Pieniędzy nie ma, czyli rozmówki rosyjsko-rosyjskie

31 maja. „Mamy pieniądze” – napisał butnie czołowy rosyjski politolog Siergiej Karaganow w artykule z 2005 roku, który ukazał się na łamach rządowego dziennika „Rossijskaja Gazieta”. Właśnie zaczynała się kolejna kadencja Putina, ceny ropy rosły, korporacja czekistów już wpiła się w stołki, poczuła się na nich pewnie, ogłosiła „strategię trwania” i odkryła, że strumień petrodolarów pozwala na większą swobodę manewru po kilkunastu latach chudych i chaotycznych.

Od tamtej chwili minęło jedenaście lat. Po drodze było wiele wzlotów i upadków. Ostatnio obserwujemy zdecydowanie przewagę tych drugich – po aneksji Krymu karta się odwróciła; Putin przelicytował i teraz, jak mówią brydżyści, leży bez dwóch, a może nawet trzech. I to z kontrą sankcji gospodarczych.

Krym staje się w sensie przenośnym i dosłownym coraz bardziej uciążliwym bagażem. A koszty jego utrzymania rosną. W zeszłym tygodniu zagarnięty półwysep odwiedził ze świtą premier Dmitrij Miedwiediew. Wizycie poświęcono dyżurną uwagę w głównym wydaniu programu informacyjnego, z reportażu wynikało niezbicie, że z nudów padły wszystkie krymskie muchy. Zapewne nikt by nie zauważył, że „Dimon”, jak familiarnie nazywa premiera nieprzychylny rosyjski Internet, w ogóle dokądkolwiek pojechał, gdyby nie pewna dociekliwa krymska emerytka. Podczas rytualnego spotkania premiera z mieszkańcami Krymu starsza pani zachowała się nieprotokolarnie i zadała konkretne pytanie: kiedy mianowicie wzrosną emerytury na Krymie, co solennie obiecała cała polityczna wierchuszka. Premierowi najwyraźniej otworzyło się trzecie oko świadomości, bo wypalił szczerze: „Pieniędzy nie ma. Ale wy się tu trzymajcie. Życzę dobrego nastroju i zdrowia” (https://www.youtube.com/watch?v=WSq7oxM_fyo).

No i się zaczęło. Słowa premiera momentalnie podchwycił Twitter i inne media społecznościowe, powstały setki memów, klipy (https://www.youtube.com/watch?v=SlX-veNRo-4), a fraza „pieniędzy nie ma” stała się najczęściej cytowaną wypowiedzią rosyjskiego polityka za półrocze (co najmniej). Satyrycy zrobili też użytek ze słów Miedwiediewa i umieścili je jako hasło na plakatach wyborczych partii Jedna Rosji. Wszak w połowie września maja się odbyć wybory do Dumy Państwowej. W wielu memach powtarzała się sugestia, aby brakującej forsy poszukać w Panamie lub innych rajach podatkowych.

Wypowiedź jak wypowiedź – nic nadzwyczajnego. Suche stwierdzenie faktu, o którym wiedzą wszystkie kremlowskie wróble, a odczuwają w portfelach wszyscy Rosjanie – pieniędzy nie ma. Ma się rozumieć, tuby oficjalnej propagandy ciągle zapewniają, że wszystko jest w porządeczku. No, może przez chwilę być trochę trudno, ale pod światłym przewodem wiecznego prezydenta na pewno znowu wypłyniemy na pełne morze i znowu słowa Karaganowa staną się upragnionym ciałem.

Ale na to ciało się nie zanosi. Wskaźniki spadają, mimo zaklęć najwyższych władz partyjnych i państwowych Zachód – przynajmniej na razie – nie zdejmie sankcji. Pozostaje naprawdę odwołać się do dobrego nastroju i życzyć zdrowia.

Nie jest jednak tak, że kierownictwo nic nie robi. Robi. Prezydent Putin wyciągnął ostatnio ze schowka Aleksieja Kudrina, którego kilka lat temu „Dimon” się pozbył z posady wicepremiera ds. finansów (bo go nie lubił po prostu). Kudrin – uważany za liberalne skrzydełko Putinowskiej ekipy – siedział spokojnie na zapleczu i czekał się, aż prezydent znów uzna, że jego dobra rada jest niezbędna. Teraz mamy najwyraźniej taką sytuację i „senator, który wypadł z łaski” ma uzdrowić chorą gospodarkę. Zdaniem specjalistów od kremlinologii stosowanej, Putin chce wrócić do starych sprawdzonych rozwiązań, nie ma zaufania do rozwiązań innych, nieodmiennie wierzy w pomysły Kudrina. Ale nie da się wejść do tej samej rzeki, w niej upłynęło ostatnimi laty wiele wody. Zmieniła się sytuacja na świecie oraz – a może przede wszystkim – zmieniła się pozycja Rosji w świecie: po aneksji Krymu stosunki z Zachodem uległy ochłodzeniu, a współpraca z Chinami daje mizerne efekty. Pierwszym sygnałem, że Putinowi jednak trudno będzie się dogadać z Kudrinem, był dialog obu panów na spotkaniu prezydium rady ds. gospodarki. Kudrin podpowiedział, że niezbędnym warunkiem stymulowania gospodarki jest przyciągnięcie inwestycji zagranicznych. „Rosja jest technologicznie zacofana, więc powinna – nawet jako państwo drugoplanowe spróbować włączyć się w międzynarodowe technologiczne łańcuchy. Ażeby mogło do tego dojść, trzeba zmniejszyć napięcie geopolityczne”. Na to usłyszał z najwyższych ust: „Może Rosja i jest zacofana, ale ma za plecami tysiącletnią historię i nie będzie handlować swoją suwerennością”. I zapewnił, że będzie jej bronił do końca swoich dni. Brakowało jeszcze tego, by dodał: „Nic z tego wszystkiego nie będzie. Ale wy się trzymajcie. Życzę dobrego nastroju i zdrowia”.

Jeden komentarz do “Pieniędzy nie ma, czyli rozmówki rosyjsko-rosyjskie

Skomentuj Anna Łabuszewska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *