31 maja 2025. Na plakatach, w reportażach telewizyjnych, w sprawozdaniach władz różnych szczebli, a nade wszystko w opowiastkach Putina życie w Rosji jest tak wspaniałe, że nazwać je rajem to mało. Ale codziennie wydarza się coś, co ten sielski obrazek zakłóca.
Jedną z namolnych bajek, sprzedawanych przez Putina poddanym, jest zapewnienie, że uczestnicy „specjalnej operacji wojskowej” to nowa elita Rosji (pisałam o tym w cyklu „Rosyjska ruletka” https://www.tygodnikpowszechny.pl/putin-obiecuje-awans-spoleczny-czy-rosje-czeka-wymiana-elit-186083; https://www.tygodnikpowszechny.pl/putin-tworzy-nowe-rosyjskie-elity-189439). Powstał pokazowy projekt „Czas bohaterów”, w ramach którego wyselekcjonowani weterani powracający z frontu otrzymują szansę zdobycia wiedzy niezbędnej do objęcia jakiegoś stanowiska w strukturze władzy. Na niskim szczeblu i gdzieś daleko od stolic, ale z obiecaną możliwością awansu.
Jednym z uczestników tego projektu był 34-letni Zaur Gurcyjew (https://xn--b1aachba0csne6n.xn--p1ai/news/tpost/8utmf6hta1-uchastnik-programmi-vremya-geroev-zaur-g). Urodził się w Osetii. Możliwą drogę awansu dostrzegł w służbie wojskowej, ukończył Akademię Wojskową w Petersburgu. Po rozpoczęciu pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę został rzucony na ważny odcinek: szturm Mariupola. Dowodził lotniczą komponentą operacji. „Gdzie ma spaść bomba, w co ma trafić rakieta – tym się zajmujemy” – mówił major Gurcyjew w jednym z wywiadów. Na stronie projektu „Czas bohaterów” podkreślono z dumą, że to dzięki jego wysiłkom „udało się zwiększyć efektywność ataków” (czyli zabić jeszcze więcej ludzi – jak choćby w ataku na szpital czy teatr). Za te zbrodnie został wynagrodzony przez system nie tylko Orderem Męstwa, ale także wymarzoną synekurą: został zastępcą mera Stawropola na południu Rosji (był z tym miastem związany od wielu lat).
W Stawropolu Gurcyjew doglądał, jak się mają relacje pomiędzy strukturami poszczególnych służb mundurowych w mieście, odpowiadał za wychowanie patriotyczne i… zapobieganie aktom terroru. Cieszył się zaufaniem mera i czekał na kopa w górę (do władz regionalnych) dzięki wsparciu bezpośredniego przełożonego.
Późnym wieczorem, a właściwie w nocy z 28 na 29 maja na podwórzu domu przy ulicy Czechowa w Stawropolu spotkało się dwóch mężczyzn: Gurcyjew i 29-letni Nikita Pieńkow. Według enuncjacji medialnych, Pieńkow zajmował się w przeszłości tresurą psów policyjnych (według innej wersji – pracował jako funkcjonariusz konwojujący skazanych), fascynował się rapem i tatuażami. Ostatnio nie miał stałej roboty.
Jak piszą dobrze poinformowani autorzy kanału Baza w Telegramie (https://t.me/bazabazon/37782), Gurcyjew sam przyjechał pod dom na Czechowa. Pieńkow wynajmował w tym domu mieszkanie. Czy Gurcyjew i Pieńkow znali się? Nie wiadomo. W jaki sposób i w jakiej sprawie umówili się w środku nocy? Też nie wiadomo. Inny kanał na Telegramie WCzK-OGPU (https://t.me/rucriminalinfo/1604), specjalizujący się we wrzucaniu informacji pozyskanych od „siłowików”, twierdzi, że mężczyźni poznali się za pośrednictwem portalu randkowego dla gejów. Żadne inne źródło nie potwierdziło tej skandalizującej wersji. Dostępne w sieci wiadomości o życiu rodzinnym Gurcyjewa są sprzeczne. Jedne źródła piszą o tym, że miał dziecko/dzieci z małżeństwa, które się rozpadło, a obecnie miał konkubinę, inne – że miał żonę i troje dzieci.
Wróćmy do wydarzeń na ulicy Czechowa. Na nagraniu z kamery monitoringu widać, jak do stojącego na podworcu Gurcyjewa podchodzi szczupły mężczyzna w czapce z daszkiem, z torbą przewieszoną przez ramię. W momencie, gdy jest już bardzo blisko, dochodzi o eksplozji. Na razie nie jest jasne, co zostało zdetonowane – czy był to granat czy (co bardziej prawdopodobne) bomba, odpalona zdalnie. Gurcyjew i Pieńkow zginęli na miejscu.
Czy Pieńkow wiedział, że jest „żywą bombą”? Czy działał na czyjeś zlecenie? Czyje? Gdzie znajdował się ładunek? W torbie, którą miał przy sobie Pieńkow? A może bombę miał na sobie, jak rasowy zamachowiec-samobójca? Sporo pytań i niejasności na tym etapie.
Podczas rewizji w mieszkaniu zajmowanym przez Pieńkowa nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych, co może świadczyć, że to nie on skonstruował bombę, która posłużyła do zamachu. A może miał jeszcze jakąś inną metę?
Gubernator Kraju Stawropolskiego Władimir Władimirow oświadczył: „Toczy się śledztwo. Rozpatrywane są różne wersje, w tym zorganizowanie zamachu z udziałem nazistów z Ukrainy”. Podobne opinie wyrażają rosyjscy propagandyści. Dopuszczają, że trwa polowanie na uczestników programu „Czas bohaterów”.