1 listopada. Jak co roku tego dnia – pożegnania.
Pod koniec listopada 2015 rosyjska kultura poniosła dotkliwą stratę – odszedł reżyser Eldar Riazanow. Twórca popularnych filmów, które Rosjanie uwielbiali, uważali za swoje, domowe. Historie opowiadane przez Riazanowa były częścią albumów rodzinnych, bohaterowie jego filmów – domownikami, sąsiadami, bliskimi. Rosjanie mówią o takich filmach (książkach, piosenkach) народные [narodnyje] – narodowe, stanowiące tkankę narodu. Pierwszym takim filmem była – nakręcona w połowie lat 50. – „Noc karnawałowa”, w której zadebiutowała młodziutka aktorka, która potem też stała się „narodną” gwiazdą – Ludmiła Gurczenko. Piosenki z tego filmu do dziś należą do obowiązkowego noworocznego repertuaru rosyjskich mediów. Do historii kina Riazanowa na dobre wszedł w połowie lat 70., gdy nakręcił kolejny noworoczny evergreen: „Ironia losu” (w Polsce znany również pod tytułem „Szczęśliwego Nowego Roku”). Główną rolę kobiecą zagrała w nim Barbara Brylska, odtąd idolka kolejnych pokoleń widzów płci męskiej po tamtej stronie Bugu. Film-legenda rokrocznie gości na ekranach telewizorów w wieczór sylwestrowy, jest obowiązkowym składnikiem uroczystej rodzinnej kolacji noworocznej jak sałatka Olivier, choinka i prezenty. Z późniejszej twórczości na uwagę zasługuje „Gorzki romans” według sztuki Ostrowskiego z rewelacyjną rolą Nikity Michałkowa i równie rewelacyjną oprawą muzyczną (https://www.youtube.com/watch?v=sfOi-ATv-QM). Eldar Riazanow został pochowany na prestiżowym cmentarzu Nowodziewiczym w Moskwie.
Na tym cmentarzu – wśród wielu wspaniałych pomników – znajduje się wyjątkowa rzeźba: nagrobek Nikity Chruszczowa (jedynego genseka, którego nie złożono do grobu w alei zasłużonych pod murami Kremla). To dzieło Ernsta Nieizwiestnego, niepokornego, niespokojnego twórcy, wizjonera, pioniera awangardy. Nieizwiestny zmarł w sierpniu tego roku w Nowym Jorku. Do historii przeszedł jego słynny spór z Chruszczowem na początku lat 60. Nikita Siergiejewicz kpił i potępiał w czambuł prace awangardystów, uważał, że obrażają one „człowieka radzieckiego”, nazywał prace Nieizwiestnego i innych artystów, którzy odeszli od obowiązującego socrealizmu, „sztuką zdegenerowaną”. Nieizwiestny wszedł z nim w ostrą polemikę, broniąc prawa artysty do własnej interpretacji rzeczywistości, choćby to była nietykalna, kanoniczna rzeczywistość radziecka. Ale się w tej rzeczywistości dusił, wiecznie poddawany ograniczeniom. Wyemigrował z ZSRR. Od drugiej połowy lat 70. głównie pracował w USA, po upadku ZSRR przyjeżdżał do Rosji. Kiedy w 1971 r. zmarł jego zażarty polemista, Chruszczow, rodzina zwróciła się właśnie do Nieizwiestnego z prośbą o wykonanie rzeźby nagrobnej. Nie odmówił.
Wśród zamawiających projekt była córka Chruszczowa, Rada Adżubej. Zmarła trzy dni po Ernście Nieizwiestnym, 11 sierpnia br. Była dziennikarką, redaktorką, publicystką, żoną znanego dziennikarza Aleksieja Adżubeja (był redaktorem naczelnym jednego z najważniejszych sowieckich dzienników „Izwiestia”). Większość swojego zawodowego życia poświęciła czasopismu popularnonaukowemu „Nauka i Żyzń”. We wspomnieniach ludzi, którzy ją znali, pozostała skromną, doskonale wykształconą osobą o wysokim morale i kulturze. „Rossijskaja Gazieta” w nocie wspomnieniowej po śmierci Rady Nikiticzny napisała: „Teraz w modzie jest wykpiwanie prowincjonalnego wyglądu matki Rady [żony Nikity Chruszczowa, Niny Kucharczuk], którą podczas wizyty Chruszczowa w USA fotografowano obok światowej damy, eleganckiej Jacqueline Kennedy. Ale wystarczy popatrzeć na zdjęcia Rady Nikiticzny, aby zrozumieć, że już w następnym pokoleniu zrównaliśmy się, a może nawet wygraliśmy w rywalizacji”. Ciekawe spojrzenie.
W polskich mediach nie pojawiają się prawie dzieła artystyczne np. filmy, spektakle, koncerty rosyjskie, białoruskie, twórczość artystów z państw bałtyckich lub Kaukazu. Ten region świata staje się kulturalną „terra incognita”. Szkoda, że nie potrafimy oddzielić kultury od bieżącej polityki.
Szanowny Panie!
Dziękuję za komentarz.
Za chwilę w Warszawie rusza festiwal filmów rosyjskich Sputnik (będzie też w innych miastach). W TVP Kultura regularnie są emitowane wartościowe filmy z Rosji i in. krajów zza naszej wschodniej miedzy. Trzeba włożyć trochę wysiłku, żeby do dzieł dotrzeć, ale dotrzeć można.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska
Od siebie dodam, że w Internecie jest bardzo dużo treści rosyjskojęzycznych. Nie tylko filmów (nie namawiam do piratowania, jest sporo treści legalnych), ale jest również dość dużo publicystyki. Sam YouTube ma kilka ciekawych kanałów – ot, np. polecam rozmowę Władymira Poznera z Germanem Grefem: https://www.youtube.com/watch?v=donFan8CwSU (znajomy wypatrzył i polecił – faktycznie ciekawa).
Ale ogólnie, to pan Mariusz ma rację – mam wrażenie, że za mało jesteśmy kulturowo otwarci na naszych wschodnich sąsiadów. Ponad ćwierć wieku minęło od końca PRLu i o ile początkowo można było zrozumieć odwrócenie się Polski na Zachód, to teraz chciałbym widzieć więcej równowagi. Niestety, widzę raczej odwrócenie się do wewnątrz z każdej strony i to jest naprawdę niedobre.
Szanowny Panie Muchor!
Bardzo dziękuję za komentarz. Ciekawy temat – dostępność do dóbr kultury zza wschodniej miedzy. Z okresem PRL-u nie ma co porównywać. Wtedy była „prawda czasu, prawda ekranu”, prymat kultury i sztuki radzieckiej na wszystkich polach z mocno reglamentowanym dostępem do dóbr zgniłej kultury zachodniej. Wahadełko na wiele lat wychyliło w drugą stronę – polska publiczność odchorowywała nadmiar zideologizowanego przekazu z Kraju Rad. Odchorowała już dawno, mam wrażenie. Zmieniło się kilka czynników przez ten czas: doszły nowe kanały dostępu, przede wszystkim przez Internet, ale nie tylko. Można sobie dziś sprowadzać książki z każdego punktu świata w każdym języku, barier nie ma. Można oglądać filmy, programy tv, słuchać radia, nikt nie zagłusza. Zmieniło się jeszcze jedno: sama oferta kulturalna z Rosji. Mnogość przeogromna, ale znaleźć wartościowe dzieła w tym potoku jest trudno. Czyli „z czym do gości”. Ponadto Rosja przegrywa konkurencję, nieumiejętnie lub wcale nie lansując swej kultury. Stygmat agresywnej polityki być może też ciągle jest obecny, widać to wyraźnie zwłaszcza w stosunkach rosyjsko-ukraińskich: obowiązuje embargo na występy wielu artystów, wspierających politykę Putina itp.
Temat na obszerną rozprawę. Jeszcze raz dziękuję za głos w dyskusji
serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska