Kijowski Majdan i to, co się tam dzieje, nie schodzi z pierwszych stron rosyjskich gazet, zaprząta też uwagę rosyjskich polityków.
Dziś Duma Państwowa przyjęła uchwałę o wydarzeniach na Ukrainie. Zdaniem rosyjskich deputowanych odpowiedzialność za radykalizację protestu ponosi opozycja oraz wspierający ją politycy z Zachodu, którzy bezpardonowo wtrącają się w wewnętrzne sprawy suwerennego kraju. Duma wyraziła natomiast pełne poparcie dla działań rosyjskich władz wspierających Ukrainę – udzielenie kredytu, obniżenie cen gazu.
Jedyną frakcją, która nie podniosła ręki za uchwałą, była LDPR Władimira Żyrinowskiego. Dlaczego? Bo LDPR nie popiera wydawania pieniędzy z rosyjskiego budżetu na wspieranie zagranicy, choćby tak bliskiej jak Ukraina. Żyrinowski w wypowiedzi dla mediów nazwał Ukrainę „pomyłką Stalina”. Jego zdaniem regiony wschodnie powinny zostać w 1945 r. wcielone do Rosji, a zachodnie stać się ukraińską republiką radziecką ze stolicą we Lwowie.
Pisarz Eduard Limonow z kolei na stronie gazety „Izwiestia” wzywał do aresztowania przywódców opozycji, gdyż „stali się przestępcami”. Jego zdaniem, nic złego się nie stanie, jeżeli Ukraina rozpadnie się na lewobrzeżną i prawobrzeżną.
Oficjalne czynniki rosyjskie mówią jednym głosem. Te same stwierdzenia, które przyklepała Duma, padają z ust przedstawicieli rosyjskiego MSZ. I minister, i wiceministrowie, a także do kompletu szef komisji spraw międzynarodowych Dumy mówią o ingerencji Zachodu w sprawy ukraińskie. Minister Ławrow wyraził też gotowość pośredniczenia w uregulowaniu ukraińskiego sporu. O ile Rosja zostanie o to poproszona. Na razie taka prośba z Kijowa nie nadeszła.
Rosyjska telewizja informacyjna Rossija 24 na bieżąco pokazuje relację z Kijowa. Nie tylko w reportażach tej telewizji, ale także w innych mediach podkreślane jest to, że sytuacja na Majdanie wymknęła się spod kontroli, że nastroje się zradykalizowały, że na ulicach Kijowa rządzą nacjonaliści, że protest staje się coraz bardziej agresywny, że Zachód miesza, że liderzy Majdanu stracili autorytet. Opowiadanie o anarchii i agresji uczestników Majdanu obliczone jest zapewne na to, by w widzach/czytelnikach nie zakiełkowała sympatia dla manifestujących. A ona ewidentnie wcześniej kiełkowała, np. w blogosferze – rosyjscy entuzjaści, popierający proeuropejskie dążenia Ukrainy, jeździli na Majdan i zachwycali się atmosferą, solidarnością, Rusłaną śpiewającą hymn. „Dlaczego u nas to niemożliwe?” – zastanawiali się. Teraz Majdan został przesłonięty przez wydarzenia na ulicy Hruszewskiego.
Co ciekawe, sprawa ofiar śmiertelnych Majdanu nie jest przez rosyjskie media eksponowana. Zauważyli to i skomentowali jedynie nieliczni (m.in. Anton Oriech na blogu napisał: „Do dzisiejszego ranka można było opowiadać sobie wesołe kalambury o katapulcie, można było śmiać się ze słowa „tituszka” […], ale wesołe hasła i śmieszne fotki stają się na nie miejscu, kiedy zaczynają ginąć ludzie. […] Jak tylko pojawiają się ofiary, pojawiają się i zabójcy”).
W rosyjskim oficjalnym przekazie medialnym, szczególnie w komentarzach pojawiają się też rozważania, czy możliwy jest wariant siłowy zakończenia protestu (rozjechanie Majdanu przez siły porządkowe, mimo oporu) oraz czy na Ukrainie dojdzie do wojny domowej. Dziś trudno prognozować rozwój sytuacji na Ukrainie – dynamika wydarzeń jest niesamowita. Można się natomiast zastanowić, dlaczego opinia publiczna w Rosji jest urabiana przez media w taki sposób, by z akceptacją powitać ewentualne siłowe rozwiązania na Ukrainie. Zdaniem wielu ekspertów, gdyby ukraiński prezydent poszedł na takie rozwiązanie, znalazłby się w międzynarodowej izolacji i musiałby się pocieszać w siostrzanych ramionach Rosji. Osłabiony w ten sposób Janukowycz miałby bardzo ograniczone pole manewru w grach z Rosją, musiałby przyjąć jej warunki.
Obecnie na Majdanie znów stoi nieprzebrany tłum, w pobliżu płoną zwały opon, z trybuny liderzy opozycji składają sprawozdanie ze spotkania z Janukowyczem. „Władza przekroczyła czerwoną linię, zginęli ludzie”, mówią, „Władza kompletnie nic nie rozumie, ma za nic obywateli, ma za nic ofiary”. Choć dziś Dzień Jedności Ukrainy, do porozumienia daleko.
„Opowiadanie o anarchii i agresji uczestników Majdanu obliczone jest zapewne na to, by w widzach/czytelnikach nie zakiełkowała sympatia dla manifestujących.”
Zapewne tak, choc nie da sie ukryc faktu, iz obrazy z bojek na ulicach Kijowa zaczynaja obiegac swiat. Zaczynaja miec negatywny wplyw na percepcje odbiorcow jak i komentarze. Dla obywatela odleglego kraju widok ludzi w maskach przeciwgazowych, z kijami i butelkami z benzyna budzi zrozumialy odruch leku. Tak samo widok palacych sie policjantow. Te obrazy zaczynaja oddzialywac silniej niz hasla wyglaszane przez Kliczke. Sam Kliczko zaczyna byc przedstawiany jako bardzo uczciwa ale naiwna osobowosc, ktora zostala wymanewrowana w zakulisowych grach politycznych opozycji. Chyba szczere slowa Kliczki o utracie kontroli nad biegiem zdarzen sa tego czesciowym potwierdzeniem.
Pozdrawiam