Dłuższy nos Pinokia

Czterdzieści minut po godzinie pierwszej w nocy prezydent Putin wystąpił z orędziem do narodu w sprawie zestrzelenia malezyjskiego samolotu nad terytorium Ukrainy kontrolowanym przez donieckich separatystów. Orędzie było krótkie, wodniste, złożone ze zdań zagmatwanych, napisane najwyraźniej na kolanie. Prezydent wyglądał na zmęczonego, zagonionego, niewyspanego. Cóż, środek nocy. Obejrzyjcie Państwo sami: http://www.youtube.com/watch?v=bA-4D6g5ys4. Wystąpienie zawierało wygłoszone już przedtem tezy: że konflikt w Donbasie jest wewnętrznym konfliktem Ukrainy, że Rosja od zarania konfliktu optuje za pokojowym uregulowaniem. I dalej: „Mogę powiedzieć z całym przekonaniem, że gdyby 28 czerwca działania bojowe na wschodzie Ukrainy nie zostały wznowione, to tej tragedii by nie było. Jednocześnie nikt nie powinien i nie ma prawa wykorzystywać tragedii do swoich wąskich politycznych celów”. Mówił opływowo o „przedstawicielach Donbasu” [kto to jest mianowicie? skąd się tam wzięli? – tego nie powiedział]. Stwierdził, że śledztwo w sprawie wyjaśnienia przyczyn tragedii powinna prowadzić ICAO.

Ani słowa o odpowiedzialności Rosji za wysłanie na wschód Ukrainy „zielonych ludzików”, a wraz z nimi sprzętu i broni, w tym zestawów rakietowych, które już zestrzeliły kilka ukraińskich samolotów i śmigłowców. Putin idzie w zaparte – nie, to nie my, to oni. My jesteśmy biali i puszyści. I domagamy się rozmów. I kochamy pokój. Jeżeli ktoś oczekiwał, że prezydent Putin weźmie na siebie przynajmniej część odpowiedzialności za katastrofę, to się srodze pomylił. Całą winę rosyjski lider zwalił na władze Ukrainy, które prowadzą operację antyterrorystyczną w Donbasie. „Nie przyznał się” – brzmi tytuł komentarza audycji Radia Swoboda.

Dlaczego orędzie prezydent wygłosił o 1.40 w nocy? Poddani spali lub hulali, w końcu są wakacje. Za to na drugiej półkuli akurat była dobra pora – prime time w telewizji. Wychodzi na to, że prezydent Rosji wygłosił orędzie do narodu amerykańskiego. Do narodu amerykańskiego przemówił chwilę później ich własny prezydent, Barack Obama, który skrytykował Rosję i prorosyjskich separatystów za mataczenie i utrudnianie rozpoczęcia śledztwa w sprawie okoliczności zestrzelenia samolotu. „Co oni chcą ukryć?” – zadał retoryczne pytanie Obama.

W audycji rozgłośni Echo Moskwy Arkadij Ostrowski, szef rosyjskiego biura czasopisma „The Economist” analizował: „Teraz strona rosyjska będzie mówić jedno i będzie powtarzać, że strona amerykańska szerzy kłamstwa. A strona amerykańska i Zachód będą mówić: mamy fakty. Oto zdjęcia, oto sygnały radarów. […] Na kogo [działania propagandowe rosyjskich mediów] oddziałują? To oddziałuje wyłącznie na rosyjskich telewidzów. Putin nadal ma wysoki ranking poparcia wyhodowany na ostrych wojennych posunięciach. Ale na Zachód to działać nie będzie. […] Czyli tam, gdzie będą podejmowane decyzje o wprowadzeniu kolejnych sankcji, o zmianie polityki wobec Rosji, o zmianie stosunku do Władimira Putina, to nie będzie miało wpływu”. Ton zachodniej prasy po katastrofie jest jednoznacznie negatywny względem Putina – większość mediów nazywa go sprawcą tragedii „nowego Lockerbie”. Politycy zachodni, którzy do tej pory zachowywali spokojny dystans do Władimira Władimirowicza, obecnie mocno zaostrzyli retorykę. A za retoryką mają pójść konkretne decyzje o sankcjach. Reagują też członkowie rodzin ofiar katastrofy. Ojciec młodej Holenderki wystosował na ręce Putina list: „Potworze, zniszczyłeś moje życie. Na pewno ma pan powody do dumy, że pozbawił pan życia moją córkę”. Czy te pełne bólu słowa zrozpaczonego ojca dotrą do serca prezydenta Putina, który jest ojcem dwóch córek. Jak wiadomo z nieoficjalnych źródeł, jedna z nich, Maria, mieszka właśnie w Holandii.  

