16 maja. Na pół roku przed planowanym terminem uruchomiono most przez Cieśninę Kerczeńską, łączący Rosję z Krymem. Most ma 19 kilometrów długości. Ukraina protestowała od momentu, kiedy ruszyła budowa: „to narusza naszą integralność terytorialną”. Wspólnota międzynarodowa, uważająca aneksję Krymu przez Rosję za pogwałcenie zasad prawa międzynarodowego, też skrytykowała uruchomienie obiektu.
Dla Putina to jedno z symbolicznych przedsięwzięć: ma pokazać „miastu i światu”, że (1) Krym jest rosyjski, zintegrowany z resztą kraju, (2) państwo rosyjskie potrafi szarpnąć się na taką drogą i wymagającą wysokich technologii inwestycję; i to w warunkach sankcji międzynarodowych. Ma także umocnić popularność Putina w społeczeństwie, w którym zapał „krymnasza” cokolwiek się wypalił.
Uroczystości towarzyszące otwarciu mostu rozpisano na dwa dni. Wczoraj własną osobą przybył, by otworzyć inwestycję, prezydent Putin. W luzackim nastroju, w luzackiej skórzanej kurteczce wsiadł za kierownicę kamaza i rzucając luźno słynne gagarinowskie „pajechali”, odpalił silnik maszyny. Kamery towarzyszyły mu w przejeździe przez pusty jeszcze most, nazywany Krymskim (lub Kerczeńskim). Dziennikarze przyparli do muru sekretarza Putina: dlaczego prezydent prowadzi kamaza? Przecież na to trzeba mieć prawo jazdy odpowiedniej kategorii. – Ależ prezydent ma takie prawo jazdy od jakichś dwudziestu lat – improwizował sekretarz. Putin faktycznie nieźle sobie radzi za kierownicą i chyba lubi prowadzić samochody. Kilka lat temu przejechał ładą kaliną pokazową trasę, aby zareklamować nowy model ulubionej marki (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2010/09/02/lada-kalina-i-telewizyjna-krucjata/). Politolog Stanisław Biełkowski od lat opowiada, że gdy Putinom nie przelewało się po powrocie z Drezna do Petersburga (wtedy chyba jeszcze Leningradu), Władimir Władimirowicz dorabiał, wożąc ludzi prywatnym samochodem po mieście „na łebka”.
Przejazd Putina kamazem przez most – bez prawa jazdy (wyjaśnienia sekretarza wydają się niewiarygodne; dwadzieścia lat temu Putin był już wysokim urzędnikiem i nie miał powodu, aby szkolić się w prowadzeniu ciężarówek), bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, bez ubezpieczenia – wygląda jak metafora aneksji Krymu przez Rosję.
Oprawę propagandową most nad Cieśniną Kerczeńską miał na poziomie zwycięstwa w długiej wyczerpującej wojnie, w mediach zadbano o odpowiednie dawki zachwytu. Przeprowadzono konkurs na pieśń sławiącą most. Powstała między innymi taka: https://www.youtube.com/watch?v=nuB1rE9DaEM
Most faktycznie poprawi sytuację Krymu – ułatwi dostawy towarów, przejazdy ludziom (stojącym dotąd w długich kolejkach do przeprawy promowej). Most zbudował Arkadij Rotenberg, jeden z ludzi bliskich Putinowi jeszcze z czasów petersburskich. Od lat dzięki wsparciu prezydenta jest championem wśród budowniczych ważnych rosyjskich inwestycji, dostaje (również bez przetargów) zlecenia najsmakowitsze z najsmakowitszych. Zarabia na tym krocie. Rotenberg i jego firmy znalazły się na amerykańskiej liście sankcyjnej.
