28 kwietnia. Szef Fundacji Walki z Korupcją Aleksiej Nawalny jest bezprawnie więziony przez przerażonego Władimira Putina od stu dni. Stale narastające przerażenie i strach utraty władzy każą wyzerowanemu prezydentowi coraz mocniej zaciskać kajdany na społeczeństwie obywatelskim. Po przełamaniu sytuacji związanej z głodówką Nawalnego (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2021/04/23/nawalny-zawiesza-glodowke/) reżim zabrał się za wypalanie rozpalonym żelazem jego fundacji i wybijanie z głowy chęci aktywności zwolennikom „więźnia numer jeden”.
Sąd w Moskwie na wniosek prokuratury zakazał Fundacji Walki z Korupcją i Fundacji Obrony Praw Obywatelskich Nawalnego, co następuje: korzystać z mediów, organizować demonstracje, rozmieszczać materiały w internecie, uczestniczyć w wyborach i korzystać ze środków zgromadzonych na rachunkach bankowych. Ludzie fundacji zapowiedzieli apelację. Dwa dni temu prokuratura Moskwy nakazała wstrzymanie działalności regionalnych sztabów Nawalnego do czasu orzeczenia sądu w sprawie uznania Fundacji Walki z Korupcją za organizację ekstremistyczną.
Wybijanie zębów strukturom Nawalnego to przejaw obaw gospodarza Kremla i jego obsługi, że aktywność obywatelska i błyskotliwe śledztwa w sprawie korupcji na najwyższych szczeblach władzy mogą pobudzić społeczeństwo do oporu lub choćby zadawania niewygodnych pytań. Bo czyż grupie trzymającej władzę może się podobać publikowanie materiałów o nielegalnych schematach finansowych prowadzących do gromadzenia fortun przez wysokich urzędników zobowiązanych do transparentności dochodów lub krewnych i znajomych Królika, dorabiających się na szemranych kontraktach za państwowe pieniądze?
Tydzień temu odbyły się w rosyjskich miastach uliczne akcje solidarnościowe z prowadzącym głodówkę protestacyjną Nawalnym. Większość akcji miała spokojny przebieg, jedynie w Petersburgu policja wykazała się brutalnością, zatrzymano tam ponad osiemset osób. Tymczasem przez ten tydzień, jaki minął od protestu, policja sukcesywnie zatrzymuje jego uczestników – zatrzymano co najmniej 115 osób, w tym w samej Moskwie 58. Wśród zatrzymanych jest m.in. profesor Aleksandr Agadżanian.
Jak zauważył socjolog Kiriłł Rogow, „ostatnie zatrzymania w Moskwie to nowa technologia, nowa forma terroryzowania uczestników akcji. Zamiast bić ich na ulicy, teraz wyłapują ich i umieszczają na posterunkach policji, a to dzięki wykorzystaniu licznych systemów rozpoznawania twarzy [rozmieszczonych obficie w centrum miasta]. Władze testują możliwość takich innowacyjnych represji. Żadnych podstaw prawnych po temu nie ma. Zobaczymy, co będzie dalej, jakie będą skutki. Człowieka wsadzają tylko za to, że idzie ulicami Moskwy” (https://www.svoboda.org/a/31227259.html).
Kreml walczy bohatersko nie tylko z samym Nawalnym i jego współpracownikami, ale także z jego wizerunkiem. Dzisiaj na skromnej stacji transformatorowej w Petersburgu pojawił się mural przedstawiający Nawalnego składającego dłonie w kształt serca. Obok twarzy uśmiechniętego „więźnia numer jeden” został umieszczony napis „Bohater nowych czasów” (nawiązanie do dzieła Michaiła Lermontowa „Bohater naszych czasów”). Zawartość artystyczna i ideowa na najwyższym poziomie. Mural przetrwał zaledwie kilka godzin, przysłane w nerwowym pośpiechu komando pracowników przedsiębiorstwa oczyszczania miasta zamalowało graffiti, które najwyraźniej uznano za zamach na bezpieczeństwo mieszkańców miasta. Zdjęcia malowidła i niszczących je „sprzątaczy” obiegły dziś media społecznościowe, a jutro zapewne znajdą się w gazetach (https://www.severreal.org/a/31226792.html).
Bez przesady z tym użalaniem się nad Nawalnym. Facet, który był w zarządzie Aerofłotu nie może być tak po prostu opozycjonistą. I zapewne nigdy nim nie będzie. Jego wypowiedzi nigdy też nie wskazywały na to, że jest pokojowo nastawiony do świata albo że Rosja pod jego rządami byłaby dla Polski przyjaźniejsza.
Teoria spiskowa prosto z ul.Mickiewicza na Zoliborzu.
Pewnie sadzi pan tez ze Nawalny sam sie otrul w samolocie a teraz w wiezieniu udaje glodowke.
I jeszcze jedno ,do czego nam potrzebna „przyjazna Rosja”, troche czasu i sami sie pozjadamy.
Ten komentarz na odległość czuć Olginem, to jest zresztą wypróbowana w Rosji metoda opluskwiania jakichkolwiek niezależnych w swoich opiniach ludzi, obliczona na jak dotąd pozytywny skutek w tzw. odbiorze społecznym. Ale ten odbiór jednak się zmienia i coraz więcej ludzi w Rosji nie przyjmuje kremlowskich tłumaczeń za dobrą monetę. Ten upór Kremla trochę zaczyna mi przypominać sytuację w Rumunii na jakiś czas przed obaleniem Ceausescu.