Na jutro Putin zwołał nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, które ma być poświęcone „integralności terytorialnej Federacji Rosyjskiej”. Wielu komentatorów sugeruje, że podczas narady zapadną ważne decyzje, być może w sprawie wprowadzenia ‘sił pokojowych’ na terytorium Donbasu. A być może chodzić będzie o odpowiedź Rosji na nowe zachodnie sankcje. Tak czy inaczej nie brzmi to optymistycznie.

25 komentarzy do “Dłuższy nos Pinokia

  1. ~Maria(m)

    Pani Anno,
    mnie już nie zastanawia postawa Putina, lecz narodu rosyjskiego, który przecież w jakiejś mierze staje się wprzęgnięty w politykę wodza, w dziejące się zło. Jest współwinny, bo przecież nie ubezwłasnowolniony. Jakieś głosy stamtąd, próby przeciwstawienia się i powiedzenia światu, że to nie nasza wojna muszą się pojawiać(?) Może trzeba działać od wewnątrz, od środka. Poza oczywiście sankcjami można jeszcze przemówić inaczej do narodu rosyjskiego mając wiarę, że coś takiego jak łączność wszystkich ludzi dobrej woli istnieje dlań. Nie wiem, dla mnie to rzecz niezrozumiała. W jaki sposób dziś przy tak dobrze rozwiniętej komunikacji, dotarciu do informacji można być dla tak ogromnego, mnogiego narodu jedyną 'tubą’. Coś tu jest nie tak. Coś nawala. Nie do wiary, aby za ów stan rzeczy odpowiadał jeden człowiek i to wcale nie taki znów chojrak. W gruncie rzeczy 'mały człowiek’, ale doskonale wie, komu zawdzięcza życie.

    Odpowiedz
    1. ~Anna Łabuszewska

      Szanowna Pani!
      Dziękuję za komentarz. Poruszyła Pani niezwykle ciekawy temat: czy bardziej Putin zależy od społeczeństwa czy społeczeństwo od Putina, kto za kim idzie. Podejmuje decyzje Putin, ale ludzie przyjmują to z entuzjazmem. To Putin zaanektował Krym, ale to społeczeństwo uznało wręcz za nową religię państwową #Krymnasz. Owszem, oficjalna propaganda telewizyjna przeprała mózgi (pisałam o tym wcześniej, jak wielka jest rzesza tych, którzy czerpią wiedze jedynie z telewizji, która kłamie jak najęta), ale najwyraźniej ziarno tego kłamstwa padła na bardzo podatny grunt.
      W audycji z udziałem Arkadija Ostrowskiego, o której napisałam w niniejszym wpisie, dziennikarka prowadząca rozmowę opowiedziała o swoich obserwacjach z ostatniego weekendu. Spędziła go „na prirodie”, gdzieś na wsi 200 km od Moskwy (według rosyjskich miar – bardzo blisko, pod Moskwą). Tam dociera tylko sygnał pierwszego programu telewizji państwowej. A w dziennikach tego programu mówiono, że „Ukraińcy zestrzelili samolot pasażerski” i wszyscy tamtejsi mieszkańcy na targu, na ulicy, na spotkaniach rodzinnych i towarzyskich mówili tylko o jednym – „Ukry zamordowali ludzi lecących samolotem, zbrodniarze, bandyci”. Nikt nie sięgnął po alternatywne źródła informacji. A telewizja łga nie mrugając powieką. To paralelny matrix.
      Pozdrawiam serdecznie
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz
      1. ~Maria(m)

        Pani Anno,
        szczerze powiedziawszy zaskoczyła mnie Pani odpowiadając na mój komentarz. Dziękuję.

        Nie potrafię sobie wyobrazić, aby prasa zachodnia była całkowicie nieobecna…Co tam czytają? Słuchają? Korzystają, chyba, z Internetu? Jak tak dalej pójdzie winą zostanie obciążone społeczeństwo. Trudno byłoby sądzić, aby cały świat stanął przeciwko interesom Rosji, a ona sama w tej wojnie była pokrzywdzona. Niemniej nałożone sankcje mogą być tego dowodem. Tylko czy kto zadaje sobie pytanie o ich powód(?) Wygląda na to, że za nic każą. Hmmm….?
        U nas było przynajmniej jakieś Radio Luksemburg. Ale z drugiej strony można przecie słuchać tylko „Radia Maryja”.

        Podobno jakaś dziennikarka opuściła pewna stację telewizyjną nie mogąc już dłużej kłamać. Być może nie taki diabeł straszny jak go malują. Problem dotyczy chyba bardziej priorytetów w społeczeństwie
        pod względem narodowościowym, kulturowym różnym, ale jednak w jakiejś mierze ujednoliconym. Może to, co ich łączy to właśnie owa granica jaka dzieli naród od Zachodu. Niedługo już stanie kolejny mur graniczny od Wschodu.

        Bodajże 10 lat minęło od czasu wycieczki na Ukrainę jaką zafundowała sobie moja córka. Po powrocie miała większe oczy, niż wydawałoby się miała od zawsze. Przecież to tak blisko mamo – wydusiła, a dzieli nas jakby epoka. To prawda, że czas może się zatrzymać…lecz w tej sytuacji on nas rozlicza.

        Odpowiedz
      2. ~statystyczna

        zastanawiam się skąd u Pani taka ufność i pewność w informacje pochodzące od Ukraińców? myślę, że trzeba poczekać na wyniki śledztwa i dopiero osądzać!

        Odpowiedz
          1. ~Marek

            Może Pani się urwała, i nawet o tym nie wie?
            Pani już wie, bez śledztwa, na podstawie telewizyjnego rusofobicznego przekazu?
            A jaki interes miała Rosja strącić samolot z cywilami obcych państw?

            Rosja nie chce zbrojnego konfliktu z Ukrainą, natomiast Ukraina z jej obecnym rządem, aż się pali do wojny.
            Zatem proszę pomyśleć, kto tu się urywa z choinki. Ukraina jest częścią globalnego konfliktu, w którym Rosja jest osaczana. Pani wie, ile Rosja ma baz wojskowych poza swoim terytorium? Dla ułatwienia odpowiedzi, przypomnę, że USA ma setki baz poza swoim terytorium i wiele z nich coraz bliżej Rosji.

