26 marca. Wojna informacyjna, która od wielu miesięcy trwa już nie tylko pomiędzy Ukrainą i Rosją, ale rozlewa się na coraz większe obszary, wymaga – jak wojna przy użyciu konwencjonalnej broni – ponoszenia nakładów. Rosja umiejętnie, choć topornie gra w tej wojnie na kilku fortepianach. Za wirtuozerię trzeba płacić i to słono. W zeszłym tygodniu rząd wniósł poprawki do budżetu. Ścięto wydatki na kulturę, edukację, usługi komunalne, ochronę środowiska. Cóż, kryzys, na wszystko pieniędzy nie wystarcza. Ale nawet w warunkach kryzysu rosyjski rząd nie robi oszczędności na propagandzie. Wręcz przeciwnie – ta rubryka została jeszcze szczodrobliwie zasilona dodatkowymi zastrzykami finansowymi. Łącznie w tym roku na te cele Rosja wyda 72 mld rubli (ok. 1,3 mld dolarów). Samej angielskojęzycznej tubie Kremla na zagranicę – telewizji RT dołożono dodatkowo 5,5 mld, dzięki czemu to propagandowe żądło dysponować będzie budżetem w wysokości prawie 21 mld rubli. Agencja TASS dostała bonusowy miliard (łącznie ma do wydania 2,6 mld rubli).
Tymczasem Reuter napisał wczoraj, że w eksperckim raporcie przygotowanym dla amerykańskiej rady ds. mediów BBG (Broadcasting Board of Governors) podkreśla się, że w USA należy wzmocnić tę kulejącą nogę i dosypać owsa. „Konkurenci [wskazano tu Rosję i Państwo Islamskie] kolportują antyamerykańskie treści, rozpętują wojnę informacyjną i wygrywają, podczas gdy amerykańskie media elektroniczne ledwie nadążają” – piszą autorzy ujawnionego fragmentu raportu.
„Jesteśmy pod tym względem Liechtensteinem w porównaniu z Rosją” – wskazał jeden z ekspertów w rozmowie z dziennikarzami Reutera. Rosja wydaje tylko na angielskojęzyczne serwisy około pół miliarda dolarów rocznie, podczas gdy USA na rosyjskojęzyczne – zaledwie 20 mln. Roczny budżet całego BBG wynosi 730 mln dolarów.
W tej wojnie faktów i fake’ów chodzi nie tylko o główne media – największe stacje telewizyjne i radiowe – ale także o prasę czy media społecznościowe. Tutaj Kreml też nie oszczędza. Wielokrotnie ukazywały się materiały dotyczące „fabryk trolli”, pracujących na użytek Moskwy. Nie tylko w Rosji, ale i za granicą. Trolli – psujących powietrze na wszelkich forach dyskusyjnych, zwłaszcza tych dotyczących Rosji, w komentarzach w blogach, Twitterze, FB itd. – kształci się na kursach i zatrudnia za całkiem niezłe pieniądze.
Radio Swoboda w audycji z 21 marca (http://www.svoboda.org/content/article/26913247.html) przedstawiła obszerną opowieść byłego trolla Marata Burkharda, który przez dwa miesiące pracował w jaczejce „fabryki trolli”, specjalizującej się we wrzucaniu komentarzy na mniej znane prowincjonalne fora i blogi. Firma, używająca nazwy „Badania internetowe” (Интернет исследования) działa w Petersburgu, mieści się przy ulicy Sawuszkina. Można się w niej zatrudnić za 40 tysięcy rubli miesięcznie, ci, którzy władają dobrze obcymi językami, zarabiają 65 tys. i więcej (dla porównania pensja petersburskiego nauczyciela wynosi ok. 55 tys.).
