29 września. Przy okazji wizyty Władimira Putina w ONZ przypominano wystąpienie genseka Nikity Chruszczowa w Zgromadzeniu Ogólnym w 1960 roku, niestandardowe formy wyrażania przezeń ekspresji (walenie pięściami w blaty, but na stole) oraz wyrażenia Chruszczowa, które weszły na stałe do historii: „pokażemy Ameryce kuźkinu mat’” [pogróżka zapowiadająca, że ZSRR też będzie miał bombę wodorową] oraz „wpuściliśmy Ameryce jeża do spodni” [gdy ZSRR umieścił potajemnie broń jądrową na Kubie w 1962, co stało się przyczyną groźnego kryzysu karaibskiego i postawiło świat na skraju wojny atomowej].
Wystąpienie Putina było zupełnie inne niż cyrkowe występy Chruszczowa. Mówca kontrolował każdy gest i każde słowo. Nawet emocjonalne pytanie: „czy wy chociaż rozumiecie, co narobiliście?” pod adresem zachodniej koalicji, próbującej nieumiejętnie zakończyć wojnę w Syrii, też było dobrze wyreżyserowanym trickiem. Putin zaproponował w tonie dobrodusznym wspólną walkę ze złem – Państwem Islamskim, stworzenie czegoś na kształt koalicji antyhitlerowskiej, gdy państwa o różnych systemach zawarły sojusz przeciwko Niemcom. Na jakich zasadach to nowe „święte przymierze” miałoby działać? To na razie pusta rama. Analogia do czasów II wojny nie wydaje się trafiona: wtedy Zachód postawił na sojusz ze Stalinem, bo pokonanie Hitlera bez udziału ZSRR po stronie aliantów byłoby o wiele bardziej kosztowne i krwawe, o ile w ogóle możliwe. Czy teraz tak jest, że świat bez udziału Rosji nie jest w stanie poradzić sobie z problemami? Na pewno Rosja zachowuje wysoki potencjał destrukcji i to zawsze trzeba brać pod uwagę. W Syrii też. Obok pojednawczych propozycji Putin podkreślał jednak, że Rosja stoi za Baszarem al-Asadem, przedstawicielem legalnych władz Syrii. Rosyjski prezydent pouczał zachodnich partnerów, że popierają jakieś siły opozycyjne, podczas gdy prawo międzynarodowe stoi przecież po stronie legalnych władz. Bardzo ciekawe. A jak to się ma do popierania tak zwanych Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych?
Ale wróćmy do Syrii. Kilka tygodni temu Putin wpuścił Zachodowi „jeża do spodni”, czyli przeprawił zagony „zielonych ludzików” do Syrii. To sprawiło, że w Waszyngtonie zaczęto w ogóle rozważać rozmowę z Moskwą, wcześniej izolowaną za aneksję Krymu i rozpętanie konfliktu na wschodzie Ukrainy. Dialog podjęto. Po wystąpieniach prezydentów USA i Rosji na forum ONZ doszło do półtoragodzinnego spotkania obu panów w kuluarach. O czym rozmawiali? Wiemy to tylko ogólnie z kilku zdań wypowiedzianych przez Putina do dziennikarzy po rozmowie z Obamą (http://kommersant.ru/doc/2820651). Obama nie powiedział nic. Nie wydano wspólnego komunikatu, co w języku dyplomacji oznacza, że protokół rozbieżności był duży i nie wypracowano nawet zbliżonego stanowiska w zasadniczych tematach.