            Odpowiedz
          2. ~Kalina

            Proszę Pana, jedyna rade, jaka mogę Panu dac, to czytanie gazet, oglądanie telewizji i i słuchanie radia. Nie rosyjskich mediów, nie. Tamte media mają rzadki komfort serwowania bzdur ludziom, którzy nie maja możliwości konfrontacji tej kaszy z rzeczywistoscia. A rzeczywistość jest nieublagana: Rosja po dramatycznej stracie Polski, Czech, Slowacji, państw bałtyckich itd. nie jest w stanie pogodzić się z ubytkiem kolejnej ważnej dziedziny p.t. Ukraina, wiec posyła swoje Psy Wojny, żeby przynajmniej oderwały jakies strzepy tej niepokornej dziedziny. Z Krymem się udało, z Donieckiem już gorzej. Psy zostały dobrze wyposażone w broń, w tym w rakiety zdolne trafiać w obiekty latające na wysokim pułapie. I używają tych cudów techniki. Zostały zestrzelone już samoloty i helikoptery ukraińskie, ostatnio, już po katastrofie, kolejne trzy. Zdarzył się niestety chłoptasiom wypadek przy pracy – zestrzelili samolot pasażerski. Szkoda ludzi niewątpliwie. Jednak nie możemy tracic z oczu sprawy podstawowej: rosyjscy najemnicy strzelają przede wszystkim do Ukrainców, którzy bronia integralności Ukrainy. I o tych Ukraińców chodzi mi najbardziej.

            Odpowiedz
        1. ~Maria(m)

          Proszę Pana/Pani świat jest przeźroczysty, działają wyspecjalizowane służby wywiadowcze. niebo nad Ukrainą nie jest czyste. Nawet zwykły laik przy użyciu będącego w powszechnym użyciu sprzętu może śledzić każdą połać ziemi w dowolnym punkcie globu. Agresor zbroi separatystów, a świat się temu przygląda, pozwala na uśmiercenie Ukrainy w obawie o własne interesy. Doprawdy nie wiem już która społeczność jest gorsza, mieszkańcy Rosji, czy społeczność międzynarodowa(?) Putin zachowuje się niczym rozpieszczony, rozkapryszony dzieciak, sprawdza na ile sobie może pozwolić przesuwając coraz bardziej granice, w zasadzie znosząc je i zdaje się mówić: i tak nic mi nie zrobicie.

          Moim zdaniem olimpiada w Soczi miała zostać zbojkotowana. Tak się jednak nie stało. Putin szykuje kolejne igrzyska na które zaprasza społeczność międzynarodową powoli stając się jej ulubieńcem…

          Sami sobie na własnym ciele wyhodowaliśmy potwornego guza

          Odpowiedz
    1. ~Marek

      No właśnie, ale kogo to obchodzi, czy Pani urwała* się z choinki?
      Trwa wojna informacyjna, a jak wyznał prezydent Obama, blogi internetowe „zagrażają demokracji”.
      Putin jest bardzo niebezpiecznym kagiebistą, trzyma z cerkwią, utrudnia życie homoseksualistkom, a nawet wariatkom bezczeszczącym świątynie prawosławne, tego już za wiele, jak na standardy poprawności politycznej, o ratowaniu Rosjan na Krymie i wschodzie Ukrainy przed faszystami banderowskimi nie wspominając…

      Jednak największa zbrodnią Putina wydaje się bezrefleksyjne popieranie jego prezydentury przez naród rosyjski, rzecz niebywała po czasach smuty zapijaczonego wiecznie poprzednika, który nawpuszczał do kurnika sforę lisów… I ten był chwalony przez Zachód, a jakże… Nikt mu nie psuł wizerunku:)

      Odpowiedz
      1. ~Allerien

        Panie Marku,

        nie sądzę, by ktokolwiek wierzył, że pisze Pan to ze szczerego serca.
        Ja – choć sam się sobie dziwię – nie wierzę.
        Takie komentarze udają próbę dyskusji i spojrzenia na problem z drugiej strony. Udają. W gruncie rzeczy pełnią tę samą rolę, co zacytowana przez Panią Annę wypowiedź z rosyjskiej telewizji. Mają zasiać ziarno niepokoju.
        Gdyby chciał Pan dyskutować, pisałby Pan innym tonem. Czytając takie komentarze, człowiek ma ochotę ograniczyć się do czytania samego wpisu Autorki.

        Odpowiedz
        1. ~Marek

          Ma Pan niewątpliwie rację.
          „Własna racja jest najmojniejsza”, proszę się jej trzymać, nie będzie Panu nikt wciskał ziaren niepokoju, będzie tak szło, jak ma iść.

