W części drugiej tegorocznych pożegnań – ludzie polityki.
23 marca w willi niedaleko Ascot w hrabstwie Berkshire znaleziono w łazience ciało Borysa Bieriezowskiego. Śmierć nastąpiła na skutek powieszenia. Policja nie stwierdziła śladów przemocy. Śledztwo w sprawie wyjaśnienia przyczyn śmierci nadal się toczy. Jednym z najbardziej prawdopodobnych motywów jest samobójstwo.
„Mnie to się wydaje, że on ma ogon, tylko zasłania go dłuższą marynarką” – powiedziała kiedyś moja znajoma, przyglądająca się z bliska poczynaniom Borysa Bieriezowskiego. Tak w czasach Jelcyna postrzegała Bieriezowskiego duża część rosyjskiego społeczeństwa. On sam dbał o swoją reputację demona. Podstęp, nagły zwrot przez rufę, diabelski spryt – to było instrumentarium, które pozwoliło mu w latach gorącej transformacji lat 90. zbić fortunę i zająć poczesne miejsce blisko tronu. Był mistrzem mistyfikacji, więc – jak utrzymuje wielu wnikliwych kremlinologów – również rozpowszechniona opinia, że to on pociąga za sznurki na Kremlu, była jego kreacją na użytek zewnętrzny. Owszem, należał do wąskiego kręgu przy Jelcynowskiej Familii, owszem, odgrywał w niej ważną rolę. Ale to nie on podejmował decyzje. Jego dochodzenie do majątku, ostre gry w biznes i politykę w latach 90. zostały drobiazgowo opisane i przez przyjaznych mu literatów, i przez analityków, i przez wrogów. Na podstawie jednej z książek, autorstwa Jurija Dubowa, powstał film „Oligarcha”. Główny bohater – Płaton (po emigracji do Wielkiej Brytanii Bieriezowski zmienił formalnie nazwisko na Płaton Jelenin) – wymyśla genialny w swej prostocie „akcelerator”, pozwalający na zrobienie szybkiej kasy. To „numer” zaczerpnięty z arsenału pomysłów Bieriezowskiego. Z wykształcenia matematyk (miał tytuł doktora habilitowanego, był członkiem korespondentem Rosyjskiej Akademii Nauk) biznes poddawał analizie matematycznej. Ale jego żywiołem był nie tyle biznes, ile intryga. O jego zamiłowaniu do towarzystwa pięknych kobiet i dziewcząt (jedna z jego „pasji” miała zaledwie czternaście lat) wiecznie rozpisywały się brukowce na całym świecie. Metodę analizy matematycznej Bieriezowski próbował zastosować również w polityce. Ale w 2000 r. coś w tym równaniu nie wyszło. Pod jedną z niewiadomych Bieriezowski podstawił nieodpowiednie wartości. Bieriezowski trąbił, że to on jest autorem „projektu Putin”, że to on wyznaczył na następcę ciężko chorego, ustępującego prezydenta Jelcyna młodego, lojalnego wobec Familii następcę. Czy rzeczywiście tak było? Nie wiem, czy kiedykolwiek się tego dowiemy. Ale fakt, że Bieriezowski obnosił się z tym, ile Putin mu zawdzięcza, stało się jednym z najważniejszych powodów powodem ich rozłamu. Przede wszystkim jednak Bieriezowski nie zrozumiał nowych reguł gry, chciał nadal mieć władzę. Jak niepyszny musiał jednak unosić głowę z Rosji – przeciwko niemu wszczęto kilka postępowań o malwersacje. W 2003 r. uzyskał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. I dalej walczył z „krwawym reżimem Putina”. A reżim wysłał za nim list gończy. Bieriezowski próbował nadal stosować swoją maksymę „Kupić można wszystko. Trzeba tylko znać cenę”. No więc płacił za swoje pomysły, które miały nasolić Putinowi. W wywiadach dla brytyjskiej prasy chwalił się, że finansuje przeciwników Kremla. W 2005 r. utrzymywał, że przekazał pokaźne sumy na sfinansowanie pomarańczowej rewolucji na Ukrainie, też na złość Kremlowi. Udzielał pomocy uciekinierom z Czeczenii – przeciwnikom Ramzana Kadyrowa. Jego cień towarzyszył sprawie zabójstwa byłego funkcjonariusza Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandra Litwinienki, otrutego polonem w Londynie w 2006 r. Zdaniem brytyjskich śledczych (i samego Bieriezowskiego), sprawcami śmierci byli funkcjonariusze FSB Andriej Ługowoj i Dmitrij Kowtun. Śledztwo trwa nadal. Co jakiś czas w prasie pojawiały się też wieści o przygotowywanych zamachach na życie Bieriezowskiego.