Burkhard opowiada w audycji o kuchni fabryki trolli – pracuje się 12 godzin dziennie (fabryka działa na dwie zmiany – dzienną i nocną), norma wynosi 135 komentarzy w ciągu jednej zmiany, każdy komentarz powinien zawierać co najmniej dwieście znaków. Wpisy są kontrolowane, muszą zawierać odpowiednie zadane treści; naczalstwo opracowuje dyrektywy, bazowe teksty, wyznacza konkretne cele i tematy do komentowania. Bywa, że pod jedną publikacją komentarze zamieszcza w sposób zorganizowany dwóch-trzech trolli, umiejętnie sterując dyskusją. Burkhard mówi, że wszystkie siły rzucone są na Ukrainę. „Kiedyś dostałem zlecenie, by wszędzie pisać, że Niemcy w większości popierają politykę Putina, są natomiast niezadowoleni z polityki Merkel. Nie trzeba żadnych argumentów, po prostu takie stwierdzenie”. Zdaniem ekstrolla, większość zatrudniającej się w fabryce młodzieży robi to wyłącznie dla pieniędzy. Ale zdarzają się fanatycy, którzy piszą z pobudek ideowych. Orwellowskie ministerstwo prawdy w czystym wydaniu. Jeśli do tego dołożyć dyrdymały, które na co dzień leją się z ekranu telewizyjnego podczas seansów nienawiści (znowu Orwell), czyli programów nazywanych z braku lepszego określenia politycznymi talk show, to trudno zachować trzeźwą ocenę sytuacji. I o to chodzi.
No cóż, to smutne, ale już dość znane. Być może skutkiem takich działań będzie mniej anonimowości w internecie. Na Pani forum również mieliśmy przecież rosyjskich trolli, dość dobrze władających polskim. Znalazłem kiedyś taki reportaż o takiej fabryce trolli:
http://www.sobaka.ru/city/city/32942/
P.S. Chyba jest pomyłka w tekście – Rosja na serwisy anglojęzyczne przeznacza chyba 0,5 mld dolarów rocznie, a nie 0,5 mln? Bo to by była wręcz mikroskopijna ilość. Z drugiej strony, 0,5 mld to z kolei jakoś okropnie dużo… Ale to nie jest niemożliwe w dzisiejszej Rosji.
Szanowny Panie! Tak, dziękuję za zwrócenie uwagi – oczywiście chodzi o 500 mln dolarów. Zaraz poprawię.
pozdrawiam
Anna Łabuszewska
Stany Zjednoczone żądały od ukraińskiego rządu agresywnej polityki wobec Rosji, a otrzymawszy odmowę przeszły do działań, powiedział były premier Ukrainy Mykoła Azarow w wywiadzie dla włoskiego dziennika Il Giornale.
„Stałem na czele rządu przez trzy lata, i przez ten cały czas staraliśmy się utrzymywać dobre relacje zarówno z Rosją, jak i Unią Europejską. Ale taka równowaga nie podobała się Stanom Zjednoczonym, które chciały, abyśmy wrócili do polityki poprzedniego rządu, otwarcie wrogiej wobec Rosji. I to rozdrażnienie, a także nacisk, który temu towarzyszył, czuliśmy od pierwszego dnia pracy naszego rządu” — wspomina Azarow.
Kiedy Kijów odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, Stany Zjednoczone, według Azarowa, postawiły władzom Ukrainy ultimatum.
„Z jednej strony demonstranci, którzy pojawili się jakby znikąd, zaczęli zajmować instytucje państwowe, z drugiej strony rozpoczęła się arogancka, po prostu nieprawdopodobna interwencja Stanów Zjednoczonych w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa. Przyszła do mnie Victoria Nuland, doradca dyplomatyczny prezydenta Obamy i postawiła mi ultimatum: albo zgodzę się na stworzenie nowego rządu jedności narodowej, który zbuduje antyrosyjskie siły, albo Ameryka nie pozostanie na uboczu wydarzeń” — opowiedział były premier Ukrainy.
Po tym w kraju rozpoczęła się fala protestów przeciwko ówczesnemu rządowi Ukrainy, przy tym według ukraińskich służb bezpieczeństwa protestujący otrzymywali rozkazy bezpośrednio od Amerykanów. „Główna siedziba demonstrantów znajdowała się w ambasadzie USA w Kijowie, która w znacznym stopniu finansowała bunt” — powiedział Azarow. Przy tym Europa, podkreśla ukraiński polityk, w tych decydujących dniach „celowo oddaliła się”.
„Pragnienie ukrycia prawdy, aby nie przeszkadzać planom Amerykanów, było dobrze widoczne”, — przekonuje Azarow.