Most kosztował bajońskie sumy – prawie cztery miliardy dolarów. Rotenberg po prostu dostał kasę od państwa, a drug Władimir kazał mu zrobić wszystko, aby most szybko powstał. Komentatorzy sugerują, że Rotenberg przepłacał i przekupywał podwykonawców, aby dopiąć celu, koszty budowy tego mostu są wielokrotnie wyższe niż koszty budowy wielkich mostów w Chinach czy USA.
Krytycy wyciągali w trakcie budowy i wyciągają nadal liczne niedoróbki (w sieci można było znaleźć np. zdjęcia pęknięć na przęsłach). Zwracają też uwagę na to, że sfinansowanie budowy było możliwe, gdyż realizowano ją za pieniądze, które odebrano innym. Na przykład nie zbudowano obiecanego mostu przez Lenę w Jakucji, a także wielu pomniejszych inwestycji drogowych. A to nie jedyny brak na mapie rosyjskich tras, Rosja zajmuje bardzo dalekie miejsce w rankingu jakości infrastruktury drogowej Banku Światowego.
Dziś przez most przemknęła kolumna Nocnych Wilków – wiernych motocyklistów Putina. Na czele jechał sam Załdostanow-Chirurg, dawno nie widziany przy dworze, nawet zaczęli ludzie szemrać, że w ogóle wypadł z łaski. Ale, jak widać, powrócił. Na taką kontrowersyjną okoliczność Załdostanow jest jak znalazł.
I przemknęła jeszcze wiadomość, że kolejną wielką inwestycją będzie… most na Sachalin.
Zastanawiam się, czy następną (po moście na Sachalin) inwestycją otwierającą oczy niedowiarkom będzie wysłanie załogowej rakiety na Słońce (oczywiście w nocy). Z każdą kolejną informacją mam bowiem coraz silniejsze wrażenie, że słucham serwisu Radia Erewań. Tylko z większą ilością krwi.
„Komentatorzy sugerują, że Rotenberg przepłacał i przekupywał podwykonawców, aby dopiąć celu,”
Warto wiedziec jak powstaja duze projekty pod klucz. W duzym skrocie. Wykonawca podaje czas i cene wykonania calsci lub czesci projektu. Czas wykonania wynika z wielkosci zaangazowanych srodkow. Gdy wlasciciel projektu prosi o skrocenie czasu wykonania cena idzie w gore gdyz srodki zaangazowane sa wieksze oraz pojawiaja sie problemy logistyczne wymagajace specjalnych rozwiazan.
„Krytycy wyciągali w trakcie budowy i wyciągają nadal liczne niedoróbki (w sieci można było znaleźć np. zdjęcia pęknięć na przęsłach)”
Internet zaczal zastepowac wiedze. Mozna bezmyslnie cos fotografowac i twierdzic, ze to niedorobka. Kiedys jegomosc uwiesil sie na stalowej konstrukcji i twierdzil, ze jest zle zaprojektowana, gdyz sie ugina. Nie mozna bylo dyletantowi wytlumaczyc, ze taka jest natura tej konstrukcji i uginac sie bedzie przez dziesiatki lat. Rece opadaja.
Szanowny Panie!
Budowa takiego obiektu jak most nad Cieśniną Kerczeńską napotyka wiele niespodzianek, powstają niedoróbki (https://www.novayagazeta.ru/articles/2018/04/18/76222-treschiny-na-vitrine). Zapewne będą jeszcze nie jeden raz kontrole, poprawki, remonty itp. I zapewne te działania będą miały pierwszeństwo przed innymi inwestycjami infrastrukturalnymi w Rosji.
A co do urody finansowania wielkich budów, to model rosyjski ma swoją specyfikę. Za Post Scriptum niech posłuży ustalenie Borisa Reitschustera o tym, że główny wykonawca mostu Arkadij Rotenberg, sam objęity sankcjami UE, przez podstawione osoby nabywa ciekawe nieruchomości w Niemczech. Ich wartość to mniej więcej 1/3 wydatków poniesionych przez państwo na budowę mostu na Krym.
Pozdrawiam
Anna Łabuszewska