W kwietniu 2012 r. Bieriezowski ustanowił nagrodę w wysokości 50 mln rubli za aresztowanie Putina, później zwiększył kwotę do 500 mln. Ciągle się z kimś procesował, m.in. z autorem książki „Ojciec chrzestny Kremla” amerykańskim dziennikarzem Paulem Chlebnikowem (zginął w zamachu w Moskwie w 2004 r.) czy brytyjską gazetą „Eurobusiness”, która wskazywała na powiązania Bieriezowskiego z zabójstwem deputowanego Dumy Państwowej Siergieja Juszenkowa. W sierpniu 2012 r. zakończył się proces, w którym Bieriezowski pozwał Romana Abramowicza, zarzucając mu oszustwo i złamanie umowy dżentelmeńskiej w sprawie sprzedaży firmy Sibnieft’ i domagając się zadośćuczynienia w wysokości 5,6 mld dolarów. Bieriezowski był pewien wygranej. Bez żenady opowiadał o porządkach panujących w szalonych latach dzikiej prywatyzacji, na widoku publicznym odbywało się pranie politycznych i biznesowych brudów Rosji (pisałam o tym procesie w blogu: http://labuszewska.blog.onet.pl/2011/11/12/dwaj-przyjaciele-z-sibniefti/). Ale Bieriezowski proces przegrał. Po przegranej Bieriezowski popadł w depresję i w tarapaty finansowe. Według wielu komentatorów właśnie to stało się powodem targnięcia się na życie. Wokół jego życia i śmierci nadal jest wiele znaków zapytania.
I jeszcze jedno wspomnienie – 11 lutego zmarł Rem Wiachiriew, nazywany „gazowym królem Rosji” wieloletni szef Gazpromu (do 2001 roku), bliski współpracownik twórcy Gazpromu, premiera Wiktora Czernomyrdina. W latach 90., gdy państwowa kasa świeciła pustkami, Wiachiriew wspomagał rząd – Gazprom zawsze miał pieniądze. Wiachiriew i Czernomyrdin dzięki wpływom i układom na górze przeprowadzili prywatyzację Gazpromu na korzystnych dla siebie zasadach (wymyślonych i narzuconych przez siebie). Po 1998 r., kiedy Czernomyrdin przestał być premierem, Wiachiriew stracił przemożny wpływ na decyzje podejmowane w sprawie Gazpromu, ale utrzymał stanowisko szefa gazowego giganta. Wraz z przyjściem do władzy Putina wycofał się na ciche, najwyraźniej z góry upatrzone pozycje. W niedawnym wywiadzie wspominał: „Kiedy Putin się dowiedział, że chcę odejść, strasznie się ucieszył”. Wiachiriew nie rzucał się w oczy, a nowa ekipa nie szarpała go za klapy. Zachował akcje Gazpromu (wartości ok. 13 mln dolarów). W 2004 roku po cichu zniknął z listy najbogatszych Rosjan sporządzanej przez Forbesa. Zmarł w swoim podmoskiewskim majątku z powodu niewydolności krążenia. Został pochowany na cmentarzu Wostriakowskim w Moskwie.
Którzy odeszli – 2013, część druga
Dodaj komentarz