21 listopada 2024. „Obserwatorzy zauważyli, że Putin znika z radarów, gdy ma problemy, gdy nie wie, jak wyjść z trudnej sytuacji. Właśnie wtedy, gdy wszyscy oczekują od Putina reakcji, ten wykonuje pełne zanurzenie i wpada w stupor – pisze publicysta Anatolij Niesmijan. Nad czym teraz zastanawia się Putin?”. Tak zakończyłam dziś, 21 listopada o godzinie 12, tekst, który ukazał się w mojej autorskiej rubryce „Rosyjska ruletka” na stronie Tygodnika Powszechnego (https://www.tygodnikpowszechny.pl/putin-zatwierdzil-zmiany-w-doktrynie-uzycia-broni-jadrowej-dlaczego-jednak-nie-pokazuje-sie-189037).
I oto mamy odpowiedź na to pytanie: kilka godzin później Putin wychodzi z niebytu i występuje z orędziem telewizyjnym (https://www.svoboda.org/a/vladimir-putin-obratilsya-k-rossiyanam-s-teleobrascheniem/33211106.html). Zapowiada w nim odwet za kontynuowanie używania przez Ukrainę broni otrzymanej od zachodnich partnerów do rażenie celów na terytorium Rosji. „Na uderzenie Storm Shadows Rosja odpowie rakietą Oriesznik, której nikt nie jest w stanie zestrzelić” – chwali się z uśmieszkiem na ustach. To ta rakieta miała dziś spaść na miasto Dniepr, na zakłady Jużmasz (rakieta nie niosła ładunków jądrowych). Putin potwierdził tym samym domniemania ukraińskich i światowych mediów, które dziś przez cały dzień gubiły się w domysłach.
Oriesznik to nowa rosyjska rakieta średniego zasięgu, której wcześniej nigdy nie stosowano. Putin mówiąc o niej, nie krył dumy. Być może to jego Wunderwaffe, w której pokłada nadzieje na zwycięstwo.
Putin przerzucił na Stany Zjednoczone odpowiedzialność za to, że regionalny konflikt teraz zaczyna zawierać elementy globalnego (raczej nie miał przy tym na myśli sprowadzenia północnokoreańskich wojsk do Rosji), oskarżył Waszyngton o demontaż systemu bezpieczeństwa międzynarodowego (miało się to stać już w 2019 r. po wyjściu USA z traktatu INF) i zapowiedział, że Rosja nie będzie tolerować rozmieszczania amerykańskich rakiet na świecie.
Orędzie formalnie było skierowane do Rosjan, ale prawdziwymi adresatami byli Donald Trump i Zachód. Putin znowu próbuje wyznaczać czerwone linie i dyktować warunki – zarówno polityki państw zachodnich wobec wojny w Ukrainie, jak i ewentualnych negocjacji z nową amerykańską administracją (widocznie zakulisowe próby wymuszenia na Waszyngtonie przyjęcia warunków Moskwy na razie spaliły na panewce). Putin zaznaczył z naciskiem, że Rosja prowadzi pokojową politykę i układa sobie stosunki z innymi państwami na drodze dyplomatycznej, ale jak trzeba, to może użyć siły. To niezawoalowana groźba, mająca na celu odstraszenie Zachodu od militarnej pomocy dla Kijowa.
W wystąpieniu Putina nie padła zapowiedź zastosowania broni nuklearnej. Choć ostatnio niepokojowy atom był topowym tematem dyskusji w związku ze zmianą doktryny powstrzymywania jądrowego.
Putin zakończył wystąpienie zapowiedzią, że „Rosja zawsze odpowie”.