Kto w rosyjskiej elicie najbardziej kocha Hiszpanię?

16 listopada 2025. Szesnaście lat temu w moskiewskim areszcie śledczym Butyrki zmarł Siergiej Magnitski. Zmarł po rocznym pobycie doprowadzony do skrajnego wyczerpania, pozbawiony pomocy medycznej (według rodziny i obrońców praw człowieka przyczyną śmierci było pobicie przez funkcjonariuszy w areszcie Matrosskaja Tiszyna, dokąd był przewieziony na badania). Był prawnikiem zatrudnionym w firmie Hermitage Capital Management. Wykrył wielkie przewały finansowe uprawiane przez rosyjskich urzędników średniego i wysokiego szczebla, czerpiących zyski z nieuzasadnionego zwrotu VAT-u. Śmierć prawnika odbiła się szerokim echem w świecie. Temat wykrytych przez niego oszustw oraz okoliczności jego śmierci od czasu do czasu powraca w różnych konfiguracjach. Teraz wypłynął znów pośrednio w związku z prowadzonym w Hiszpanii śledztwem.

Hiszpańska prasa wielokrotnie pisała o śledztwie prowadzonym przez dwóch prokuratorów Juana Jose Rosę i Jose Grindę, specjalizujących się w badaniu procesów korupcyjnych (https://www.elperiodico.com/es/politica/20250818/fiscal-investiga-blanqueo-oligarca-ruso-120622370). Prokuratorzy pracują od wielu lat nad ustaleniem schematu prania brudnych pieniędzy z Rosji. Finansista William Browder, szef Magnitskiego w Hermitage Capital Management, złożył kilka lat temu pozew w sprawie wyjaśnienia, czy ukradzione jego firmie przez rosyjskich urzędników pieniądze (według schematu, który wykrył Magnitski) zostały nielegalnie zainwestowane w hiszpańskie nieruchomości. Dochodzenie nadzoruje prokurator Ismael Moreno.

Sprawa ciągnie się i ciągnie, śledczy toną w papierach. Latem tego roku pod ich lupą znalazł się niejaki Dmitrij Artiakow, lat 42.

14 lipca 2025 r. prokurator Moreno wydał nakaz zatrzymania Artiakowa pod zarzutem prania brudnych pieniędzy poprzez handel nieruchomościami. Rosjanin okazał się właścicielem posiadłości w miejscowości S’Agaro na Costa Brava. Skomplikowane schematy finansowe, które pozwoliły na nabycie nieruchomości, stały się obiektem zainteresowania hiszpańskiej prokuratury. W domu u Artiakowa zarekwirowano drobną kwotę 220 tys. euro w gotówce, luksusowe auto marki Lexus, motocykl oraz kilka sztuk markowych zegarków (bez drogich zegarków żaden szanujący się bogacz nie może żyć). Dmitrij jest synem eksgubernatora obwodu samarskiego Władimira Artiakowa, obecnie zastępcy szefa korporacji państwowej Rostech, grubej ryby w putinowskim establishmencie.

Jak napisał w przygotowanej wspólnie z OCCRP obszernej publikacji o sprawie Artiakowa portal „Ważnyje Istorii” (https://istories.media/stories/2025/09/17/u-menya-papa-visokopostavlennii-chelovek/?tztc=1): „Zakłady wchodzące w skład Rostech produkują broń dla rosyjskiej armii. Szef korporacji, przyjaciel Putina, Siergiej Czemiezow, publicznie mówi o wojnie z kolektywnym Zachodem. Tymczasem Dmitrij Artiakow – syn jego pierwszego zastępcy – wraz z rodziną i przyjaciółmi jeździł do swojej willi w Hiszpanii i wił tam gniazdko. Jak zeznał podczas przesłuchania, chciał wprowadzić w posiadłości ulepszenia. – S’Agaro to najlepsze miejsce w Hiszpanii – wyznał prokuratorowi. Jego wizytom w tym śródziemnomorskim kurorcie nie przeszkadzały ani wojna, ani amerykańskie i europejskie sankcje przeciwko korporacji [Rostech] i jej kierownictwu, w tym Władimirowi Artiakowowi, ani sankcje USA wobec Dmitrija Artiakowa”.

Dalej czytamy: „Willę na hiszpańskim wybrzeżu Dmitrij nabył od swojej babki Anny Kuriepiny za 10 mln euro w 2014 r. [Kuriepina jest teściową Władimira Artiakowa]. W wieku 80 lat Kuriepina zakupiła w 2008 r. tę nieruchomość za 14 mln euro, kredyt wzięła w firmie off shore Delco Networks na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych”. Obrotna staruszka. Jak zdołali ustalić dziennikarze śledczy z OCCRP, Delco Networks obsługiwało lewą forsę rosyjskich oligarchów i urzędników. Natomiast podczas przesłuchania w prokuraturze Dmitrij zeznał, że kupił willę od babci za pieniądze pożyczone na Cyprze, ale już zdążył oddać: „Moje dochody pozwalają na spłacanie kredytów” – zapewnił. Dochody pochodzą z firmy Modum-trans (przewozy kolejowe), która jest ściśle powiązana z korporacją Rostech i zbrojeniówką.

Ciekawy jest fragment zeznań Dmitrija Artiakowa, świadczący o zamiłowaniach i stylu życia członków rodzin putinowskich notabli: „Przyjeżdżam do Hiszpanii każdego roku, na lato. Ze mną 8-10 osób, każdy może przewieźć 10 tys. euro bez deklaracji. Ponieważ przyjeżdżamy rokrocznie, mogę przywieźć 100 tys. euro w gotówce, nie muszę tego deklarować. Wszystkim, którzy ze mną przyjeżdżają, daje po 10 tys. euro […] Tylko na jedzenie wydaję po 1200 euro dziennie” – mówił Dmitrij, tłumacząc, skąd ma tyle gotówki w domu.

Sąd zdecydował, że Artiakow może nie pozostawać w areszcie, o ile wpłaci kaucję w wysokości 1 mln euro. Ma natomiast zakaz opuszczania terytorium Hiszpanii.

Czy prokuratorom uda się udowodnić powiązania nielegalnie transferowanych pieniędzy, pochodzących z ujawnionych przez Magnitskiego operacji, z nabywaniem przez Artiakowa nieruchomości w Hiszpanii, czas pokaże. Willa od babci nie była jedyną hiszpańską posiadłością Dmitrija, w latach 2005-2008 kupił osiem nieruchomości w Castell-Platja d’Aro.

„Kochamy Hiszpanię, stale tu przyjeżdżamy, inwestuję tutaj, nie mam nic do ukrycia” – zapewniał Artiakow przed obliczem hiszpańskiej prokuratury (https://x.com/istories_media/status/1968315924827533663). Prasa milczy o inwestycjach Artiakowa na Kamczatce, pod Petersburgiem, w obwodzie iwanowskim czy na Ałtaju. Zapewne dlatego, że jak cała patriotyczna elita wokół Putina zamiast zadbać o rozwój kraju, Artiakowowie wypatrują oczy za choćby skrawkiem działki gdzieś na znienawidzonym Zachodzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *