16 grudnia 2024. Po raz pierwszy od ucieczki z Syrii obalony dyktator Baszar al-Asad zabrał głos. Nie, nie pokazał się osobiście – zamieścił jedynie kilka słów na profilu swojej administracji w Telegramie (https://t.me/SyrianPresidency/4386). Na dobrą sprawę nie wiadomo, kto zawiaduje aktualnie mediami społecznościowymi Asada. On sam nie pokazał się publicznie od momentu, gdy opuścił Syrię (jeżeli faktycznie ją opuścił). Kreml oficjalnie potwierdził, że udzielił mu azylu w Rosji. Ale nie ma żadnych innych źródeł, które by to potwierdziły.
Czy ktoś widział Asada w Rosji? Czy ktoś mu zrobił zdjęcie? Pokazał je gdzieś? Czy Asad zamieszkał na Rublowce? A może w Rostowie? A może w ogóle nie ma go w Rosji?
Odpowiedzi na te pytania nie znajdziemy w dzisiejszym wpisie Asada na Telegramie. Ani w żadnych innych dostępnych otwartych źródłach. Czego można się dowiedzieć z opublikowanego oświadczenia? Że Asad był niezłomny aż do końca – i dopiero, gdy rebelianci zajęli Damaszek, to bohatersko udał się do rosyjskiej bazy wojskowej w Latakii. Nie, nie zamierzał się poddawać, chciał „obserwować, jak rozwijają się operacje wojskowe”. Ale stracił ducha, gdy zobaczył, że wojska rządowe porzucają pozycje. Po ataku dronów na rosyjską bazę lotniczą Khmeimim tamtejsze dowództwo podjęło decyzję, że trzeba wywieźć Asada do Rosji. Samolotem. A może na latającym dywanie.
W kolejnych akapitach tej baśni z tysiąca i jednej nocy Asad stwierdza, że został zablokowany w rosyjskiej bazie. Trzeba było więc podjąć ekstraordynaryjne działania, aby syryjskiego dyktatora ewakuować do zaprzyjaźnionej Rosji. Tyle Asad (lub ktoś w imieniu Asada).
Reuters rzuca inne światło na ostatnie dni Asada w Syrii – dyktator ani członków swojej rodziny, ani grona najbliższych współpracowników nie uprzedził, że zamierza zbiec z kraju. Jeszcze kilka godzin przed wyjazdem w rozmowach z wysoko postawionymi wojskowymi i szefami służb specjalnych zapewniał, że „pomoc militarna z Rosji jest już w drodze”. Asad był w Moskwie 28 listopada, tam najprawdopodobniej usłyszał, że żadnego militarnego wsparcia od „druga Władimira” nie otrzyma. Ale o tym ani swojego brata, ani polityków ze swej ekipy nie poinformował.
Potem Asad szukał jeszcze pomocy w Iranie, ale też otrzymał odpowiedź, że reżim ajatollahów nie ma czym wesprzeć sojusznika.
Asadowi nie udało się otrzymać azylu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (o co zabiegał). Natomiast Rosja zgodziła się udzielić mu schronienia. Operacją wywozu dyktatora miał zawiadywać minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow – wtajemniczył Katar i Turcję (https://www.agents.media/bashar-asad-pered-pobegom-vral-svoim-voennym-o-pomoshhi-rossii-i-bezhal-ne-skazav-ob-etom-dazhe-bratu/), dzięki czemu można było zapewnić Asadowi bezpieczny przelot. Ale czy naprawdę tak było?
Dzisiaj „Financial Times” napisał, że Centralny Bank Syrii w latach 2018-2019 przewiózł do Rosji 250 mln dolarów w gotówce. W sumie to banknoty, które ważą 2 tony. Teraz Asad – o ile faktycznie jest w Rosji – będzie miał się czym wypłacić dobrodziejom, którzy go przyjęli.
Cały czas ważą się losy rosyjskich baz w Syrii. Codziennie dochodzą sprzeczne doniesienia: a to bazy mają zostać, bo Rosja dogadać się już miała z nowymi siłami decydującymi o polityce Syrii, a to – wręcz przeciwnie: jednak Rosjanie mają się co prędzej zwijać, a to – że może i zostaną, ale w mocno okrojonym składzie. Czy Rosja ma jeszcze czym grać w Syrii? Straty – nie tylko te wizerunkowe – są bardzo poważne. Poza sprawami strategicznymi i wojskowymi pozostaje jeszcze nieuregulowana kwestia rosyjskich aktywów w Syrii, między innymi tych, które otrzymał przyjaciel Putina, Giennadij Timczenko (https://www.agents.media/drug-putina-i-rossijskie-voennye-mogut-lishitsya-sirijskih-aktivov-poluchennyh-za-podderzhku-asada/).