Nowa kremlowska inżynieria dusz eksperymentuje z techniką wyborczą – do udziału w regionalnych wyborach zostali dopuszczeni ludzie spoza układu władzy. Do lamusa (przynajmniej gdzieniegdzie) odesłano stosowaną przez wiele lat układankę z ludzi partii władzy i dekoracyjnej opozycji systemowej (uczestnictwo usłużnych kontrkandydatów miało imitować konkurencję wyborczą). Protesty uliczne po ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich, będące reakcją na fałszerstwa i konserwowanie bezalternatywnego systemu władzy, sprawiły, że decydenci uznali: coś trzeba jednak w tych wytartych politycznych puzzle’ach zmienić. Kreml zastosował zabieg ryzykowny, ale od początku do końca kontrolowany. Gdyby wyniki wyborów okazały się zbyt dla władzy nieprzyjemne, sięgnięto by po wypróbowane narzędzia do wycinki opozycji. Np. swoistym bezpiecznikiem w przypadku opozycyjnego kandydata na mera Moskwy Aleksieja Nawalnego był orzeczony tuż przed kampanią wyborczą niebagatelny 5-letni wyrok za rzekome manipulacje finansowe przy sprzedaży drewna.
Wybory w Moskwie przyciągnęły najwięcej uwagi. Po pierwsze – bo to „miasto białej wstążki”, buntowszczycy, którzy wyszli na ulice, by powiedzieć, że nie lubią już Putina, po drugie – bo to stolica, w której w zeszłorocznych wyborach prezydenckich Putin zdobył mniej niż 50 procent głosów, miejsce, w którym jak w soczewce skupiają się wszystkie triumfy i biedy wielkiego kraju. Wygrana obozu władzy w mateczniku oporu miała więc w zamyśle kremlowskich inżynierów dusz pokazać nieskuteczność opozycji. I jednocześnie zademonstrować, że legitymacja władzy zdobyta w alternatywnych wyborach jest ważna i niepodważalna. (Na marginesie: na dzisiejszej naradzie z nowo wybranymi szefami regionów prezydent powiedział: PO RAZ PIERWSZY wybory były uczciwe i transparentne. Czy to oznacza, że w pojęciu Putina poprzednie takie nie były? Ciekawostka przyrodnicza…)
Obóz władzy w Moskwie wygrał, choć szału nie było. Kandydat niezależny (hłe, hłe, niezależny, jak mawiali Rycerze Trzej) Siergiej Sobianin, od 2010 roku mer Moskwy, człowiek Putina, otrzymał 51,3% głosów. Nawalny zebrał 27%. To bardzo dużo, dużo więcej niż dawały mu sondaże (w najbardziej optymistycznych mowa była o maksymalnie 15%). Ważne są jeszcze dwie dane liczbowe: niska frekwencja (33%) oraz słabe wyniki kandydatów opozycji systemowej (trzecie miejsce zajął kandydat komunistów z wynikiem 10,8%, reszta – po dwa-trzy procent).
Dlaczego niska frekwencja? Pierwsza niedziela września to czas, kiedy wielu moskwian robi jeszcze weki na podmiejskich działkach, zbiera grzyby albo bawi nad południowymi morzami. Kampania wyborcza toczyła się w wakacyjnym czasie, kiedy większość mieszkańców jest poza miastem i nie ma głowy do polityki. Głowy do polityki nie ma zresztą i po wakacjach. Po co chodzić na wybory, skoro i tak są zmanipulowane – to jedna z częstych odpowiedzi na pytanie, dlaczego się nie poszło głosować. Nie wszyscy mają zamiar wybudzić się z politycznej śpiączki.
Dlaczego reszta kandydatów znalazła się daleko za pierwszymi dwoma? Sobianin walczył o to, by nie było drugiej tury. Korzystał z wypróbowanych metod przekonania wyborców: od rana do wieczora „w jaszczikie” (TV), prezentacja dokonań, otwieranie wesołych festynów, wywiady w poczytnych tygodnikach. No i poza tym dla wielu wyborców nimb człowieka Putina wystarcza za wszystkie przymioty. Nawalny zastosował nowe techniki przyciągania uwagi: osobiste spotkania z wyborcami (kilka dziennie!), agitacja na ulicach (skrzynki z napisem „Nawalny” w najbardziej uczęszczanych miejscach, koszulki, ulotki, plakaty), Internet, sztab entuzjastów, wolontariusze. Potrafił zmobilizować swój elektorat. Reszty kandydatów nie było widać. Pojawienie się kandydata o wyrazistym opozycyjnym obliczu sprawiło, że opozycja malowana okazała się wyborcom nastawionym niechętnie do obozu rządzącego niepotrzebna.
