Archiwa tagu: Słowiańsk

Ukrzyżowanie w Słowiańsku

„Wzięli trzyletniego chłopczyka – w spodenkach, w koszulce, jak Jezusa, przybili do tablicy ogłoszeń. Jeden przybijał, dwóch trzymało. I to na oczach mamy. Mamę trzymali. I mama patrzyła, jak dziecko krwawi. Krzyki. Jęki. Na dodatek zrobili nacięcia, żeby dziecko jeszcze bardziej się męczyło… Dziecko cierpiało półtorej godziny i umarło, a mamę przywiązali do czołgu nieprzytomną i po placu przeciągnęli trzy razy…”. To opowieść niejakiej Hałyny Pyszniak. W pierwszym programie rosyjskiej telewizji http://www.1tv.ru/news/world/262978 przedstawiono jją ako uciekinierkę ze Słowiańska. Prawdziwości słów Hałyny nikt nie potwierdził.

Fake jest chlebem powszednim wojny informacyjnej, jaka toczy się od wielu tygodni w mediach Rosji i Ukrainy. Ale tym razem przegięcie jest niesłychane.

Słowiańsk od ponad tygodnia znajduje się w rękach sił ukraińskich. Brutalna rosyjska propaganda potrzebuje opowieści pokazujących krwawe oblicze „benderowców”, by ludzie w Rosji ich przeklinali i domagali się sprawiedliwej kary.

Dociekliwi użytkownicy portali społecznościowych – w przeciwieństwie do wysoce profesjonalnych dziennikarzy państwowej telewizji – dotarli do danych osoby, która snuła opowieść o ukrzyżowanym chłopcu – informują Grani.ru. Hałyna Astapenko, mieszkanka miasta Obuchow, znajdującego się 45 kilometrów od Kijowa, przedstawiła się przed kamerą nazwiskiem męża Pyszniak; mąż był funkcjonariuszem Berkutu. Po rozpoczęciu konfliktu w Donbasie pan Pyszniak walczył po stronie separatystów. Hałyna przebywa najprawdopodobniej w Rosji w obozie dla uchodźców.

Rosyjscy opozycjoniści wzywają do pociągnięcia autorów kłamliwego materiału do odpowiedzialności. Zastanawia degradacja telewizyjnego dziennikarstwa. Wydawałoby się, że już bardziej służalczym, wazeliniarskim wobec Kremla być nie można. A jednak. „Ci, którzy mają jakieś doświadczenie bojowe i wierzą, że to, co opowiada telewizja nie może być kłamstwem, jadą do Doniecka i walczą z ‘Ukrami’, niektórzy giną. To jest właśnie cel tego niesłychanego łgarstwa. Mobilizacja naiwnych ludzi na wojnę z Ukrainą. Najważniejsze to nie dać Ukraińcom spokojnie żyć w spokoju, nie pozwolić, by się rozwijali, by osiągali sukcesy. Dla tego celu ci dranie z Kremla i pierwszego programu rosyjskiej telewizji chcą być lepsi od Goebbelsa. Już go przegonili” – napisał w blogu Borys Niemcow, jeden z liderów antykremlowskiej opozycji.

„Wbros diezy” (wrzutka dezinformacji) na temat rzekomo ukrzyżowanego przez Ukraińców wkraczających do Słowiańska chłopca wykonał jeden z najgorętszych orędowników wysłania armii rosyjskiej na terytorium Ukrainy, ideolog eurazjatyckiej koncepcji rozwoju wielkiej Rosji, Aleksandr Dugin (https://www.facebook.com/alexandr.dugin/posts/811615568848485). Tylko u Dugina chłopiec ma sześć lat, został przez żołnierzy armii ukraińskiej zawieszony na tablicy ogłoszeń i zastrzelony na oczach ojca, członka oddziałów separatystów. Dugin wzywa, by te „bestie”, które zajęły Słowiańsk „zabijać, zabijać, zabijać”. Wpis Dugina na Facebooku polubiło 130 osób, ponownie udostępniło ponad pięćset, wśród komentarzy jednak znajduje się wiele podających w wątpliwość, czy to, o czym pisze Dugin, jest prawdą. A redaktorzy stacji telewizyjnej o największej oglądalności, dostarczycielki – często jedynej – informacji o tym, co się dzieje na Ukrainie, żadnych wątpliwości nie mieli. Opowieści Hałyny Astapenko vel Pyszniak nie opatrzono żadnym komentarzem.

Sieci społecznościowe pełne są rewelacji o „czarnych transplantologach” (w porozumieniu z USA i zwyrodniałą Europą Ukraińcy pobierają organy poległym bojownikom „pospolitego ruszenia”, jak o separatystach mówią rosyjskie media) czy o tym, że społeczeństwo Ukrainy jest poddawane praniu mózgu z zastosowaniem odpowiednio spreparowanej wody pitnej (specjalistą w dziedzinie preparowania wody jest Coca Cola). No tak, widocznie bez przepranego mózgu nikt by nie chciał stowarzyszać się z Europą.