Rosja mówi, że ściągnęła „pomoc wojskowo-techniczną” w okolice Latakii i Tartus, aby ewentualnie walczyć z Państwem Islamskim. Ciekawe, po co w takim razie dowieziono środki obrony przeciwlotniczej, skoro Państwo Islamskie nie dysponuje lotnictwem. Lotnictwem za to dysponuje zachodnia koalicja bombardująca pozycje Państwa Islamskiego, ewentualne kolizje w niebie nad Syrią samolotów rosyjskich i np. amerykańskich są jak najbardziej możliwe. Na czym więc miałaby polegać realna pomoc wojskowa Rosji w Syrii? Chyba tylko na efektywnej obronie Asada. Eksperci z jednej i z drugiej strony twierdzą, że Rosja nie zaangażuje się w operację lądową przeciwko Państwu Islamskiemu. Po pierwsze to droga impreza. A po drugie rosyjskie społeczeństwo jest przeciwne wysyłaniu wojsk na Bliski Wschód. Syria jest w tym kontekście postrzegana jako „drugi Afganistan”. W ostatnim sondażu Centrum Lewady aż 69% badanych było przeciwko wysyłaniu rosyjskich wojsk do Syrii. Oczywiście, jak pokazał zeszły rok, Putin ma sprawny aparat propagandowy, który jest w stanie nawinąć społeczeństwu na uszy każdą ilość makaronu.
A co z Ukrainą? Być może Putin chciał dokonać małej transakcji coś za coś. My wam pomoc w Syrii, wy nam zapomnijcie grzechy Krymu i Donbasu, znieście sankcje, uznajcie nasze stałe miejsce w najwyższej lidze. Ale przełomu na razie nie zobaczyliśmy. Rosyjskie propozycje pokojowe są wątłe. Czy można na nich zbudować sojusz do walki z islamistami i ogólnie rozrzedzić atmosferę, by w zamian otrzymać odpuszczenie sytuacji na Ukrainie i przychylenie się przez Zachód do rozwiązań, zgodnych z interesami Moskwy?
Jeden z komentatorów internetowych porównał przemowy Obamy i Putina: „Obama powiedział, że dyktatorów mordujących swój naród należy obalić, a Putin, że dyktatorów należy bronić”. Specjaliści od kremlinologii stosowanej twierdzą, że tragiczny koniec pułkownika Kadafiego zrobił na Putinie kolosalne wrażenie. Od tamtej pory datuje się wręcz histeryczna prewencja przeciwko „kolorowym rewolucjom” w Rosji (Putin uważa, że to Amerykanie przeprowadzili „arabską wiosnę” oraz zaplanowali i doprowadzili do obalenia Janukowycza na Ukrainie). Putin nie chce skończyć jak Kadafi.
Na koniec jeszcze anegdotka. Wiaczesław Nikonow, rosyjski politolog, deputowany, szef fundacji Russkij Mir (prywatnie wnuk Wiaczesława Mołotowa) określił wystąpienie Putina mianem epokowego. Zauważył też, że Amerykanie robili wszystko, aby odwrócić uwagę świata od słów rosyjskiego przywódcy i właśnie wtedy, gdy ten przemawiał, podali wiadomość o znalezieniu dowodów na obecność wody na Marsie. Rosyjscy blogerzy natychmiast podchwycili: „Byłoby super, gdyby woda pojawiła się w ONZ, a na Marsie znaleźli Putina” albo „Mam nadzieję, że następnym razem Putin przemówi z Marsa, a jeszcze lepiej z Jupitera”. Choć tak naprawdę mogli sobie te złośliwości darować, „goła” wypowiedź Nikonowa jest o wiele śmieszniejsza.
„Obama powiedział, że dyktatorów mordujących swój naród należy obalić, a Putin, że dyktatorów należy bronić”
Ciekawym byly komentarze obserwatorow arabskich. Jeden z nich stwierdzil, iz po przemowieniu Obamu w Kairze w swiecie arabskim bylo wiele nadzieji co do polityki nowego prezydenta wobec regionu. Obecnie zas prez. Obama wystepuje w roli kaznodzieja ( tak to okreslil) ktorego w swiecie arabskim nikt nie slucha.