          Jednak poniżej znajdzie Pan namiar na ciekawy artykuł z Guardiana, może da Pan radę doczytać:)

          Odpowiedz
          1. ~Kalina

            Jest Pan w oczywisty sposób jednym z rosyjskich trolli grasujących na polskich forach. Jedno mnie zastanawia: taki postep techniczny w tej Rosji, taki wysoki poziom BUK-ów, czy jak się tam to nazywa, a taka popelina w zakresie podstawowej znajomości kultury i mentalności społeczeństwa, wobec którego się wystepuje. Przeciez Pan i pańscy koledzy uprawiają zenujace partactwo!

            Odpowiedz
  2. ~Marek

    Jest taki pan, nazywa się John Richard Pilger – brytyjski dziennikarz z australijskimi korzeniami. Był korespondentem w Wietnamie i Kambodży. Spod jego ręki wyszło wiele filmów dokumentalnych. Napisał też kilkanaście książek. Współpracował z „Daily Mirror” i „New Statesman”.

    Według Johna Pilgera, publicysty „The Guardian”, Stany Zjednoczone dążą do wojny z Rosją. „Po raz pierwszy od czasów Reagana USA prą do światowego konfliktu. Ukraina, ostatni bufor przed Rosją, jest rozdzierana przez faszystowskie siły wspierane przez USA i UE” – czytamy w serwisie internetowym gazety.

    Proponuję zdanie:
    „Według Johna Pilgera, obecnie publicysty „The Guardian”, Stany Zjednoczone dążą do wojny z Rosją”
    wrzucić do wyszukiwarki i poczytać sobie co ów dziennikarz opowiada za herezje o Ukrainie i jej roli w globalnym konflikcie…

    Odpowiedz
    1. ~Kalina

      Gdyby USA dazyly do wojny z Rosja, nie cackałyby się z Chruszczowem podczas kryzysu kubańskiego, ale „spuscilyby banie”. Jest chyba oczywista oczywistoscia, ze odpowiedź jadrowa bylaby natychmiastowa i dziś nie gawedzilibysmy na forum pani Anny. Sytuacja dziś jest analogiczna, tyle ze USA nie dysponują już argumentem w postaci rakiet w Turcji, które wówczas mogly wycofać. Mogly dziś mieć rakiety w Gruzji, ale zrezygnowały z tego kierunku w beznadziejnie głupim przeświadczeniu, ze Rosja ucywilizowała się i można ja traktować jako normalnego partnera politycznego. Dziś jest jedyne rozsądne wyjście: uzbrojenie armii ukraińskiej wykorzystując choćby polski kanał transportowy. Jest oczywiście niebezpieczeństwo, ze Ukraina zmienilaby się w druga Koreę. Niemniej to dziś jedyny sposób, aby odepchnąć bandyckie państwo jeszcze dalej na wschod.

      Odpowiedz
      1. ~Marek

        Dowódca Głównego Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR Andriej Kartapołow na briefingu w Moskwie zadał Stanom Zjednoczonym fundamentalnie ważne dla wyjaśnienia okoliczności katastrofy samolotu pytanie:

        Według oświadczenia przedstawicieli Stanów Zjednoczonych posiadają oni zdjęcia satelitarne, które potwierdzają, że rakietę wystrzeliły w kierunku malezyjskiego samolotu siły samoobrony. Ale tych zdjęć nikt nie widział. Jeśli strona amerykańska posiada zdjęcia satelitarne, prosimy o przedstawienie ich społeczności światowej w celu szczegółowego zbadania. Może to przypadek, ale czas katastrofy malezyjskiego Boeinga i czas obserwacji amerykańskich satelitów na terytorium Ukrainy są takie same.