Europa teraz nie wierzy [wierzy, wierzy, tylko ma to w dooopie – R], że do władzy w Kijowie doszli naziści, „ale to jest prawda”, podkreśla były premier Ukrainy. „Jak inaczej można nazwać tych, którzy wydają rozkaz strzelania do dzielnic mieszkalnych z wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych? Dziesiątki tysięcy cywilów zginęło, zniszczono pięć tysięcy budynków, wodociągi. Ludzie cierpią z powodu zimna, mieszkają w piwnicach. To są przestępcy, a wkrótce te fakty staną się dostępne dla społeczności międzynarodowej” — powiedział Azarow. [Społeczności międzynarodowej fakty nie obchodzą i żadne informacje nie wpłyną ani na rządzących bandytów, ani na skundlone masy tępego bydła rzeźnego, zwanego dla śmiechu Europejczykami – R]
Szanowny Panie Robercie!
Czy chciał Pan zamieścić próbkę pracy „fabryki trolli”?
Pozdrawiam
Anna Łabuszewska
Czy Pani sugeruje, że Azarow to pospolity kłamca, a jego następcy to święci i niepokalani?
Oooooo… jednak wrócil pan Marek:))) Fajnie….
A mnie jest zal pana Marka…Porzucil nas i od razu zrobilo sie smutniej:)))))
Szanowna Pani Kalino!
Proszę odpędzić tęsknotę po panu Marku. Przeszedł zapewne na inny odpowiedzialny odcinek. A na jego miejsce przybył pan Robert. Metoda ta sama: wrzutka innego tematu z boku, według klucza opracowanego w centrali, w zgodzie z odgórnymi wytycznymi ministerstwa prawdy.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska
Ktoś wyrzucił pana Marka, jaka szkoda.
Dobrze wam we własnym sosie? Nikt nie zakłóca prawdy objawionej, hehehehe
Szczęśliwie wszystko w normie:)) A powiadają, ze Rosja jest nieprzewidywalna….Dla kogo nieprzewidywalna, dla tego nieprzewidywalna:))
Trudno byłoby o lepszą ilustrację do Pani Artykułu, Pani Anno. Kolega Robert nawet nie musiał się wysilać i zastosował dłuższe cut & paste. To nie polemika z tym kolegą, tylko z Azarowem. Co autorytet to autorytet!.
No a to że nie na temat, to cóż… Już jutro kolega Robert się dostanie bliższe wytyczne, pewnie w postaci opisu jakie to brzydkie zwyczaje ma CIA w zakresie propagandy i dezinformacji. Nie będzie to łatwe bo ich osiągnięcia w wojnach propagandowych są dość żałosne. Bardzo trudno jest wyszkolić Amerykanina do takiego rozumowania i sposobu działania. Nie to żeby tego nie robili. Owszem, ale głównie w sferze prywatnego kapitału i działań o charakterze PR. Są w tym znakomici i jest to ogromny przemysł. Szkopuł jest w tym jak bardzo trudno jest im przekładać to na działania biurokracji federalnej. To zupełnie inna mentalność i sposób działania.
Ale błyska nadzieja i dla nich. Republikanie mają już poważne osiągnięcia na terenie polityki wewnętrznej. Potrafią już tak wykręcać kota ogonem że dostają większość głosów od tej części społeczeństwa której najbardziej szkodzą!. Mają też codzienne wytyczne w postaci „talking points” na bieżące tematy. Na przykład w sprawie podatku spadkowego natychmiast przyjęli termin „death tax” i używali przykładów z małego biznesu przekazywanego w rodzinie. Tymczasem wcale tu nie chodziło o takie spadki, tylko o dziedziczenie miliardowych fortun. Nie chodziło też o zwiększenie tego podatku tylko odwrotnie. Załatwili sobie zmniejszenie swoich podatków oszukując własny elektorat. Tak ukrywają że działają właśnie na szkodę prowincjonalnej klasy średniej, która od dekad ekonomicznie stoi w miejscu i się obsuwa. Propaganda jest super sprawna i ten elektorat dalej na nich głosuje.
W ostatnich dekadach można odnieść wrażenie że wszyscy Republikanie w nocy się porozumiewają nie tylko po to żeby na następny dzień mówili to samo i na te same tematy, ale żeby używali dokładnie tych samych słów, określeń i zwrotów. Przygotowywać musi to naprawdę spory sztab. Dokładnie jak kiedyś w PRL, a tu jest to o wiele trudniejsze i wymaga dużej dyscypliny. W internecie działają podobnie.
Kiedyś Demokraci tworzyli „poprawność polityczną” i mieli skłonności do lewicowej demagogii również na szkodę własnego elektoratu. Dziś Republikanie przeskoczyli ich o wiele długości.
