12 lutego. Czemu ma służyć złagodzenie przepisów dotyczących penalizacji za przemoc domową w Rosji? Czy w kraju, w którym rocznie ginie z ręki partnera 12-14 tysięcy kobiet, zostanie to odczytane jako ciche przyzwolenie na fizyczne znęcanie się nad domownikami? Autorzy pomysłu, by pobicia członków rodziny nie karać pozbawieniem wolności, twierdzą, że to dla dobra rodziny i jej trwałości.
„Ojciec bił mnie od zawsze, odkąd pamiętam, pasem ze sprzączką, czym popadnie, w domu, ale także na klatce schodowej, na ulicy, wystarczyło, że wrócił z pracy nie w humorze. Myślałam przez długi czas, że to normalne, że wszyscy tak żyją” – relacje bitych kobiet spisała „Nowaja Gazieta” (https://www.novayagazeta.ru/articles/2017/02/03/71397-otets-bil-menya-dnem-nochyu-doma-na-lestnichnoy-kletke). Oto opowieść dziewczyny, która nie chciała ujawniać swoich personaliów: Siostrę i matkę też maltretował. Kiedyś siostra uciekła z domu. Policja ją znalazła, policjant widział siniaki na jej ciele, powiedział: „gdybyś była moją córką, to bym cię zabił”. Sąsiedzi widzieli – nie reagowali. Szkoła przeprowadzała ankiety jedynie wśród rodziców, pytając, czy biją dzieci. Ojciec zawsze odpowiadał, że kocha dzieci i nie bije. Uczniów nikt o to nie pytał. Wstydziłam się o tym mówić. Raz ojciec pobił mamę do nieprzytomności, pojechaliśmy na pogotowie. Lekarz spytał tylko, czy mama złoży skargę na sprawcę pobicia. Nie chciała.
To jedna z wielu podobnych historii. Ile kobiet w Rosji może opowiedzieć o takim traktowaniu? W badaniu z lipca 2016 roku przeprowadzonym przez Centrum Lewady na pytanie skierowane do kobiet: „czy pani partner kiedykolwiek bił panią?”, 77% odpowiedziało: ani razu, 2% przyznało, że często, 4% że kilka razy, 6% – raz, a 10% odmówiło odpowiedzi. W badaniu ośrodka WCIOM, 80% respondentów potępiło przemoc domową, ale aż 19% stwierdziło, że dopuszcza stosowanie przemocy fizycznej wobec żon/mężów i dzieci.
Rosyjskie ustawodawstwo kwalifikuje pobicie jako „umyślne działania powodujące ból fizyczny, ale nie doprowadzające do utraty zdolności do pracy”. Dotychczas art. 116 kk przewidywał za pobicie członków rodziny karę do 2 lat pozbawienia wolności. W obecnej zmienionej wersji zrównano epizody przemocy domowej, nie powodujące utraty zdolności do pracy, z takimi wydarzeniami jak np. bójka w parku, nie skutkująca trwałym uszkodzeniem ciała. Taki epizod może być teraz ukarany grzywną lub inną kara administracyjną.
Z inicjatywą zmian w ustawodawstwie wystąpiła senator Jelena Mizulina, znana w Rosji bojowniczka o „tradycyjne” wartości rodzinne. Projekt zmian poparł rzecznik praw dziecka. Członek komisji ds. wsparcia rodziny Izby Społecznej Anatolij Kuczeriena (notabene adwokat Edwarda Snowdena) stwierdził: „Im mniej ingerencji państwa w stosunki rodzinne, tym lepiej”. Przedstawiciel Cerkwi poparł z tego względu, że złagodzenie przepisu pozwala na karanie dzieci klapsem w celach wychowawczych. Też „tradycyjne” podejście pedagogiczne. „Domostroj” (zbiór przepisów prawnych z XVI w., zabytek piśmiennictwa) nie tylko dozwalał, ale nawet zalecał bicie dzieci za nieposłuszeństwo.
Projekt zmian trafił na ekspresową ścieżkę legislacyjną, został przegłosowany prawie jednogłośnie w obu izbach parlamentu, podpisany przez prezydenta. Ciach – i już działa (http://publication.pravo.gov.ru/Document/View/0001201702070044).
Zwolennicy złagodzenia kar z artykułu 116 zwracają uwagę, że pozostają w mocy artykuły 115 i 117 kk, przewidujące kary pozbawienia wolności za spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała i permanentne znęcanie się nad członkami rodziny. Obrońcy praw człowieka, pomagający kobietom-ofiarom przemocy domowej, podkreślają jednak, że w sytuacji lżejszych pobić ofiara faktycznie nie podlega ochronie prawnej. Mówią: ofiara nadal mieszka pod jednym dachem z uroczym mężem-katem, jest zastraszana, bita, poniżana, po złożeniu skargi często ją wycofuje, bo partner ją zapewnia o woli poprawy lub bije jeszcze dotkliwiej za to, że skargę złożyła itd., wyjście z tego zaklętego kręgu jest bardzo trudne. Czy stanie się jeszcze trudniejsze? Autorzy nowego przepisu wierzą, że będzie wręcz przeciwnie: „wysokie kary za dopuszczenie się przemocy wobec członków rodziny są barierą dla tych, którzy chcą zgłaszać takie przypadki”. Bo za pierwszy odnotowany epizod przewidywane są jedynie kary administracyjne, a nie kryminał. To ma umożliwić sprawcy opamiętanie się i nie zabagni mu życiorysu. Zdaniem mera Jekaterynburga Jewgienija Rojzmana, wpływ nowych przepisów już widać: nawet w ciągu tych kilku dni, jakie minęły od wprowadzenia noweli, liczba wezwań policji do interwencji w sprawie epizodów przemocy domowej wzrosła 2,5-krotnie. „Rozmawiam z tymi, którzy pracują z ludźmi. Widzą, że policja wzywana jest częściej. Wcześniej ofiary bały się, że wezwanie będzie oznaczało wsadzenie [mężów] do więzienia, a to była dla nich istotna przeszkoda”.
Obrońca praw człowieka Borys Altszuler w rozmowie z Radiem Swoboda ocenia: „Nie sądzę, by liczba pobić w rodzinach wzrosła. […] Tyle że deputowani Dumy i senator Mizulina zajęli się nie tym, co trzeba. Potrzebne są akty prawne wspierające rodziny, dzieci, trwałość rodzin, zapobiegające aktom przemocy w rodzinie. Kary nie są profilaktyką, nie zapobiegają biciu. Takie rzeczy dzieją się zwykle po pijanemu, w emocjach. Czy sprawca myśli wtedy, czy mu za to grozi kara administracyjna czy jakaś inna? W ogóle nie myśli. Większość rodziców nie potrafi rozmawiać z dziećmi, odnosi się do nich jak żandarm, wymaga wyłącznie podporządkowania, stąd przemoc. Tam, gdzie dochodzi do przemocy domowej, ignorowane są wszelkie artykuły kodeksu karnego, wszelkie przepisy”.
Od wprowadzenia nowych przepisów minęło zaledwie kilka dni, trudno więc orzec, jakie przyniesie to owoce. Czy okaże się jedynie sztuką dla sztuki czy spowoduje istotne zmiany? I wcale nie jest przesądzone, czy pozytywne czy negatywne.
Faktycznie, na początku myśli się: straszne! Ale jeśli to sprawia, że krzywdzona kobieta prędzej zgłosi pobicie, bo nie będzie się bała, że jej faceta wsadzą do więzienia i za jakiś czas wróci jeszcze gorszy, a w międzyczasie jakiś szwagier się będzie na niej mścił, to jednak jestem za. Plus może to trochę zmieni mentalność ludzi (albo: nie przeszkodzi jej zmieniać), bo zdaje się, że policja i w ogóle prawo nie jest w Rosji specjalnym autorytetem – i surowe kary może niektórych odstraszą (choć pewnie nie, bo ci najgorsi zastraszają ofiary tak, że te w życiu nie zgłoszą przestępstwa – a na sąsiadów, z uwagi na znieczulicę, liczyć nie można), ale nie sprawią, że ludzie zrozumieją, że bicie jest złe.
Idąc tym tropem, należałoby może zdepenalizować pozostałe czyny zabronione? Czy można liczyć, że złodziej bez „wtrącania się” policji odda co zabrał i więcej nie będzie? W Afganistanie gwałt małżeński też już nie jest przestępstwem. Oczywiście, ze był to zapis martwy. Ale był. Kobiety wiedziały, że to co im się robi jest przestępstwem, że są ofiarami. Dziwnie myślisz, Anno.