        Amerykanie nie przekazali nikomu tych zdjęć – ani Unii Europejskiej, ani Malezji, ani Rosji, mimo że obiecali to zrobić we wtorek. Tego samego dnia na briefingu w Waszyngtonie przedstawiciele amerykańskiego wywiadu nie byli w stanie przedstawić żadnego dowodu udziału sił samoobrony i Rosji w katastrofie Boeinga. Chociaż i Biały Dom, i Departament Stanu jednym głosem obiecywały, że właśnie służby specjalne przedstawią przekonujące dowody odnośnie tego, kto zestrzelił malezyjskiego Boeinga. „Nie znamy imion, nie znamy stopnia, i nie jesteśmy w 100 % pewni narodowości strzelającego do Boeinga”, – powiedział pracownik amerykańskiego wywiadu.

        Podczas spotkania z dziennikarzami pracownicy wywiadu nie przedstawili wyjątkowych zdjęć satelitarnych, lecz zdjęcia z kosmosu i dane z sieci społecznościowych, na podstawie których trudno uzyskać jednoznaczne informacje. I na tej podstawie ogłosili wersję, zgodnie z którą samolot „prawdopodobnie” został omyłkowo zestrzelony przez siły samoobrony. Jednak amerykańskie służby specjalne przyznały, że nie mogą potwierdzić autentyczności materiałów z internetu, które opublikował ukraiński rząd. Wcześniej cały szereg ekspertów wskazał na wyraźne ślady montażu w tych nagraniach z sieci społecznościowych, na które jako na dowody powołują się amerykańscy i ukraińscy urzędnicy.

        ======

        Nie ma żadnych, póki co, dowodów zbrodni Rosji, czy separatystów, są dowody medialne, jak te z Iraku o broni, której NIGDY NIE BYŁO.

        Dziś wiemy, że wszyscy wielcy tego świata kłamali, i Pani Kalinka najwyraźniej podąża tą samą drogą:)

        Odpowiedz
        1. Anna Łabuszewska Autor wpisu

          Szanowny Panie!
          Muszę przyznać, że sprawnie relacjonuje Pan rosyjską narracje oficjalną w tej sprawie. Obserwuję ją na co dzień w rosyjskich mediach.
          Pozdrawiam
          Anna Łabuszewska

          Odpowiedz
          1. ~Marek

            Dziękuję, Panią również pozdrawiam.
            Niestety w polskojezycznych mediach większość trąbi tylko w jednym tonie.
            Bardziej rozgarnięci wiedzą, że nawet na Zachodzie przekaz jest bardziej zrównoważony, ale nie tu, gdzie teren oznaczono, jako kolonię.

            Pytanie, ile Pani, jako Gospodarz Stronki, zniesie?
            🙂

            Odpowiedz
    2. ~Marek Borsuk

      Panie Marku ma pan całkowicie skrzywiony obraz świata.Najprawdopodobniej nastąpiło to po wyzbyciu się własnego spojrzenia na tenże świat i przyjęcia obrazu świata ideologów kremlowskich. Zapewna było to w przypadku pana łatwiejsze za propozycję przyjęcia jakiejś sumki „rubelków”.Jest to jakąś rekompensatą za wypowiadanie głupot w które niestety nie wierzy cały świat , Służba nie drużba. Jak się zgodziło robić za psa ,to trzeba szczekać.

      Odpowiedz
      1. ~Marek

        Zofia Bąbczyńska – Jelonek, jeszcze jedna pani, co bierze rubelki:

        W czasie politycznego i medialnego jazgotu powstańcy odszukali czarne skrzynki boeinga, umieścili w chłodniach ciała pasażerów, pozbierali ich bagaże i dokumenty. Rosja doprowadziła do skierowania śledztwa na międzynarodowy poziom, została wydana przyjęta jednogłośnie rezolucja ONZ. Partyzanci odmówili współpracy z rządem Ukrainy i przekazali skrzynki bezpośrednio przedstawicielom Malezji a ciała Holendrom. Na miejsce tragedii dotarli też pierwsi zagraniczni eksperci. Wbrew publicznym oświadczeniem władz Kijowa i polityków Zachodu, eksperci i towarzyszący im obserwatorzy OBWE nie stwierdzili utrudnień ze strony partyzantów. Skrzynki z rejestratorami tragicznego lotu były w dobrym stanie, ciała przechowywane stosownie do sytuacji.

