W Brukseli wiało dziś chłodem. Z obu stron – i unijnych oficjeli, i goszczącego z niezbyt chcianą wizytą Władimira Putina. Po rosyjsko-unijnym szczycie niewiele sobie obiecywano. I rzeczywiście: żadnego przełomu ani nawet sygnału o zbliżeniu w którejkolwiek z ważnych spraw nie stwierdzono. Szczyt zwykle trwa dwa dni. Jest czas na przyjemną kolację z wyszukanym menu, podczas której prezydent Rosji ma okazję pogwarzyć mniej zobowiązująco z europejskimi partnerami, i czas na oficjalne rozmowy w węższych i szerszych formatach, podczas których od dawna przelewa się z pustego w próżne, międli bezowocnie problemy nie do rozstrzygnięcia i podpisuje – albo nie – okrąglutki komunikat o rezultatach wzmiankowanego przelewania.
Tym razem obie strony zaoszczędziły na wykwintnej kolacji. Szczyt skrócono do jednego dnia, a właściwie dwóch rozmów – w wąskim trzyosobowych gronie (Putin, Van Rompuy, Barroso) i szerszym, z ministrami i doradcami ds. polityki zagranicznej i gospodarki.
Uwaga obserwatorów skupiona była na kwestii ukraińskiej. Ciekawy dwugłos doszedł uszu tych, którzy jeszcze nie posnęli z nudów w oczekiwaniu na wyniki rozmów: na konferencji prasowej po rozmowach prezydent Putin oświadczył, że niezależnie od tego, czy rząd na Ukrainie się zmieni, czy nie – obiecanego 15-miliardowego kredytu Moskwa nie cofnie ani nie zmieni zobowiązań dotyczących cen na gaz: „to pomoc dla ludzi, a nie władz”. Natomiast towarzyszący mu wicepremier Szuwałow zaznaczył, że wszystko będzie zależało od tego, jaki kurs nowy ukraiński rząd obierze. Ani prezydent Putin, ani wicepremier Szuwałow nie uściślili, co będzie z tym miliardowym świecidełkiem, jeśli zmieni się ukraiński prezydent.
Władimir Putin, który przez długi czas nie zabierał głosu w sprawie wydarzeń na Ukrainie, zapewnił, że Rosja nie będzie mieszać się w wewnętrzne sprawy sąsiada. Natomiast będzie omawiać z Unią perspektywy Partnerstwa Wschodniego. Choć Moskwa przecież do Partnerstwa nie należy i – oczywiście tak samo jak w przypadku Ukrainy, tak i w przypadku innych państw objętych programami Partnerstwa – nie miesza się w ich wewnętrzne sprawy.
Nie udało się też nic konkretnego ustalić w kwestii kontrowersji dotyczących Gazpromu i trzeciego pakietu energetycznego. Moskwa pozostaje przy swoim krytycznym stanowisku i nie wyobraża sobie złamania monopolu i monolitu Gazpromu. I nadal nie rozumie, dlaczego Unia kręci nosem nad obchodzeniem postanowień pakietu przy gazociągu South Stream.
Mają zostać przyspieszone prace nad bazową umową Rosja-UE. W czerwcu ma się odbyć spotkanie w Soczi. I wtedy… Nie, nie należy się spodziewać, że nastąpi eksplozja miłości i wzajemnego zrozumienia. Rosja i Unia, choć podkreślają, jak bardzo są sobie drogie, bliskie i wzajemnie się rozumiejące, patrzą na siebie z rosnącą nieufnością. W będącym ostatnio w Rosji w modzie dewocyjnym moralizowaniu Zachód przedstawiany jest jako diabeł wcielony, rozsadnik zboczeń, depczący wartości i prawa człowieka, propagujący rozwiązłość i tęczowe małżeństwa, z których nie ma dzieci itd. Ale z drugiej strony Moskwa i Bruksela żyć bez siebie nie mogą. Takie stare niedobre małżeństwo.