Twierdza Donieck

Donieck będzie miał swoją zaciężną armię – oznajmił samozwańczy komendant wojskowy miasta Igor Girkin-Striełkow. Pamiętacie Państwo tego oficera rosyjskich służb specjalnych miłującego rekonstrukcję historyczną, który mianował się ministrem obrony równie samozwańczej jak on Donieckiej Republiki Ludowej i głównodowodzącym jej sił zbrojnych? (http://labuszewska.blog.onet.pl/2014/05/20/sieroca-grupa-rekonstrukcyjna/) Już nie jest ministrem, tylko komendantem wojskowym. Bo na wschodzie dużo zmian.

Prezydent Petro Poroszenko ogłosił, że nie zamierza zwijać operacji antyterrorystycznej, oddziały armii ukraińskiej podeszły pod Słowiańsk. W nocy z 4 na 5 lipca separatyści na rozkaz Girkina-Striełkowa wycofali się nieoczekiwanie ze Słowiańska i Kramatorska, miast zajętych na samym początku operacji „Rosyjska Wiosna”. W pośpiechu porzucili sprzęt wojskowy, z którego nieśli mieszkańcom wschodu Ukrainy pokój i dobrobyt. Dlaczego tak nagle wyszli ze Słowiańska? Kto wydał rozkaz – samodzielnie Girkin czy Girkin po telefonie z Moskwy? Nie wiadomo. Wedle nowego planu Girkina, separatyści mają się teraz bronić w Doniecku i Ługańsku i starać utrzymać pod kontrolą szlaki komunikacyjne pomiędzy tymi miastami oraz część niestrzeżonej granicy ukraińsko-rosyjskiej. Rozpuścił wici o tym, że będzie płacił regularny żołd w wysokości około 20 tysięcy rubli (2 tys. złotych) każdemu, kto zaciągnie się do jego oddziałów w Doniecku.

Z czego będzie płacił? Zarobił na rekonstrukcjach historycznych? Wczoraj kamraci oskarżyli Girkina, że wycofując się ze Słowiańska zadbał przede wszystkim o wywiezienie pieniędzy, które otrzymał z Rosji na walkę z ukraińskimi „benderowcami” oraz dobra z rozgrabionego Słowiańska. Ile tego było, od kogo? Nikt nie powiedział. Wobec Girkina kamraci wysunęli pono ultimatum: za dwa dni forsa ma się znaleźć. To nie pierwsza pierepałka w szeregach separatystów. Dochodziło już do strzelaniny pomiędzy zwaśnionymi oddziałkami, do zamachów, do awantur. Towarzysze broni oskarżyli Girkina również o zdradę – oddanie Słowiańska tak jest przez niektórych interpretowane. Z kolei coraz częściej pobrzmiewają oskarżenia o zdradę całego „pospolitego ruszenia”, jak nazywani są przez rosyjskie media separatyści, ze strony Władimira Putina. Bo przecież miał pomagać, a nie pomógł. W każdym razie nie dość skutecznie, nie dość spektakularnie. O zdradę oskarżył Putina również Striełkow. Zdrajca na zdrajcy i zdrajcą pogania.

Kreml rzeczywiście milczy na tę okoliczność jak zaklęty. Jedynie minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow domaga się realizowania porozumienia z Berlina (3 lipca, szefowie dyplomacji Rosji, Niemiec, Ukrainy), zakładającego natychmiastowe zawieszenie broni kontrolowane przez OBWE i negocjacje z udziałem przedstawicieli separatystów. Kijów nie chce uznać separatystów za stronę do rozmów. Separatyści mają, zdaniem Kijowa, realizować plan pokojowy, czyli m.in. złożyć broń. A tego nie czynią. Poroszenko, który odwiedził odbity Słowiańsk, powiedział, że może rozmawiać z „prawdziwymi gospodarzami regionu – metalurgami, górnikami, ludźmi, którzy mają realną siłę”.

Sytuacja od momentu spotkania ministrów w Berlinie zmieniła się – separatyści przeszli od ofensywy do defensywy, będą się bronić w Doniecku i Ługańsku, a nie rozpełzać po całym Donbasie i zagrażać sąsiednim obwodom. Strona ukraińska odniosła poważny sukces, odzyskując kontrolę nad Słowiańskiem. Być może znamienne milczenie Kremla wynika z tego, że i tam – podobnie jak w gronie separatystów – nie ma jednolitej linii co do dalszego postępowania. Bo dalej postępować trzeba, cel strategiczny – utrzymanie Ukrainy w swojej wyłącznej orbicie wpływów – się nie zmienił.

Specjaliści od militariów twierdzą, że zajęcie Doniecka przez ukraińską armię może być bardzo trudne i wiązać się z (1) dużą liczbą ofiar, (2) długim oblężeniem. A dopiero oddanie Doniecka przez separatystów będzie oznaczało ostateczny krach operacji „Rosyjska Wiosna” na wschodzie Ukrainy. Słowiańsk to na razie tylko taktyczna porażka Rosji i jej psów wojny. Gra toczy się dalej.