        Rosyjskie ministerstwo obrony udostępniło publicznie dokumenty wojskowe i zdjęcia satelitarne związane z tragedią, które obalały tezę zestrzelenia samolotu pasażerskiego z wyrzutni systemu BUK przez partyzantów, wskazywały natomiast, że lokalizacja systemu BUK armii ukraińskiej pozwala postawić tezę, że zestrzelenia dokonały siły rządowe. Pojawiły się też dowody zmiany trasy lotu samolotu, jakiej dokonali polscy i ukraińscy kontrolerzy lotu, kierując go w rejon walk rządu z powstańcami.

        Reakcja Ukrainy był natychmiastowa. Prokuratura ukraińska po ujawnieniu dokumentacji rosyjskiego MON wszczęła śledztwo przeciwko szefowi resortu gen. Siergiejowi Szojgu. Mimo prezydenckich zapowiedzi wstrzymania walk w rejonie tragedii lotniczej, rozpoczęto bombardowania, w tym też okolic dworca i lotniska w Doniecku. Międzynarodowi eksperci musieli wstrzymać swoje prace w obawie o życie.

        =====

        Pan rozpoznaje fakty, umie się z nimi pogodzić, czy jedynie łykać telewizyjną papkę zadaniowców od prania resztek zdrowego rozsądku?

        Odpowiedz
        1. Zofia Bąbczyńska-Jelonek

          Panie Marku, za artykuły w mediach, czy to na Wschodzie czy na Zachodzie dziennikarze dostają honoraria. I jest to najnormalniejsza praktyka na świecie. Wprawdzie nikt mi w rublach za nic nie płaci, ale nie widzę powodu do wytykania komukolwiek współpracy z zagranicznymi mediami, zwłaszcza rosyjskimi. Jest to działanie zgodne z polską konstytucją, gwarantującą Polakom wolność słowa i wolność jego publikowania gdzie chce.
          Można się z moimi opiniami nie zgadzać, można z nimi polemizować, a nawet pokusić się na udowodnienie mi na podstawie materiałów źródłowych, że nie mam racji.
          Problem w tym – że takich odważnych raczej nie ma…. A szkoda.
          Wygodniej zaglądać mi do portfela i szukać w nich rosyjskich rubli. Tylko, po co?

          Odpowiedz
          1. world

            Strasznie miło, że broni pani TERAZ wolności słowa. Czy także broniła pani tej wolności gdy donosiła do SB na ludzi rozprowadzających bibułę w latach 80-ych? Trzeba dodać, że to donosicielstwo jako „ALMA” nie było całkowicie bezpłatne dla pani – a ci, na których te donosy były przypłacili to więzieniem.

            Odpowiedz
  3. ~jer-g

    Szanowna Pani Anno, od kilku miesięcy czytam pani blog i jestem pod ogromnym wrażeniem Pani profesjonalizmu.
    Pisze Pani bardzo syntetycznie ze znajomością rzeczy, a zarazem lekko i dowcipnie. Nic dodać, nic ująć. Polecam Pani blog znajomym interesującym się Rosją.

    Zdecydowałem się wtrącić swoje trzy grosze przy okazji zbliżającej się rocznicy wybuchu I-ej WŚ; Borys Akunin w wywiadzie dla DW z 18 czerwca wspomina o wzmożeniu nastrojów patriotycznych w Rosji przed wybuchem wielkiej wojny – to było sto lat temu i wydać się może, że nie ma co do tego wracać poza kontekstem historycznym.
    Czy powiedzenie: jest tylko banalnym stwierdzeniem zaistniałych, lecz nie podlegających żadnym regułom, analogicznych zdarzeń w historii ludzkości, czy jest w tym jakaś ręka Boga lub Szatana?

    Mikołaj II osobiście przewodniczył nadzwyczajnej radzie wojennej po zamachu na arcyksięcia Ferdynanda.
    Ponieważ jest to okrągła setna rocznica I WŚ, bardziej zresztą celebrowana w zachodniej Europie, to tam też pojawiają się głosy ostrzegające przed powtórką z historii. Przyrównuje się nawet zestrzelenie B777 do zamachu w Sarajewie.

    Putin był blady i zmęczony; być może dostał „wygowor” od pozostałych członków kremlowskiej junty… Czytałem dzisiaj teorię taką, że Putin stracił już inicjatywę i czyni przygotowania do zmiany doktryny: teraz to plastelinowe rossijskoje społeczeństwo trzeba przekonać o konieczności taktycznego wycofania się z popierania powstania w Noworossiji, ponieważ nieco wymknęło się spod kontroli i zostało przejęte przez prowokatorów i awanturników. Chodzi też o to, żeby ukryć niewygodną prawdę o rosnącej liczbie werbowanych w Rosji najemników i o rosnących stratach w szeregach tych najemników; pochodzących z całej Rosji.
    Jest w tej doktrynie jednak słaby punkt: najemnicy zostawieni sami sobie, mimo podpisanej deklaracji – „nikt mi nie płaci, nie jestem najemnikiem, jestem powstańcem donbasu(urodzonym w Nowosybirsku, Petersburgu, Rostowie, Groznym, Machaczkale i t.d.)”, będą mieć słuszne pretensje do Wowki, jeśli uda im się przeżyć i przedostać do Matuszki Rassiji.
    Zaczną się pojawiać „terakty” i przecieki do zachodnich mediów o roli FSB i innych służb w organizowaniu inwazji na Krym i Ukrainę.
    Czy wszystkich byłych „powstańców” uda się uciszyć?

    Napisała Pani kiedyś, że to, czego nie ma w zombojaszczikach, nie istnieje w świadomości obywateli FR; to prawda, z zastrzeżeniem, że dotyczy jednak mniej więcej 75% tego społeczeństwa. Spotyka się w dalszym ciągu wielu mądrych Rosjan, którzy głupiej kremlowskiej propagandy nie kupują.

    Dzisiaj Putin podpisał ustawę o zaostrzeniu kary za nawoływanie do separatyzmu(szczyt hipokryzji); o szczegółach Pani zapewne napisze.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. ~Anna Łabuszewska

      Szanowny Panie jer~g!

      Bardzo dziękuję za komentarz i za krzepiące słowa.
      Poruszył Pan wiele ciekawych wątków. Na przykład o tym, jakie są nastroje wewnątrz ekipy Putina. To hermetyczne gremium, można poznać, co się dzieje w środku, tylko wtedy, kiedy za zewnątrz wylatują oderwane ręce i nogi. Można założyć, że działania Putina, które zaowocowały (i może jeszcze zaowocują) sankcjami ze strony Zachodu, nie zostały powitane owacją na stojąco przez członków establishmentu. Ich fortuny zawisły na włosku, czy położą uszy po sobie, żeby nie wylądować w kolonii karnej, czy będą demonstrować niezadowolenie, czy zaczną knuć po kątach? Zobaczymy.
      Co do Noworosji i najemników. Putin sam wprowadził to pojęcie do obiegu w marcu, ale najemników – w przeciwieństwie do owianych sukcesem zielonych ludzików na Krymie – nie adoptował, nie przyznał się do nich. W prasie rosyjskiej można znaleźć wiele materiałów poświadczających udział psów wojny z Rosji w walkach na Ukrainie. Ale oficjalna propaganda milczy na ten temat.

      Serdecznie pozdrawiam, zachęcam do czytania i komentowania
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz
  4. ~jer-g

    Korekta
    „Czy powiedzenie: historia lubi się powtarzać…jest tylko banalnym stwierdzeniem zaistniałych…”

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *