Kadry decydują o wszystkim

20 czerwca 2025. Towarzysz Stalin wypowiedział frazę, która potem stała się skrzydlatym wyrażeniem, w maju 1935 r. w przemówieniu do absolwentów akademii wojskowych. „Kadry decydują o wszystkim. Jeśli będziemy mieli dobre i liczne kadry w przemyśle, w rolnictwie, w transporcie, w armii, nasz kraj będzie niezwyciężony”. Sprawa doboru kadr nadal jest aktualna, w każdym kraju.

W administracji amerykańskiego prezydenta też o tym wiedzą i dlatego zatrudniają specjalistę ds. doboru personelu. 20 stycznia br. stanowisko szefa Biura Personelu Prezydenckiego w Białym Domu objął Sergio Gor, który udzielał się podczas kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, nie tylko tej ostatniej, ale także wcześniej, był współpracownikiem Donalda Trumpa juniora.

Do zadań Gora należy prześwietlanie kandydatów do objęcia stanowisk w administracji, między innymi na okoliczność ich powiązań z podejrzanymi cudzoziemcami. Gor ma sprawdzać, kogo można dopuścić do tajemnic Białego Domu i do ucha prezydenta. Procedury są znane. Co zastanawiające, sam Gor procedury nie przeszedł.

Kim zatem jest Siergio Gor, przedstawiany jako amerykański biznesmen i polityk z Partii Republikańskiej?

W angielskojęzycznym haśle w Wikipedii podana jest jego data urodzenia: 30 listopada 1986 r. I miejsce urodzenia: Nowy Jork. Sam Gor podaje, że urodził się w małej miejscowości na Malcie, skąd rodzina wyemigrowała na początku lat dziewięćdziesiątych do Stanów Zjednoczonych. Władze Malty jednakowoż nie mogą znaleźć dokumentów, poświadczających, że faktycznie człowiek noszący takie nazwisko przyszedł tu na świat.

Dziennikarze wzięli tajemniczego blondyna w czarnym bucie pod światło. Tabloid „The New York Post” napisał, że Gor nie dostarczył dokumentów niezbędnych do weryfikacji pracowników dopuszczonych do informacji niejawnych. Nie wypełnił stustronicowej ankiety, zawierającej szczegółowe dane, umożliwiające prześledzenie dotychczasowych etapów biografii, powiązań rodzinnych, biznesowych, politycznych, edukację itd.

Brian Krebs, dziennikarz śledczy, ongi pracujący dla „The Washington Post” odnalazł rosyjską pocztę elektroniczną, w której wykorzystany był login używany przez Gora (https://www.dailykos.com/stories/2025/6/18/2328888/-Sergio-Gor-Trump-aide-born-in-Russia). Znajomi Gora stwierdzili w rozmowie z pracownikami „The Dispatch”, że on sam mówił im kiedyś, iż urodził się w ZSRS (i nazywał się wcześniej Gorochowski). Ale w rozmowie z „The New York Post” Gor zapewniał, że jego miejscem urodzenia nie jest Rosja.

Emigracyjny dziennikarz rosyjski Iwan Jakowina, napisał w FB: „Dalsze śledztwo dziennikarskie wykazało, że zagadkowy człowiek urodzony w maleńkiej wiosce na Malcie najprawdopodobniej urodził się w prowincjonalnym mieście Saratow, a nazywa się nie Siergio Gor, a Siergiej Goriaczew. I, jak możemy się domyślać, pracuje nie tylko w administracji Donalda Trumpa, ale i w innej instytucji. Moim zdaniem, obecnością tej dziwnej osobistości w bliskim kręgu prezydenta USA można wyjaśnić wiele osobliwości w amerykańskiej polityce zagranicznej”.

To na razie tylko przypuszczenia i dziennikarskie poszukiwania przyczyn dziwnych „nieścisłości” w biografii ważnej persony od personaliów. Niemniej już dziś amerykańskie media zadają wprost pytanie: Czy Gor to rosyjski szpieg?

Warto jeszcze zaznaczyć, że wyciąganie Gorowi braku poświadczonej maltańskiej metryki zaczęło się wtedy, gdy przyczynił się on do odsunięcia Elona Muska. Dziś Musk na platformie X napisał: „Gor to żmija”.

Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt zapewniła, że Gor nadal cieszy się pełnym zaufaniem Trumpa. I wyraziła żal, że „The New York Post” angażuje się w powielanie bezpodstawnych oskarżeń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *