28 października. Zwykle pod koniec roku rozpisuje się konkursy na „coś tam roku”. W rosyjskim konkursie na słowo roku powinno wygrać słowo „sankcje”, a jeszcze lepiej całe wyrażenie „sankcje nam nie szkodzą”. Nie ma dnia, aby słowo „sankcje” nie pojawiło się w licznych formach w doniesieniach rosyjskich agencji, wypowiedziach polityków, artykułach prasowych, serwisach radiowych, wiadomościach telewizyjnych, programach publicystycznych i tak dalej. Akcent propagandowy położony jest na wykazanie, że te sankcje to Zachód może sobie włożyć między bajki, bo one Rosji szkody nie wyrządziły, za to dla Zachodu stanowią bez mała śmiertelne zagrożenie. Zaraz w drugim zdaniu pojawia się przeczące powyższemu wywodowi wezwanie, aby sankcje znieść co prędzej, bo one nie są fajne i trudno z nimi żyć. Tymczasem w procesie wprowadzania sankcji wobec Rosji na razie końca nie widać.
Departament Stanu USA właśnie opublikował listę rosyjskich firm, z którymi nie należy współpracować. Wśród trzydziestu kilku podmiotów znalazły się głównie koncerny produkujące broń i sprzęt wojskowy, a ponadto Federalna Służba Bezpieczeństwa, wywiad cywilny i wojskowy. Sankcje to rezultat podpisanej przez prezydenta Trumpa w sierpniu ustawy o wprowadzeniu dodatkowych sankcji wobec Rosji (a także Iranu i Korei Północnej). Listę ma zatwierdzić Kongres, dopiero wtedy nabierze ona mocy urzędowej. Większość firm wymienionych w spisie już jest objęta sankcjami USA i UE, ale część znalazła się w tym miłym towarzystwie po raz pierwszy.
BBC w obszernym materiale, poświęconym sankcjom, na pytanie: Czy sankcje można obejść?, odpowiada twierdząco. Zdaniem cytowanych przez to źródło ekonomistów, sankcje nie będą miały natychmiastowego, gwałtownego i decydującego wpływu na rosyjską gospodarkę, niemniej przyczynią się do dalszego pogłębiania niekorzystnych zjawisk, takich jak spowolnienie. „Inwestorzy będą ostrożniejsi, co na pewno doprowadzi do zmniejszenia poziomu inwestycji w Rosji. Analitycy S&P policzyli, że sankcje nie spowodują pogorszenia perspektyw rosyjskiej gospodarki, bo są one i tak ogólnie słabe”.
Kreml ustami sekretarza prasowego prezydenta wyraził dyżurne zaniepokojenie, a przebywający właśnie w Ameryce minister przemysłu i handlu zapewnił, że rosyjska gospodarka już dawno adoptowała się do warunków sankcyjnych. Jednym słowem – władze Rosji płyty nie zmieniają i w jednej zwrotce zarówno śpiewają o pożytkach z sankcji dla rosyjskiej gospodarki, jak i dołączają prośbę o ich zniesienie, bo one szkodzą, że strach. Ale jednocześnie natychmiast podpisują też prolongację zakazu wwozu do Rosji szeregu produktów żywnościowych z UE. I też rozszerzają listę sankcyjną. Teraz już na terytorium Federacji Rosyjskiej nie wjadą europejskie i amerykańskie żywe świnie, konie, muły, osły, owce i kozy. Zakazano także przywozu tłuszczu z tych zwierząt. Taka to symetria. Drżyjcie osły i kozy.
Abstrahując od losów zwierzęcych tłuszczów, na linii Moskwa-Waszyngton i bez tej niezdrowej produkcji jest dość powodów do kwasu. W USA nadal toczy się Russiagate – prokurator Robert Mueller przedstawił dowody obciążające kilka osób z otoczenia Trumpa o sprzyjanie wpływom Rosji, a specjalnie utworzona ława przysięgłych właśnie je przyjęła. Szczegółów jeszcze nie znamy, są utajnione.