Czarny poniedziałek w szkole 263

Około południa do szkoły numer 263 w moskiewskiej dzielnicy Otradnoje wszedł uczeń klasy dziesiątej Siergiej Gordiejew. Przy sobie miał karabinek i broń myśliwską. Ochroniarz próbował bezskutecznie przeszkodzić mu w wejściu do budynku. Zdołał uruchomić alarm. Siergiej poszedł do pracowni biologicznej. Tam oddał jedenaście strzałów. W wyniku postrzałów zmarli: trzydziestoletni nauczyciel geografii, a także jeden z policjantów, który przybył wezwany przez ochroniarza. Drugi z policjantów został ranny. Według świadectwa jednej z uczennic, Siergiej najpierw wystrzelił nauczycielowi w brzuch, a po chwili zastanowienia, czy ofiara żyje, oddał drugi strzał – w głowę. Dwudziestu czterech uczniów klasy dziesiątej (swojej własnej klasy) znajdujących się w pracowni uzbrojony nastolatek wziął jako zakładników. W operacji ich uwalniania wziął udział ojciec Siergieja, funkcjonariusz Federalnej Służby Bezpieczeństwa, według innych źródeł MSW (broń należała do niego), któremu udało się przekonać syna, by wypuścił zakładników. Siergiej został zatrzymany przez funkcjonariuszy jednostki specjalnej.
Takie sceny znamy z amerykańskich realiów. Zawsze wywołują szok, wzbudzają dyskusję, czy można było temu zapobiec, jak wychowywać młode pokolenie, by nie sięgało po przemoc, opłakuje się ofiary. Sprawa po jakimś czasie przycicha, a potem znowu ktoś świruje i wpada na lekcje z giwerą, cała Ameryka ponownie wstrzymuje oddech, przeżywa szok, odbywa dyskusję… da capo.
Ale rosyjska szkoła taką lekcję przerabia po raz pierwszy. Dlatego poziom szoku jest dużo większy niż w przypadku amerykańskich tragedii dziejących się w szkołach. O incydencie w szkole w Otradnoje mówią od rana wszystkie media, wypowiadają się na ten temat politycy. Prezydent Putin nazwał wydarzenia w szkole tragedią, a następnie wezwał, by u młodzieży kształtować odpowiednie wzorce na odpowiednim poziomie estetycznym i artystycznym, dobry gust (co ma piernik do wiatraka?).
Siergiej miał opinię dobrego ucznia, nawet miał szansę na świadectwo z czerwonym paskiem, był sportsmenem, chodził na siłownię. Rówieśnicy go akceptowali, tylko niektórzy wyczuwali w nim jakieś rozwibrowanie. Z nauczycielem geografii zatargów raczej nie miał, choć niektóre media wskazują, że miał powody, by nie lubić nauczyciela (zaniżał mu podobno ocenę).
Czy tragedia w Otradnoje to jednostkowy wypadek czy zwiastun nowej strasznej tendencji? – pytają media. Na razie wiemy za mało, aby wyrokować w tej konkretnej sprawie. Ale ogólna brutalizacja życia przekłada się na brutalizację życia szkoły. Społeczeństwo to jeden organizm, trudno wydzielić zeń sektor młodzieżowy, odizolować go, skryć pod kloszem. Młodzież przejmuje zachowania dorosłych.
Kilka lat temu reżyserka młodego pokolenia Waleria Gaj Germanika nakręciła kontrowersyjny serial „Szkoła”, opowiadający o losach uczniów dziesiątej klasy. Bez upiększeń i osłonek pokazała konflikty w obrębie grupy rówieśniczej, na linii uczniowie-nauczyciele, na linii dzieci-rodzice. Narkotyki, alkohol, upokorzenia, przypadkowy seks, przemoc, skorumpowana kadra nauczycielska, bardziej zajęta własnymi problemami niż wychowywaniem podopiecznych, egoistyczni rodzice bez wyobraźni, zetknięcie się młodej nieodpornej na ciosy psychiki z brutalnością świata, głupota i brak ambicji, okrutne znęcanie się nad słabszymi. Serial Gaj Germaniki wywołał niesłychanie ostrą dyskusję (pisałam o tym na blogu: http://labuszewska.blog.onet.pl/2010/01/15/chocby-cie-smazyli-w-smole/). Twórcom filmu zarzucano, że dają zły przykład, przedstawiają skażony, wykrzywiony obraz rzeczywistości. Tymczasem serial pokazał, jak szkoła jest daleka od ideału. Że jak w sztukach Czechowa nikt z nikim nie rozmawia, choć każdy wypowiada jakieś kwestie. Widocznie i w szkole numer 263 nie prowadzono rozmów o problemach.
Psychiatrzy i pedagodzy są zgodni co do tego, że poziom agresji i okrucieństwa jest coraz wyższy – i to nie tylko wśród nastolatków, to problem całego społeczeństwa. „Życie nastolatków staje się wirtualne. Dzieci widzą mnóstwo okrucieństwa, przemocy, którym na ogół nie daje się oceny, społeczeństwo odnosi się do przemocy ambiwalentnie. A jeśli dziecko ma jakieś problemy z psychiką, to utrwala sobie wyobrażenie, że tak wygląda norma. Dzieci przenoszą do realnego życia reguły komputerowych strzelanek” – mówi psychiatra Tatiana Kryłatowa.
W szkole w Otradnoje obowiązywały podwyższone normy bezpieczeństwa (dyrektor wprowadził uczniowskie karty z kodem, bez których nie można się było dostać do szkoły, miałby to być zapewne środek zapobiegawczy wobec grasujących w szkołach dilerów narkotyków). Nie pomogły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *