Dzień Zwycięstwa. 2015. Dogrywka

10 maja. Dziesięć lat temu podczas obchodów 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej trybuna na placu Czerwonym w Moskwie wyglądała inaczej. Przyjechali przywódcy krajów koalicji antyhitlerowskiej, przyjechał kanclerz Niemiec. Koło prezydenta Putina (z małżonką Ludmiłą) siedzieli prezydent Bush, prezydent Chirac, kanclerz Schroeder. Nikt im nie wpinał w klapy wstęgi św. Jerzego. O roli Chin, Mongolii i Indii w wojnie w przemówieniach nie było ani słowa.

Proszę popatrzeć na to zdjęcie: https://twitter.com/maryel2002/status/597086220703834113

Obiektyw nie objął jeszcze jednego ważnego gościa, który był na trybunie w Moskwie w 2005 roku: prezydenta Ukrainy. W tym roku w świątecznym przemówieniu prezydenta Putina nawet nie padło słowo Ukraina. W żadnym kontekście.

Analiza „zawartości” trybuny honorowej jest ciekawym przyczynkiem do charakterystyki dzisiejszej Rosji. Odmówiono zaproszeń wielu weteranom wojny, którzy chcieli przyjechać z różnych stron wielkiego kraju. „Plac Czerwony nie jest z gumy” – pouczył weteranów z waszecia sekretarz prasowy Putina, Dmitrij Pieskow.  Znalazło się natomiast miejsce dla szefa klubu motocyklowego Nocne wilki, Aleksandra Załdostanowa. Siedział w towarzystwie kogoś w mundurze obwieszonym licznymi orderami (https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10204651575541721&set=a.1476998677356.2065138.1005390413&type=1&theater). Dmitrij Wrubel, autor słynnego graffiti na murze berlińskim z pocałunkiem Breżniewa i Honeckera „wzasos”, w swoim FB nazwał to zdjęcie „fotografią dnia”. Oficjalny podpis agencji TASS pod fotką brzmi „Lider motoklubu Nocne wilki i weteran w czasie defilady na placu Czerwonym”, okazuje się jednak, że weteran jest przebierańcem. To niejaki Władimir Koczetow, tytułujący się generałem wojsk kozackich, urodzony w 1935 roku, w 1945 miał dziesięć lat. Koczetow ma tytuł weterana, owszem, ale weterana pracy (ветеран труда). Okazało się to jednak wystarczającą legitymacją do pojawienia się na uroczystościach i pobrzękiwania fałszywymi odznaczeniami. Najważniejszy jest fake.

Na trybunę załapał się też wielki przyjaciel prezydenta Putina, Steven Seagal. Twitterowi żartownisie zaraz się ucieszyli, że uroczystość zakończyła się sukcesem, bo Seagal nikogo nie zabił ani nawet nie powalił ciosem karate.

Inne oficjalne zdjęcia z trybuny można obejrzeć na stronie TASS: http://tass.ru/obschestvo/1958788

Nie tylko w Moskwie świętowano Dzień Zwycięstwa. Oryginalnością błysnął prezydent Czeczenii, Ramzan Kadyrow: w Groznym wzięto Reichstag. Częścią obchodów była rekonstrukcja walk o Berlin ze szturmem Reichstagu,  zatknięciem tam sztandarów zwycięstwa na płonącej kopule i rzucaniem zdobytych niemieckich sztandarów pod nogi Ramzana Kadyrowa, ustrojonego w galowy mundur. Następnie ulicami czeczeńskiej stolicy przeszły kolumny „niemieckich jeńców”. Uroczystość Kadyrow relacjonował osobiście w mediach społecznościowych. Miejscowy oddział Federalnej Służby ds. Kontroli nad Obrotem Narkotyków poszedł w stronę sakralizacji uroczystości: zgodnie z nakazami islamu zostało złożone w rytualnej ofierze zwierzę. Obrzędem tym czeczeńscy bojownicy z „narkotą” chcieli oddać cześć wszystkim tym, którzy oddali życie w trudnych momentach dziejów narodu czeczeńskiego. Ta dedykacja zabrzmiała dwuznacznie, jeśli zważyć, że podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Czeczeni zostali przez Stalina deportowani (luty 1944) za kolaborację z Niemcami. Jaką treścią można napełnić Dzień Zwycięstwa w republice, która ucierpiała nie od okupanta, a od swoich?

Rosyjska telewizja od wielu dni grzała silniki, pokazując reportaże z ogarniętego radosną przedświąteczną podnietą Doniecka. Ludzie przychodzący na próbne przemarsze kolumn z wojskiem cieszyli się, że będą nareszcie obchodzić Dzień Zwycięstwa u siebie, po swojemu, klaskali czołgom i armatom, okrytym bojową sławą w boju z „faszystami”, czyli kijowską juntą. 9 maja ulicami miasta przedefilowało kilka czołgów, haubic, zestawów Grad. Ozdobą kolumny byli weterani wojny, nie, nie II wojny światowej, a wojny w Donbasie – Motorola i Giwi w zaskakujących mundurach, przy orderach (m.in. za wzięcie Krymu). Ludzie krzyczeli znane rosyjskie hasło „Спасибо деду за победу” (Dzięki dziadowi za zwycięstwo). Jakiemu dziadowi? Za jakie zwycięstwo?

Defiladę w Doniecku przyjmował Aleksandr Zacharczenko, tak zwany lider tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej w tak zwanym mundurze tak zwanego pułkownika. Niewątpliwym sukcesem Zacharczenki było to, że w stanie wskazującym na spożycie napojów wyskokowych w ilości niepomiernej wszelako nie spadł z trybuny (jego heroiczną walkę można obejrzeć na Youtube: https://www.youtube.com/watch?v=pIpXmlBCiSY).

7 komentarzy do “Dzień Zwycięstwa. 2015. Dogrywka

    1. annalabuszewska Autor wpisu

      Nie widziałam pana Gerarda na uroczystościach. Ale on się już jakiś czas temu wymiksował z tych wschodnich przyjemności. Ani szczodra kwaterka w Sarańsku, ani przyjaźń Ramzana Achmatowicza nie były w stanie mu wystarczająco osłodzić życia.
      Pozdrawiam
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz
  1. Marek Borsuk

    No cóż, Plac Czerwony nie jest z gumy i przedstawiciele wielu krajów nie mogliby się na trybunie pomieścić. Waśne jest , że według nowej narracji Putina, udział wzięli ci najaktywniejsi w działaniach II wojny światowej ,oczywcie stolący przy boku ArmiiCzerwonej. Pomijając Chiny same mocarstwa.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  2. vandermerwe

    @ Marek Borsuk,

    „udział wzięli ci najaktywniejsi w działaniach II wojny światowej ,oczywcie stolący przy boku ArmiiCzerwonej. Pomijając Chiny same mocarstwa.”

    Warto zainteresowac sie Indiami, prosze Pana – kraj ktory wybronil Wielka Brytanie na Dalekim Wschodzie ( rowniez przy okazji owa Wielka Brytanie zywiac ), dodatkowo finasujac wszystko z wlasnej kieszeni. Z cala pewnosci dzisiejsze Indie sa wiekszym mocarstwem niz cala Europa razem wzieta.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. annalabuszewska Autor wpisu

      Wezwanie do zainteresowania się Indiami jest jak najbardziej na czasie.
      Jak i poszukanie odpowiedzi na pytanie, czy Indie były niepodległym państwem w latach II wojny światowej.
      Pozdrawiam
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz
      1. Muchor

        „Z cala pewnosci dzisiejsze Indie sa wiekszym mocarstwem niz cala Europa razem wzieta.”

        PKB UE w 2013 – ok. 18,000 mld dolarów
        PKB Indii w 2013 – ok. 2,100 mld dolarów
        nie ma co wspominać o PKB na głowę.

        Dla pełności – PKB Rosji jest prawie taki sam jak Indii. PKB Polski to ok. 525 mld dolarów.

        To są dane dla PKB nominalnego.
        Przeliczony na PPP wygląda dla Indii o wiele lepiej:
        PKB UE w 2013 – ok. 18,500 mld dolarów
        PKB Indii w 2013 – ok. 7,200 mld dolarów
        i dla porównania – PKB Rosji – 3,500 mld dolarów, dla Polski – 950 mld dolarów.

        Dane z http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(PPP)

        Odpowiedz
  3. Marek Borsuk

    Przytoczone przez Pana Muchora dane mówią same za siebie.Ale , ani ilość głowic atomowych ani PKB nie oddaje tak mocy państwa jak poziom życia jego obawateli i ich wolności osobniste zagwarantowane Konstytucją.Myślę ,że biorąc również te kryteria pod uwagę ,większoćć tzw.mocarst okaże się karłami.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *