Przez cały dzień przy Kamieniu Sołowieckim na moskiewskim Placu Łubiańskim wyczytywano w porządku alfabetycznym imiona i nazwiska ofiar represji stalinowskich. Memoriał przeprowadził akcję „Przywracanie imion” po raz szósty w przededniu Dnia Pamięci Ofiar Represji Politycznych mrocznych czasów. W tym roku przypada 75 rocznica „Wielkiego Terroru” 1937 roku. W samej Moskwie, między innymi w piwnicach słynnej Łubianki, która znajduje się po drugiej stronie Placu Łubiańskiego, rozstrzelano wtedy ponad 30 tysięcy ludzi. Łącznie w całej Rosji w latach 1937-1938 stracono 680 tysięcy ludzi. Dziś odczytano trzy tysiące nazwisk. Przy Kamieniu zapalono setki zniczy, złożono kwiaty.
Ludzi przyszło sporo (według uczestników, znacznie więcej niż zwykle). Czytający listę nazwisk po kolei podchodzili do mikrofonu. Na swoją kolej trzeba było czekać ponad dwie godziny. Memoriał prowadzi w tym roku dodatkowo akcję zbierania listów więźniów GUŁagu, więc oprócz nazwisk odczytywano jeszcze wybrane listy. Przy nazwisku ofiary wyczytywano także jej zawód. Pisarka Linor Goralik stwierdziła, że to zestawienie robi kolosalne wrażenie: „Można sobie wyobrazić, jak „szyto” sprawy wysokim dowódcom wojskowym czy funkcjonariuszom partii, ale kiedy słyszy się obok nazwiska ofiary „kwiaciarka z Parku Kultury” albo „operator karuzeli” czy „pracownik bufetu wiejskiego artelu inwalidów”, to czy można sobie wyobrazić, na czym polegać miała ich wina”.
Bezpośrednią transmisję z „Przywracania imion” można było oglądać w Internecie na stronie Memoriału. Jeden z organizatorów akcji Oleg Orłow powiedział: „podobne akcje mają szczególne znaczenie właśnie teraz. Dziś wspominamy ofiary represji epoki Stalina, a jutro, 30 października zbierzemy się na skwerze Nowopuszkińskim, aby wziąć udział w mityngu przeciwko represjom politycznym we współczesnej Rosji. Te dwie akcje są ściśle ze sobą związane”.
I przytoczę jeszcze dwa znamienne głosy internautów pod nielicznymi materiałami informacyjnymi na temat tej akcji. Głos pierwszy: „dlaczego mówi się tylko o Wielkim Terrorze i o Stalinie? Dlaczego właśnie jego [poczynania] tak się podkreśla? Dlaczego nie mówi się o wszystkich ofiarach bolszewizmu, poczynając od 1917 roku? O duchownych, szlachcie, oficerach, kupcach? Dlaczego ani Lenin, ani Trocki, ani Swierdłow, ani inni czekiści, którzy przed Stalinem sięgnęli po terror i stworzyli całą zbrodniczą machinę terroru, dlaczego oni nie są wspominani? Można odnieść wrażenie, że na przywracanie pamięci zasłużyli tylko ci, którzy początkowo nieźle urządzili się w sowieckiej rzeczywistości, w tym również kosztem zastępów represjonowanych przed falą Wielkiego Terroru i którzy w rezultacie trafili w żarna tej strasznej machiny terroru, stworzonej być może z ich udziałem. To oczywiście nie odnosi się do wszystkich ofiar Wielkiego Terroru, szczególnie do zwykłych ludzi czy duchownych [wiele ofiar fali terroru w 1937 r. to partyjni funkcjonariusze wysokich szczebli, wojskowi, czekiści – Stalin rozpętał terror m.in. w celu pozbycia się konkurencji z szeregów partii]. Jednakże ci, którzy sami przyczynili się do [zwycięstwa] rewolucji, a nawet otrzymali potem z tego tytułu profity, a dopiero potem byli represjonowani, to nie są niewinne ofiary, weźmy choćby czekistów albo dowódcę karnej ekspedycji na zbuntowanych tambowskich chłopów, Tuchaczewskiego, albo bolszewickich aparatczyków. Odczytywanie wszystkich jednym tchem nie jest sprawiedliwe”.
I drugi głos: „Czytanie nazwisk ofiar pod bokiem śmiejącej się z tego po cichu Łubianki to profanacja. Teraz w ramach walki z totalitaryzmem należałoby odczytywać nazwiska oprawców i ich spadkobierców, a nie ich ofiar. A propos, wśród ofiar 1937 roku (i później) było wielu takich, którzy mieli ręce po łokcie we krwi. […] Obywatele, zajmijcie się konkretnymi sprawami, bo za waszym rytualnym czytaniem chowają się wczorajsi i dzisiejsi oprawcy i sadyści. To o nich trzeba mówić całemu światu!”.
Przywracanie pamięci
Dodaj komentarz