Wspomnienie trzecie chciałabym poświęcić ojcu Pawłowi Adelgejmowi, duchownemu prawosławnemu, dysydentowi z czasów radzieckich i krytykowi nieprawidłowości w odradzającej się Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Pochodził z rodziny zruszczonych Niemców, dziad i ojciec (poeta) zostali rozstrzelani w latach stalinowskich represji. Po aresztowaniu matki wychowywał się w domu dziecka. Potem mieszkał wraz z matką w Kazachstanie na przymusowym osiedleniu. Uczył się w seminarium duchownym w Kijowie, został zeń relegowany z motywów politycznych. Ukończył Akademię Duchowną w Moskwie. W 1969 r. został aresztowany i skazany na trzy lata kolonii karnej za „oszczerstwa pod adresem ustroju radzieckiego”, w 1971 r. podczas niepokojów w kolonii stracił nogę (według świadków, ktoś mu w tym „pomógł”). Od 1976 r. był proboszczem parafii Niewiast Niosących Wonności w Pskowie. Założył szkołę dla regentów chórów cerkiewnych i sierociniec. Był autorem wielu publikacji i prac teologicznych, m.in. „Dogmatu o Cerkwi w kanonach i praktyce”.
Krytycznie patrzył na zaprzedanie ideałów wiary przez wyższą hierarchię cerkiewną, służącą jego zdaniem, nie Bogu i wiernym, a świeckim władzom państwowym. Był jednym z nielicznych prawosławnych duchownych, którzy stanęli w obronie skazanych na wysokie wyroki dziewczyn z Pussy Riot. „Nabożeństwo punkowe [Pussy Riot] nie wzięło się znikąd – mówił – to był protest przeciwko sojuszowi rzeczy z gruntu sprzecznych: aparatu państwowego z organizmem cerkiewnym, wolności z przemocą, miłości z merkantylizmem. Ta sytuacja została sprowokowana przez państwo, które gardzi opinią publiczną, oraz przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną, która odwróciła się od ludu Bożego. […] Jeżeli organy ochrony porządku publicznego naruszają prawa i swobody obywateli, to gdzie można się zwrócić na skargę? Prawne środki obrony nie istnieją. […] Państwo działa wbrew konstytucji, a RCP – wbrew kanonom i tradycjom. […] Zwykły człowiek nie ma w Cerkwi nic do gadania: albo bierz, co dają, albo odejdź. Cerkiew opiera się nie na Ewangelii, a na strukturach siłowych państwa, pozbywając się niepokornych”.
Przez wiele lat ojciec Paweł Adelgejm toczył spór z biskupem pskowskim Euzebiuszem (zarzucał hierarchom wystawne życie, nieliczenie się z wiernymi). W 2008 r. został przez biskupa pozbawiony probostwa w parafii Niewiast Niosących Wonności.
6 sierpnia tego roku zginął od ciosu nożem we własnym domu. Zaatakował go 27-letni niezrównoważony psychicznie gość, któremu ojciec Adelgejm miał pomóc w odzyskaniu równowagi. Miał 75 lat.
Rok wcześniej w wywiadzie dla portalu Slon mówił: „W Cerkwi nikomu nie jestem potrzebny. Nie tylko nie jestem potrzebny, ale nawet jestem wielce niepożądany. W każdej chwili mogą mnie stamtąd wyrzucić. Czekam na to ze spokojem. Mam swoje lata. Pożyję może pięć, może dwa lata, może rok. A może umrę jutro. To nie jest ważne. Ale żal mi tych młodych kapłanów, którzy nie mają żadnych perspektyw ani żadnych praw”. W jednym z ostatnich tekstów pisał: „Nieważne, ile w Patriarchacie będą mówić o złotych kopułach cerkwi. To naprawdę nieważne. Bo te złote kopuły wyrażają tylko siłę władzy cerkiewnej i wzrost budżetu cerkiewnego zasilanego przez struktury państwowe. A życie duchowe jest niszczone. Celowo niszczone przez Patriarchat. […] Przyjaźń państwa i Cerkwi to katastrofa. Katastrofa dla Cerkwi”.
Diakon Andriej Kurajew w swoim blogu napisał po śmierci ojca Adelgejma: „Odszedł ostatni wolny kapłan Patriarchatu Moskiewskiego”.
„Przyjaźń państwa i Cerkwi to katastrofa. Katastrofa dla Cerkwi”.”
Moze nie przyjazn, gdyz takowej w politce nie ma. Jednak zblizanie sie jakiegokolwiek kosciola do wladzy i polityki, mniej lub bardziej aktywne wlacznie sie w dzialania polityczne nie wychodzi nigdy kosciolowi na dobre. Powyzsze slowa winny byc swoistym ostrzezeniem dla polskiego kosciola katolickiego.
Pozdrawiam