13 maja 2025. Wizyta przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpinga w Moskwie (8-10 maja) miała nie tylko wymiar polityczny, ale także kulturalny. Odwracająca się od Zachodu Rosja poszukuje nowych formatów – wielostronne partnerstwo z Chinami ma zapełnić powiększającą się lukę w zagranicznej wymianie – politycznej, naukowej, gospodarczej i kulturalnej. Xi Jinping i Władimir Putin patronują rozwojowi więzi między obu państwami i narodami, w tym na kinowym ekranie.
O wizycie Xi Jinpinga w Moskwie, przyjacielskiej herbatce wypitej z Putinem, podpisanych dokumentach mających podkreślić zacieśniającą się współpracę dwustronną, obecności Xi na głównej trybunie podczas defilady 9 maja (i o samej defiladzie i 80-leciu Pobiedy) napisałam w komentarzach dla Tygodnika Powszechnego (https://www.tygodnikpowszechny.pl/80-lecie-zakonczenia-wielkiej-wojny-ojczyznianiej-putin-pokaz-sily; https://www.tygodnikpowszechny.pl/co-wolno-rosyjskiemu-weteranowi-rezim-przyucza-kobiety-na-ofiary-190597; https://www.tygodnikpowszechny.pl/rosyjscy-szpiedzy-do-trumpa-europa-naszym-wspolnym-wrogiem-190458). Teraz kilka słów o kinematografii jako spodziewanej platformie nowo wykuwanego braterstwa.
Pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę przeorała także kulturę, w tym film. Jedna z najważniejszych osób w rosyjskim kinie, Nikita Michałkow, popierający Putina, w 2022 r. obraził się na zachodnich kolegów po fachu, którzy nie zrozumieli jego fascynacji dyktatorem i krwawą wojną. Ogłosił, że Rosja musi iść własną drogą – robić własne filmy, przyznawać własne nagrody itd. (https://www.tygodnikpowszechny.pl/wlasne-filmy-wlasne-oscary-rosyjska-kultura-idzie-w-swoja-strone-178451). Ministerstwo kultury dwoi się i troi, żeby zapewnić odpowiednio spreparowaną papkę kultury masowej dla szerokich rzesz społeczeństwa. „Władze podejmują próby stworzenia nowego modelu kultury sprzęgniętego z bieżącą potrzebą polityczną. Z wypoconych w gabinetach urzędników ministerstwa kultury projektów ożywienia kinematografii czy literatury składa się nieodmiennie stary, dobry kałasznikow: wyciąć niebłagonadiożnych, nagrodzić chwalców, a podawaną społeczeństwu kulturalną strawę uprościć i sprowadzić do łopatologicznego przekazu: najlepsza jest rosyjska kultura, bo jest rosyjska, tradycyjna, wojenna, nasza. […] Kultura rozwija się, gdy nie jest ograniczana, a gdy nie jest ograniczana – rozwija się w kierunku protestu. A na protest władze nie mogą pozwolić – wszelkie przejawy niezgody w środowisku twórczym (i nie tylko twórczym) zwalczane są knutem” – napisałam w Tygodniku Powszechnym kilka miesięcy temu (https://www.tygodnikpowszechny.pl/rosja-lista-porzadnych-ludzi-z-nakazem-milczenia-188344). Pozwoliłam sobie na ten krótki zarys sytuacji w rosyjskiej kulturze, aby pokazać tło doniosłych decyzji podejmowanych przez przywódców Rosji i Chin na rzecz integracji w dziedzinie kultury, w tym filmu („Bo kino jest najważniejszą ze sztuk”).
„Rosja i Chiny pracują nad wspólnymi produkcjami filmowymi. Powstał już jeden film, który cieszy się sukcesem: „Czerwony jedwab”. Twórcy z obu krajów zamierzają kontynuować współpracę w tej sferze” – powiedział dumnie Putin podczas spotkania ze swoim wysokim gościem z Chin. Wyraził nadzieję, że Rosja i Chiny stworzą niemało wspólnych filmów, które z radością zostaną powitane przez widzów w obu krajach.
„Czerwony jedwab” w reżyserii Andrieja Wołgina wszedł na ekrany kin w lutym tego roku, główne role zagrali rosyjscy aktorzy (m.in. Gosza Kucenko), pojawili się też wykonawcy chińscy. Akcja filmu rozgrywa się w 1927 r. w pociągu na trasie Władywostok-Moskwa. Kurier z Chin wiezie tajne dokumenty, od których zależą stosunki chińsko-rosyjskie. Jak to w wątkach, zapożyczonych z potępionych zachodnich kryminałów bywa, w pociągu popełnione zostaje morderstwo, a carski agent ma rozplątać intrygę. Film obejrzało w Rosji półtora miliona widzów. Zdania odbiorców były podzielone. „Przeterminowany cukierek w drogim opakowaniu” – napisał jeden z profesjonalnych recenzentów. „Nasza doskonała odpowiedź na filmy o Bondzie” – zachwycał się inny.
Gazeta „Wiedomosti” pisze, że obecnie ekipy filmowe z Rosji i Chin zajęły się kolejnym wspólnym projektem pod roboczym tytułem „Sojusznicy” według pomysłu rosyjskiego pisarza Siergieja Minajewa. Film opowiada o pomocy sowieckich lotników dla Chin w czasie wojny chińsko-japońskiej 1937-1945. Prace nad filmem mają się zakończyć pod koniec 2026 r.
Jak napisał w analizie „Ideologiczne cementowanie sojuszu: szczyt rosyjsko-chiński” Witold Rodkiewicz (Ośrodek Studiów Wschodnich), „kooperacja ma przyczynić się do poszerzenia ideologicznych podstaw sojuszu poprzez wywodzenie go z przeszłości. Mit odwiecznej przyjaźni narodów chińskiego i rosyjskiego rozbudowano o nowy wątek braterstwa krwi przelanej we wspólnej walce z nazistowskimi Niemcami i militarystyczną Japonią”.
Jednym słowem – poszukiwane są wątki jednoczące, spajające przyjaźń rosyjsko-chińską. Nigdzie nie znalazłam wzmianki o projekcie nakręcenia filmu na przykład o wypadkach na wyspie Damanskij na Amurze w roku 1969 czy o innych drażliwych tematach w niespokojnej historii rosyjsko-chińskiej. „Jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu”. I tego muszą się teraz kurczowo trzymać pracujący na zamówienie rosyjscy twórcy. Nie tylko we współpracy z Chinami.