19 lutego. Dezinformacja jest jednym z filarów polityki Kremla. Kampanie masowego wrzucania fake’ów towarzyszą najważniejszym rozgrywkom Putina. Weźmy choćby zaciemnianie obrazu prowokacji przed operacją „przymuszania Gruzji do pokoju” w 2008 r. czy zawładnięcia Krymem oraz zamazywanie ewidentnej rosyjskiej winy za zestrzelenie malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad Donbasem w lipcu 2014 r. Wszystkie wrzucane w przestrzeń publiczną kłamstwa mają długi nos, za to krótkie nogi – albo natychmiast, albo po pewnym czasie oszustwo jest demaskowane. Ale złapany za rękę Kreml nieodmiennie stosuje bezczelną metodę wypierania się oczywistości: to nie moja ręka – mówi. Tak jest również w przypadku podgrzewania atmosfery wokół sytuacji w tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republikach Ludowych.
„Robimy to, co uważamy za stosowne i dalej będziemy tak robić” – powiedział Putin po ostatnich rozmowach z Łukaszenką na Kremlu. Z uśmiechem chytrym ogłosił niniejszym, że nie zamierza zwracać uwagi na to, co mówią zachodni politycy, w tym na zapowiedzi sankcji za zaatakowanie Ukrainy. Wśród zamiarów Władimira Władimirowicza znalazła się natomiast prowokacja w separatystycznych republikach Donbasu, która miałaby Rosji dać pretekst do interwencji i zwalenia całej winy na Kijów (to sposób „przymuszania” ukraińskich władz do wdrażania postanowień porozumień mińskich według interpretacji i scenariusza Moskwy).
Od kilku dni w prokremlowskich mediach narasta lawina fałszywych doniesień o łamaniu przez stronę ukraińską warunków zawieszenia ognia na linii rozgraniczenia. Każda z tych rewelacji wałkowana jest w telewizji, państwowych agencjach informacyjnych i kontrolowanych przez Kreml poczytnych gazetach. I każda z tych rewelacji jest po kilku godzinach rozkminiana przez niezależne media.
16 i 17 lutego wypowiadający się w rosyjskich telewizyjnych talk show komentatorzy cisnęli bekę z amerykańskiego prezydenta, wytykając, że oto nie spełniła się jego zapowiedź rozpoczęcia tego dnia przez Rosję inwazji na Ukrainę. Bo przecież Rosja nie ma i nigdy nie miała najmniejszego zamiaru uderzać na kogokolwiek. Śmiechom i dokazywaniom nie było końca: skąd Biden wziął tę datę? Boki zrywać.
W wyemitowanych dzień później uroczystych orędziach marionetkowi przywódcy tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych wezwali ludność do natychmiastowej ewakuacji do obwodu rostowskiego (terytorium Federacji Rosyjskiej). Powodem jest rzekome zagrożenie ze strony ukraińskiej armii, która rwie się do ataku. Dowody? Jakie dowody! „Razwiedka” im doniosła, więc wiedzą, że będzie atak. Koniec dyskusji. 18 lutego powstało zagrożenie, więc szybko, szybko do podstawionych autokarów i pod skrzydła Rosji.
Wrzucone do sieci materiały separatystów zostały po godzinie prześwietlone przez fachowców, którzy dostrzegli, że przemówienia zostały nagrane 16 lutego, a więc w czasie, gdy jeszcze nie było mowy o żadnych ostrzałach ze strony ukraińskiej i wszyscy patrzyli, czy potwierdzą się obawy Bidena o początku operacji. Fałszywka jest ewidentna. Ale ewakuacja zaczęła się autentyczna.