„Ale z drugiej strony Moskwa i Bruksela żyć bez siebie nie mogą. Takie stare niedobre małżeństwo.”
Gdyz w polityce nie ma ani przyjazni ani „milosci” sa zas interesy. Jak zapewne kazdy pamieta dawniej wladcy zawierali zwiazki malzenskie nie z milosci lecz politycznego wyrachowania. Wladcow jako takich nie ma ale zwyczaje zostaly.
Zas sam fakt, iz Unia i Rosja dyskutuja o sprawach dotyczacych stron trzecich tez o czyms swiadczy.
Pozdrawiam
Szanowny Panie!
Dziękuję za komentarz. Jasne, że polityka to nie jest sztuka miłości, tylko sztuka rozgrywania interesów. Ale w tej sztuce bywają pogody lepsze i gorsze. Teraz mamy na linii Bruksela-Moskwa nieprzytulne mrozy. Z wielu powodów, o czym wielokrotnie pisałam m.in. w tym blogu.
Teraz jeszcze doszły gwałtowne wydarzenia na Ukrainie, powodujące bardzo nerwowe reakcje.
Pozdrawiam serdecznie
Anna Łabuszewska
Nie wiem czy wydarzenia na Ukrainie powoduja nerwowe reakcje. Strona rosyjska raczej sie oficjalnie nie wypowiada, co nie znaczy, ze nie dziala za kulisami. UE raczej wypada kiepsko, nie bardzo wiedzac, co zrobic by przyciagnac Ukraine bez ponoszenia kosztow. Obraz dodatkowo psuja zlotousci politycy Unii tak chetnie przemawiajac na barykadach i powodujac dodatkowe zamieszanie. Zas skrocenie szczytu UE-Rosja do kilku godzin wyglada jak zwykly afront wynikajacy z bezsilnosci. Z cala pewnoscia nerwowo jest na Ukrainie. Mozliwe, ze Janukowycz straci poparcie Rosji, co jednak nie zmieni zasadniczego celu polityki rosyjskiej utrzymania Ukriny w swojej strefie wplywow.
Pozdrawiam
Moskwa mówi dwugłosem. Putin zapewnia o prezencie 15 miliardowym , który jak twierdzi jest dla ludzi a nie władz.Natomiast szuwałow uzależnia wręczenie prezentu od kursu nowych władz Ukrainy. A dzisiejsze wiadomości ARD, niemieckiego pierwszego programu, wyemitowały nowy komunikat z Moskwy , w którym prezydent Putin poinformował o wstrzymaniu obiecanego kredytu dla Ukrainy. Więc na dzisiejszą chwilę sytuacja jest jasna. Będzie utrzymany stary kurs ,będą pieniądze. Będzie zmiana kursu ,pieniądze stoją pod znakiem zapytania.I nie chodzi tutaj o jakichkolwiek ludzi i o ich los.Chodzi o utrzymanie Ukrainy w swojej orbicie.I można by zapytać ,a gdzież się podziała ta moralność ,tak wasoko wynoszona przez prezydenta?
Pozdrawiam
@ Marek Borsuk,
W sprawie moralnosci odpowiem Panu. Moralnosc ( rozumiana bardzo szeroko) jest w polityce „figowym listkiem” zakrywajacym rzeczywiste intencje – najczesciej sprowadza sie to do pustoslowia. Konflikt o Ukraine, gdyz jest to konflikt o wplywy, malo ma wspolnego z moralnoscia. Z moich obserwacji coraz mniej nawet na terenie samego kraju.
Przykladem ( nie jedynym) drog jakimi chadza „polityczna moralnosc” jest dzisiaj Egipt. Tak jak glosno pokrzykuje sie o ukrainskim prawie do wolnosci i prawie do decydowania o wewnetrznych sprawach tak wokol Egiptu panuje glucha cisza.
Pozdrawiam