„Na Nawalnego zagłosowało pokolenie BMP” – twierdzi politolog Stanisław Biełkowski, od dawna sekundujący Nawalnemu. BMP – czyli „Biez mienia podielili” (podzielili beze mnie). To ludzie urodzeni w latach osiemdziesiątych, rówieśnicy Nawalnego, którzy ukończyli szkoły w okresie pierwszej prezydentury Putina, mieli nadzieję, że zgodnie z zapowiedziami przywódcy będą mieli dobre warunki rozwoju i awansu społecznego, ale boleśnie się rozczarowali: miejsca przy stole dla nich brakuje, u żłobu niepodzielnie panuje klan Putina i dorastający synalkowie najważniejszych beneficjentów. BMP będzie popierać tych, którzy chcą zmienić układ.
Co dalej? Rozwój wypadków w znacznej mierze zależy od odpowiedzi na pytanie „wsadzą, nie wsadzą”. Jeśli „nie wsadzą” (Nawalnego na pięć lat), to za rok opozycyjny blok Nawalnego zostanie dopuszczony do wyborów do moskiewskiej dumy. Jeśli „wsadzą”, to – jak twierdzi Biełkowski – miejsce męża zajmie Julia Nawalna. Atrakcyjna blondynka o inteligentnych oczach, w pełni zaangażowana w sprawę, popierająca Aleksieja w jego walce. Więc albo początek dialogu władza-BMP, albo zaostrzenie kursu i przygotowanie do nowej fali tłumienia przejawów niezadowolenia społecznego.
„Atrakcyjna blondynka o inteligentnych oczach,…”
Sadze, ze to „poslizg” piora a nie reklama wartosci, promowanych przez Nawalnego.
Nawalny przegral, tak jak to przepowiadano. Owe 27% to duzo, jednak to +- polowa tego, co otrzymal zwyciezca. Niska frekwencja w tego typu wyborow jest w sumie regula w roznych stronach swiata. Z drugiej stronny winna preferowac ludzi zdecydowanych – teoretycznie w sytuacji omawianej opozycje. Jesli w tych warunkach Nawalny jednak przegral, nie sadze by odniosl wiekszy sukces w wyborach o wieksza stawke. Z Nawalnym czy bez , zmiana warty w politycznym zyciu Rosji musi nastapic. Jak Pani pisze, w aktywne zycie polityczne wchodza nowe pokolenia, nie obciazone bagazem przeszlosci i widzace swiat inaczej.
Pozdrawiam
W sumie Nawalny przyjął warunki postawione przez władzę.Był na przegranej pozycji i bitwę przegrał. Jednak co by było gdyby takich warunków nie przyjął?Gdyby zażądał posadzenia go w więzieniu?Czy miała by władza powody do samozadowolenia?Czy były by to demokratyczne wybory ? Z jednym jedynym kandydatem, gdyż kontrkandydat w sfingowanym procesie otrzymał wyrok i siedzi w więzieniu.Z pewnością władza miałaby spory kłopot w wyjaśnieniu tej sytuacji. Przenajmniej na zewnątrz państwa.Bez wątpienia Rosja się zmienia.Kropla drąży skałę. Kiedyś musi dojść do zmiany warty.
Pozdrawiam.
Nawalny: dlaczego zrezygnowaliśmy z protestów ulicznych?
http://media-w-rosji.blogspot.it/2013/09/nawalny-dlaczego-zrezygnowalismy-z.html
Proces w Kirowie, trzy miesiące kampanii wyborczej w Moskwie i nieoczekiwanie pomyślny wynik głosowania zmieniły status Aleksieja Nawalnego. Dzięki nim stal się on dzisiaj najbardziej perspektywicznym opozycjonistą i politykiem zdolnym do działania w skali całej federacji. Ale nie zapominajmy, proces zakończył się wyrokiem skazującym, a sukces wyborczy nie rozwiązal ani osobistych problemów Nawalnego, ani dylematów przed którymi stoi rosyjska opozycja. „Słoń” porozmawiał z Aleksiejem Nawalnym jak on sam zmienił się na przestrzeni ostatniego pół roku i co zamierza robić w przyszłości.
Fragmenty wywiadu dla portalu http://www.slon.ru
Także na blogu http://www.media-w-rosji.blogspot.com
Kto wymyślił termin pieriestrojka. Wspomnienie o Tatianie Zasławskiej.
Ekskluzywny wywiad z Natalią Sindiejewą, założycielką i właścicielką jedynej w Rosji niezależnej stacji telewizyjnej Dożd'”
Jak służył Bogu i modlił sie zamordowany niedawno ojciec Paweł Adelheim, obrońca dziewczyn z grupy Pussy Riot.
Holocaust to nie klej do tapet. O filmie Mumina Szakirowa. .