Tymczasem Rosjanie wychowywali się ze zwodniczą, emocjonalną propagandą od carycy Katarzyny i jej ciepłej korespondencji z Voltaire. Ławrow jest absolutnym mistrzem nad mistrze i nic dziwnego że ma znakomite zaplecze. Doskonale wiedzą jak grać na słabościach Zachodu. Ja uważam, że pod światłym przywództwem Putina chyba przeholowali. Nawet bogobojne BBC które zawsze przedstawia argumenty wszystkich stron zaczyna rozumieć że jak jeden mówi że 2+2=4, a drugi że 3+4=1, to prawda nie jest pośrodku tylko dlatego, że to drugie też jest napisane cyframi. A takich kompromisów domagają się teraz Rosjanie. Średnia między 1 i 4 jest 2,5 i tak ma być!. Ukrainie przystawili pistolet i zaprosili do swojej Unii Celnej twierdząc że to pozycja neutralna. Putin bardzo nam pomógł w znalezieniu lepszego zrozumienia spraw Polski i okolicy w UE. A co jest dla nas najbardziej żywotne to zrozumienie w Niemczech i w Skandynawii.
Najsmutniejsze jednak jest to dla Rosjan jako narodu. Oddalają się mentalnie od Europy zamiast się przybliżać. Ich tradycyjny stoicyzm, fatalizm i poczucie humoru są przeciążone odwołaniami do obrony Świętej Mateńki Rosji. To jeszcze bardziej pogłębi różnice między Ukraińcami z Doniecka i ze Lwowa. Nasza pozycja się raczej poprawiła. Dla kolegi Roberta to moje stwierdzenie dałoby powód, żeby twierdzić, że to Putin jest największym przyjacielem Polski.
Różnice miedzy Ukraińcami z Doniecka i ze Lwowa były zawsze, co już w latach 80-ych widział niezyjacy już Samuel Huntington proroczo opisując istniejące od wiekow i rzutujące w przyszłość obszary kulturowe. Przyznam, ze osobiście wolę Rosjan pozostających mentalnie poza cywilizacja europejską – łatwiej w ten sposób przekonać Zachod do polskich racji:)) Żeby jeszcze ci Rosjanie nie posiadali wykradzionej od Amerykanów broni jądrowej, którą dziś szantażują swiat.
Szanowny Panie!
Bardzo dziękuję za komentarz i kompetentne wzbogacenie dyskusji o wątki amerykańskie.
Ciągle uczymy się nowych zasad wojny informacyjnej w warunkach funkcjonowania Internetu. Dla Rosji Putina część operacji dezinformowania świata rozgrywa się wewnątrz kraju. Głównym narzędziem jest bez wątpienia telewizja. Kapłani propagandowego ogniska dokarmiają masę widzów owocami z drzewa wiadomości złego i złego, bo dobrego dawno już tam nie ma. Kipisz w głowach jest porażający. Np. według badań socjologicznych jedna czwarta obywateli Rosji jest przekonana, że Rosja jest największą potęgą gospodarczą świata. W sondażu rozgłośni Goworit Moskwa, 68 procent uczestników nie zawahałaby się użyć broni jądrowej w obronie Krymu. W zeszły weekend do Petersburga zjechali się neonaziści z Europy, zaprotestować przyszło kilka osób. Dla kontrastu – kilka miesięcy temu telewizję Dożd’ odsądzono od czci i wiary za zadanie niefortunnego pytania o sens utrzymywania blokady Leningradu i ponoszenia niebotycznych ofiar, wokół zjazdu neonazistów panowała dostojna cisza, jakoś oficjalnych czynników to nie zaniepokoiło. Co więcej – policja zatrzymywała antyfaszystów protestujących przeciwko temu nazistowskiemu planktonowi w mieście bohaterze, gdzie jeszcze żyją niedobitki „blokadników”.
A na Zachodzie Rosja miała zawsze wierną publikę „pożytecznych idiotów”, którzy byli pełni podziwu dla osiągnięć Ojca Narodów. Uczestnicy wspomnianego przeze mnie powyżej zjazdu neonazioli wysławiali Putina pod niebiosa. Fajnych pan prezydent doczekał się popleczników.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska
Jak ci ludzie godzą z tym oskarżenia Ukraińców o wspieranie faszystów?