Rakiety i krwawe czekoladki od Putina

28 października 2025. Przeciąganie liny to dość prosta dyscyplina sportu: dwie drużyny ciągną linę każda w swoją stronę, a która okazuje się silniejsza, ta wygrywa. Kiedy jednak do takich zawodów przystępują politycy, dyplomaci i przedsiębiorcy, zasady się komplikują, a przebieg rozgrywki przestaje być oczywisty i zrozumiały dla widzów.

Kreml gra w przeciąganie rozstrzygnięcia w wywołanym przez Rosję krwawym konflikcie na Ukrainie, rozstawia sieci, przyjmuje prezenty od amerykańskiego vis-a-vis, unika zobowiązań, mataczy i kłamie w żywe oczy, odsuwa w czasie wiążące rozmowy, wodzi Amerykanów na pokuszenie, błyskając im w oczy „specjalną broszką” złudnych wspólnych projektów gospodarczych. To tango z dziwnymi wygibasami trwa od lutego br., od sławetnej rozmowy telefonicznej Trumpa i Putina, która miała przynieść przełom i szybkie zakończenie wojny, a została przez Moskwę wykorzystana do rozpoczęcia zawiłej gry z Waszyngtonem. Nie tylko o los Ukrainy, ale także, a może przede wszystkim o nowe otwarcie w światowych szachach, mające przywrócić Rosji pozycję hegemona co najmniej na „obszarze mandatowym”.

I Rosja nadal chce w tę grę grać, uchylając się od kompromisów, deklarując pokojowe zamiary bez woli ich spełnienia, prowadząc ataki na terytorium Ukrainy (w tym sięgające obiektów cywilnych i zabijające cywilów) i nadal mydląc oczy Amerykanom, którzy chcieliby wziąć za dobrą monetę czcze zapewnienia Moskwy o pokojowych intencjach. W tej grze korytarze labiryntu tak się zapętliły, że w kolejnym okrążeniu zadeptano już ślady prowadzące do wyjścia.

Aktualnie mamy stan zawieszenia. Po rozmowie telefonicznej Trump-Putin zapowiedziano szczyt w Budapeszcie, ale niedługo potem strona amerykańska wycofała się z planowanego przedsięwzięcia i na dobitkę wprowadziła sankcje gospodarcze wobec dwóch rosyjskich gigantów naftowych Rosniefti i ŁUKoilu (o szczegółach tego etapu rozgrywki napisałam w poprzednim odcinku tego tasiemcowego serialu: https://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2025/10/23/kot-schrodingera-w-budapeszcie-i-wszedzie/; a o sankcjach USA i UE można przeczytać w analizie OSW: https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2025-10-24/pierwsze-sankcje-trumpa-19-pakiet-sankcyjny-ue-zachod-zwieksza-presje).

Na Kremlu zapanowała pełna zmieszania konsternacja: no ale jak to? miał być Budapeszt, miała być znowu szansa zaczarowania Trumpa, a tu sankcje i brak planu na potem (Trump zaznaczył, że można będzie pomyśleć o spotkaniu, kiedy Putin będzie gotów do konkretnych decyzji w sprawie zakończenia wojny).

Putin zmarszczył brew, wykonał firmowe wzruszenie ramion: nic nam te sankcje nie zaszkodzą. Na to Trump prychnął: no to zobaczymy za pół roku. I jeszcze dodał, że szkolenie z obsługi Tomahawków trwa pół roku. Hmm.

Wzruszenie ramion wzruszeniem ramion, ale niepokój w Moskwie musiał wziąć górę nad pychą, bo do Ameryki wysłano „bez trybu” Kiriłła Dmitrijewa. Dostał zadanie złapania kontaktów do omawiania cud-projektów gospodarczych (most albo tunel pod Cieśniną Beringa jakoś nie wzbudził za oceanem zachwytów), przekazania komunikatów rosyjskiej propagandy w amerykańskich stacjach telewizyjnych i wepchnięcia się na siłę do Białego Domu z imitacją fałszywej gałązki oliwnej, przy okazji potrząsając rakietą „Buriewiestnik”, o czym dalej). Byle tylko utrzymać kontakt, byle tylko znów zwrócić uwagę amerykańskiej administracji na gotowość do rozmów itd.

Nic nie wyszło ze spotkań na wysokim szczeblu, do Białego Domu Dmitrijewa nie zaproszono, w przekazach medialnych zabrakło komunikatu o spotkaniu moskiewskiego łącznika z dotychczasowym partnerem, pełnym ciepłych uczuć Steve’em Witkoffem. Dmitrijewowi pozwolono zabrać głos w dwóch ważnych stacjach telewizyjnych (CNN i FoxNews), gdzie zaprezentował okrągłe kłamliwe formułki zaczerpnięte z instrukcji dla propagandy państwowej i gdzie został skonfrontowany z kilkoma faktami oraz spostponowany przez szefa Departamentu Finansów. Miły uśmiech miała dla Dmitrijewa jedynie członkini Kongresu Anna Paulina Luna, zdeklarowana wielbicielka Putina. Została obdarowana przez rosyjskiego gościa okazałym bukietem białych kwiatów oraz bombonierką czekoladek. Osobliwe słodycze były zawinięte w papierki z portretem Putina i cytatami z jego wypowiedzi. „Wielkie słowa wielkiego człowieka”. Pani Luna była wzruszona i rozmiękczona, przyjmując te krwawe czekoladki z cytatami z ludożercy.

Podczas gdy Dmitrijew badał grunt w Waszyngtonie i grał rzekomo pokojową pieśń Solwejgi, Putin postanowił odegrać symfonię wojenną. Znów przywdział mundur i wypuścił w stronę USA komunikat o udanej próbie z pociskiem Buriewiestnik. Jak to w kremlowskich bajkach bywa, ta nowa (choć tak naprawdę nienowa) Wunderwaffe „nie ma odpowiedników na świecie”, napędzana paliwem nuklearnym może latać wokół globu, ile tylko rosyjska dusza zapragnie i razić cele w Ameryce oraz wszędzie indziej też.
Te militarne popisy nie wzbudziły grozy w adresacie. Trump w tonie lekkiej ironii odpowiedział, że amerykański okręt podwodny operuje u rosyjskich wybrzeży i nie musi się martwić o pokonanie tysięcy kilometrów, by uderzyć w Rosję.

Kapłan telewizyjnej propagandy Dmitrij Kisielow wytłumaczył niezbyt lotnym obserwatorom, że podczas ćwiczeń z „Buriewiestnikiem” chodziło tym razem nie o sprawdzenie, czy pocisk zostanie odpalony w uderzeniu odwetowym po ataku przeciwnika, a o wykonanie niesprowokowanego uderzenia na przeciwnika. Jednym słowem: niech się Trump jednak boi, bo może dostać tym zwiastunem burzy bez uprzedzenia. Oliwy do ognia dolał jeszcze znany mistrz ciętej riposty, eksprezydent Dmitrij Miedwiediew, który wprost nazwał Stany Zjednoczone „przeciwnikiem” i odczytał sankcje jako „akt wojny przeciwko Rosji”.

Kremlowscy urzędnicy nadal jednak grzeją w sercu nadzieję, że do spotkania Putina z Trumpem dojdzie. Doradca rosyjskiego prezydenta ds. międzynarodowych Jurij Uszakow wymamrotał do podstawionego przez dziennikarza mikrofonu: „Gotowość do przeprowadzenia spotkania [Trump-Putin], o ile zostanie ono przygotowane przez ekspertów, nadal jest”. Czy to zapowiedź kolejnego okrążenia?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *