Lonia Breżniew superstar

Serial z łezką już był – kilkuczęściowy obraz o ostatnich miesiącach rządów genseka Leonida Breżniewa nakręcono w 2005 roku. Teraz chyba czas najwyższy na musical lub majestatyczne oratorium. Nostalgia po czasach kwaśnego zastoju pod rządami biura geriatrycznego KPZR nie tylko nie wygasa, a wręcz rośnie w siłę.
W badaniach socjologicznych Centrum Lewady, w których Rosjanie mieli wskazać, którego z władców XX wieku w Rosji uważają za najlepszego, zwycięstwo odniósł Leonid Breżniew. Pozytywnie odnosi się doń 56%, negatywnie – 29%. Prawie tak samo dobre wyniki osiągnął wódz rewolucji październikowej Włodzimierz Lenin – odpowiednio 54 i 28%. Na pudło wskoczył jeszcze z niezłymi wynikami Józef Stalin. Za dobrego przywódcę uznało go 50% respondentów, za kiepskiego – 38%. Kolejną klęskę w rankingach popularności poniósł Michaił Gorbaczow – zebrał 21% głosów na tak i aż 66% na nie. Bliźniaczo słabe wyniki osiągnął Borys Jelcyn: 22% na tak, 64% na nie.
W powszechnej świadomości to Gorbaczow jest autorem „największej katastrofy XX wieku”, czyli rozpadu ZSRR, nie Breżniew. Rządy ukochanego Leonida Iljicza (1964-1982) kojarzą się dziś dużej grupie Rosjan ze spokojem i względną zasobnością. Ze zbiorowej pamięci wyparto marazm epoki Breżniewa, szczególnie ostatnich lat, kiedy przywódca był już zniedołężniały i stale dostarczał tematów do niewybrednych dowcipów. Kiełbasa doktorska (w różowej masie niewiadomego pochodzenia tkwiły kawałki białej słoniny), tania wódka Moskowskaja lub Pszenicznaja – to były dostępne w wielkich miastach specjały, po które prowincja przyjeżdżała tak zwanymi kiełbasianymi pociągami. Nieustające braki na rynku podstawowych produktów to był dzień powszedni. Specjały z zagranicy można było polizać przez szybę wystaw sklepów Bieriozka, o zagranicznych wyjazdach można było tylko pomarzyć. Z Afganistanu przyjeżdżały „czarne tulipany”. Ludzi o odmiennych poglądach albo wysyłano na banicję, albo wsadzano do psychuszek (ale o rządach Breżniewa mówiło się na świecie „socjalizm z bardziej ludzką twarzą”). Przemówienia genseka na uroczystościach były coraz krótsze. Nie miało to znaczenia, bo Breżniew mówił tak niewyraźnie, że i tak nikt nie rozumiał. Zero zmian, zero reform, zero ruchu – to były główne hasła. To znaczy hasła niewygłoszone publicznie. Bo oficjalnie obowiązywała propaganda sukcesu, zgody i miłości. Partia pod przywództwem Breżniewa zapewniała o równych prawach wszystkich obywateli, głosiła wyższość socjalizmu nad kapitalizmem i wyznaczała drogę w świetlaną przyszłość. Wieloletnia stagnacja, niepodejmowanie reform, przejadanie renty naftowej doprowadziły do zapaści gospodarczej. Miotanie się Gorbaczowa, nazwane przez niego pierestrojką, już nie powstrzymało upadku.
Zdaniem komentatora Rosbalt.ru, wyniki badań socjologicznych należy uznać nie tyle za świadectwo historycznych sympatii i antypatii Rosjan, ile za sukces propagandowej machiny Putinie na niwie „oświaty historycznej”. „Rosjanom konsekwentnie wpaja się, że po pierwsze Breżniew nie był takim przeciętniakiem, jak się to wydawało sowieckiej inteligencji, a po drugie – za jego czasów była stabilność. Stabilność, której dziś obecna władza w rzeczywistości obywatelom nie zapewnia, ale za to o niej ciągle mówi, podkreślając, że to główna wartość życia politycznego”. W przeciwieństwie do zmian, tym bardziej gwałtownych.
Opublikowany w „Tygodniku Powszechnym” artykuł z 2011 roku, poświęcony przymiarkom Putina do powrotu na Kreml po tymczasowej prezydenturze Miedwiediewa, zatytułowałam „Breżniew naszych czasów” (http://tygodnik.onet.pl/31,0,69281,brezniew_naszych_czasow,artykul.html). Bo też trudno uciec od tej narzucającej się analogii. Czasy są oczywiście inne i uwarunkowania wewnętrzne i zewnętrzne też są inne. Kiełbasy doktorskiej od lat nie widziałam w żadnym sklepie, dziś w Moskwie można zakupić kilkadziesiąt gatunków kiełbas z różnych stron świata, za granicę można wyjeżdżać, jeśli tylko się ma paszport zagraniczny (taki dokument ma zaledwie kilkanaście procent Rosjan), „czarne tulipany” z Afganistanu latają w innych kierunkach. To zresztą tylko czysto zewnętrzne aspekty. Podobieństwo polega na tej samej strategii trwania. Wiecznego trwania. Na niechęci do zmian. Na niechęci do odmiennych poglądów. Na niechęci do świeżego powietrza. Na zatkaniu kanałów komunikacji pomiędzy władzą i społeczeństwem. Na podejmowaniu decyzji w wąskim, hermetycznie zamkniętym gronie. Itd.
Witalij Portnikow (Grani.ru) zwraca uwagę na przemiany w świadomości: „Jeszcze niedawno Breżniew i narastający idiotyzm jego decyzji wydawał się śmieszny. A dziś już to ludzi nie śmieszy. Teraz mówi się, że to solidne i stabilne. Oznacza to, że władzom udało się dość dużej części społeczeństwa zaszczepić ideę nieprzemijalności i pozytywności zastoju, dowieść, że idiotyzm – to dobrze i że świetnie jest, gdy nic się nie zmienia, nie rozwija. Natomiast gdy gnije i się rozkłada – o, to jest właśnie prawdziwe życie. Ludzie zapomnieli o pustych półkach, Afganistanie i in. I zaczęli dzieciom opowiadać, że były takie czasy, kiedy w ogóle nie trzeba było nic robić, a pieniądze się dostawało i był szacunek do człowieka pracy. I jeszcze wszyscy się nas bali. To oznacza, że Putin może się spokojnie starzeć i tracić kontakt z rzeczywistością”. Breżniew naszych czasów będzie trwał. Parafrazując piosenkę Marka Grechuty, „niech żyją stare żądze, dopóki życie w nas się tli, dopóki są pieniądze”.

2 komentarze do “Lonia Breżniew superstar

  1. ~vandermerwe

    Oczywiscie mozna sie z owych wynikow nasmiewac czy tez dziwic lecz one cos nam mowia – o nas samych i rzeczywistosci nas otaczajacej. Podobnie ma sie w krajach, ktore przeszly gwaltowna przemiane ustrojowa – jest to raczej regula niz wyjatek. W tej sytuacji zwalanie winy na dzialania propagandowe wladzy sa intelektualna latwizna – wedlug prymitywnej teorii, ze ciemny narod to kupi.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *