19 kwietnia. W Petersburgu zmarł dziś w wieku 73 lat dziennikarz Nikołaj Andruszczenko. W marcu został napadnięty i pobity przez nieznanych sprawców. Przeleżał na ulicy nie wiadomo, jak długo. Lekarze stwierdzili poważny uraz głowy. Andruszczenko nie odzyskał przytomności, bandyci nie zostaną zidentyfikowani.
Andruszczenko był jednym z założycieli tygodnika „Nowy Petersburg”, jednej z pierwszych prywatnych gazet w Rosji. Ostatnio wiele publikował na temat korupcji i nieefektywności oficjalnej walki z tym zjawiskiem, o bezkarności policji; opisywał też liczne akcje protestacyjne, jakie odbywały się w mieście. W latach 1990-93 był deputowanym rady Petersburga (wcześniej Leningradu). Wtedy wnikliwie przyglądał się temu, co się dzieje w mieście, jak wygląda żywiołowa prywatyzacja, związki władz ze środowiskiem kryminalnym (rączka w rączkę). Wiele uwagi poświęcił zbadaniu domniemanych powiązań zastępcy mera Petersburga, niejakiego Władimira Putina z szefem największego z ówczesnych gangów, grasujących nie tylko po północnej stolicy, tzw. grupy tambowskiej, Władimirem Barsukowem (Kumarinem). W jednym ze wspomnień z tego okresu Andruszczenko opisał spotkanie z Putinem na korytarzu ratusza – Putin zatroskał się, że Andruszczenko poparł puczystów (autorów krótkotrwałego stanu wyjątkowego w sierpniu 1991 roku), i udzielił mu zbawiennej rady: „Teraz jest czas, aby robić pieniądze! Robić szmal! I kraj ma robić pieniądze, i ludzie! Na to jest teraz odpowiedni czas”.
Andruszczenko w związku ze śmiałymi publikacjami i działalnością opozycyjną miał na pieńku z władzami. W listopadzie 2007 roku został aresztowany pod zarzutem utrudniania pracy sądu i oczernianie sędziego, w czasie śledztwa w areszcie był bity i szykanowany, na skutek złego traktowania stracił wzrok w lewym oku, nabawił się poważnej choroby serca.
Śledztwo w sprawie wyjaśnienia okoliczności pobicia Andruszczenki utknęło w martwym punkcie.