Niezaleznie od zimnowojennych przepychanek „tu i tam” warto jednak zastanowic sie nad istotnym problemem, ingerencji sil zewnetrznych w sprawy mniej lub bardziej odleglych panstw. Z jednej strony oburzenie wywoluje ingerencja Rosji w wewnetrzne sprawy Ukrainy, z drugiej zas calkiem gladko przyjmujemy za dobra monete ingerencje panstw w wewnetrzne sprawy Libii, Iraku, Iranu czy tez Syrii. Wedlug oficjalnie podanych inromacji sily specjalne USA, w minionym okresie ingerowaly militarnie w ponad 100 krajach swiata. Jak zapewne Pani wiadomo dzialania sil specjalnych, jak swiat dlugi i szeroki, bardzo czesto odbywaja sie bez zgody i bez wiedzy wladz kraju, ktory jest terenem ich dzialania. Cele zas zazwyczaj nie sa ujawniane. Rowniez nie za bardzo przeszkadza w „snie sprawiedliwym” wojna w Jemenie gdzie tzw koalicja pod przywodctwem Arabii Saudyjskiej i za sprawa materialowego wsparcia USA obraca w kupe gruzow jeden z biedniejszych krajow swiata.
Mozliwe, ze Assad jest zbrodniarzem, to musialby jednak wykazac sad a nie polityczne czy prasowe enuncjacje. Polityka rzadzi sie swoimi prawami i wspolpraca z dyktatorami czy zbrodniczymi rezimami, wlaczajac w to aktywne poparcie, nie jest obca zadnemu z panstw majacych wplyw na polityke swiatowa.
Dzisiaj nad terenem Syrii lataja wszyscy; koalicja zachodnia, Turcja , Izrael oraz SAF. Pani zas pyta o cel systemow obrony przeciwlotniczej zainstalowanych wokol rosyjskich instalacji. Nie bardzo wiadomo czy sie smiac czy plakac.
Pozdrawiam
Rosja nie ingerowała na Ukrainie , Rosja dokonała zbrojnej agresji i aneksji Krymu i praktycznie Donbasu.A to jest różnica.Powątpiewam w liczbę 100 krajów na terenia których ingerują siły specjalne USA.Ale dla przypomnienia ZSRR wprowadzał za pomocą marionetek swój system komun istyczna jako system sprawiedliwości społecznej.System ten okazał się systemem krwawych dyktatorów , przynoszącym społeczeństwom bezgraniczną biedę.A to przecież działo się nie tak dawno.Pana zapewne jeszcze na świecie nie było.Dzisiejsza Rosja podjęła próby wejścia w „buty”byłego ZSRR.
@ Marek Borsuk,
„Pana zapewne jeszcze na świecie nie było”
Jednym z zasadniczych bledow w dyskusji jest odnoszenie sie do osoby a nie tematu. Odpowiem Panu krotko – zyje na tyle dlugo, ze pamietam minione czasy. Bardziej konkretnie, naleze do pokolenia urodzonego w krotkim czasie po wojnie., co w sumie nie ma wiekszego znaczenia w dyskusji. Skoro jednak Pana to intryguje….
Jesli chodzi o krwawych dyktatorow mozna wymienic dyktatury w Ameryce Poludniowej , badz tez Srodkowej. Mozna wspomniec krwawy przewrot w Indonezji. Tyle tylko, ze mialy one aktywne wsparcie swiata demokratycznego. Czy zastanowil sie Pan o czym to swiadczy?
Jaki jest powod, ze w hotelu w jednej ze stolic kraju Ameryki Poludniowej recepcjonistka w odpowiedzi na jezyk angielski powiedzial co mysli o wielkim sasiedzie z polnocy? Jaki moze byc powod ze kelnerzy w kilku restauracjach odmowili obslugi piszacego te slowa – znow ten nieszczesny angielski identyfikowany z sasiadem z polnocy.
Pozdrawiam
Jaki jest powód, dla którego moja babcia trzęsła się ze strachu słysząc zdania wypowiadane po rosyjsku, a dziadek spluwał na podłogę? „Pamiętam minione czasy”… Swołocz.