W Doniecku zawyły syreny, wzbudzając paniczne nastroje wśród ludności. Pod czułym okiem kamer, które okazały się w gotowości na posterunku, ustawiono parami wychowanków domu dziecka, którzy zajmowali miejsce w autokarach i odjeżdżali w noc. Troskliwy prezydent Putin wydał polecenie wypłaty każdemu z „uchodźców” 10 tys. rubli. Separatystyczne władze mówią, że do Rosji zostanie ewakuowanych 700 tys. osób. Na razie wyjechało ok. 10 tys. i zaraz zaczęły się schody, bo okazało się, że nikt w Rostowie na ewakuowanych nie czeka. Kobiety z dziećmi spędziły noc na zimnie. Niektórzy ewakuowani już zadeklarowali, że chcą wracać (reportaże do wglądu tutaj: https://meduza.io/feature/2022/02/19/zdes-ne-dnr-zdes-pozhestche; https://novayagazeta.ru/articles/2022/02/19/sotni-bezhentsev-iz-dnr-vsiu-noch-proveli-v-kholodnykh-avtobusakh-news; https://novayagazeta.ru/articles/2022/02/19/operatsiia-krasnyi-desant).
Tymczasem do mediów trafiały kolejne fałszywki, mające świadczyć o niegodziwościach ze strony armii ukraińskiej. Na przykład telewizja rosyjska w głównym wydaniu dziennika pokazała szczątki płonącego samochodu. Powiedziano, iż to wybuchło auto Denisa Sinienkowa (naczelnika „milicji ludowej DRL”), ofiar nie było. Główny watażka DRL Puszylin nazwał to dywersją i przygotowaniem Ukraińców do ataku. Szybko okazało się, że auto – choć faktycznie należy do Sinienkowa – jest starym, nieużywanym przez notabla pojazdem. Sinienkow przesiadł się już dawno na wypasioną brykę, a starą najwidoczniej poświęcił dla sprawy.
Kolportowane wideo z rzekomych wczorajszych podchodów ukraińskich dywersantów pod zakłady chemiczne w Gorłówce okazało się kompilacją starych nagrań. Po stwierdzeniu Putina, że to, co się dzieje w tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republikach Ludowych, to ludobójstwo, zaraz w mediach pokazano znalezione „masowe groby ofiar ukraińskiej agresji”. O tych grobach separatyści mówili już w sierpniu 2021 r., ale sprawa została nagłośniona dopiero teraz, po wypowiedzi Putina. Nie jest jasne, czyje to groby. (Ciekawe szczegóły tej sprawy – https://www.dw.com/ru/chto-izvestno-o-massovyh-zahoronenijah-v-donbasse-o-kotoryh-govorit-sk-rf/a-60816905).
I tak dalej.
Każda z tych wrzutek tworzy atmosferę strachu i zagrożenia. Do rosyjskich mediów, oglądanych w separatystycznym Donbasie nie przebijają się komunikaty strony ukraińskiej jak choćby apel ukraińskiej minister ds. zintegrowania czasowo okupowanych regionów Iryny Wereszczuk, aby mieszkańcy Donbasu przyjeżdżali na Ukrainę, gdzie są mile widziani.
Atmosfera strachu została dziś jeszcze mocniej podkręcona przez separatystów – naczelni watażkowie ogłosili powszechną mobilizację w swoich republikach. Każdy, kto może nosić broń, ma się zgłosić do wyznaczonych punktów mobilizacyjnych.
To, że sprawa separatystycznych cząstek Donbasu stanie się kartą w grze Putina z Ukrainą i Zachodem, pisałam w rubryce „Rosyjska ruletka” na stronie „Tygodnika Powszechnego” (https://www.tygodnikpowszechny.pl/wiecej-rosyjskiej-broni-dla-separatystow-170458). Oprócz dezinformacyjnego rozgrywania sprawy tzw. republik ludowych jest jeszcze część polityczna. Duma Państwowa 15 lutego przegłosowała apel do Władimira Putina o uznanie tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych. Putin powiedział, że przyjął dokument do wiadomości. Na 22 lutego zwołano plenarne posiedzenie izby wyższej parlamentu, Rady Federacji (nie było go w harmonogramie prac). Rada jest tym ciałem, które udziela prezydentowi zgody na użycie wojsk poza granicami kraju.