1 sierpnia 2025. Wyprawa delegacji rosyjskich „parlamentarzystów” do Genewy na konferencje zorganizowane przez Unię Międzyparlamentarną zwróciła uwagę na kwestię niemrawego egzekwowania europejskich sankcji wobec członków ekipy Putina.
Delegacja z objętą europejskimi sankcjami przewodniczącą Rady Federacji Walentiną Iwanowną Matwijenko na czele przyjechała bez przeszkód na międzynarodowy zjazd do Szwajcarii (opisałam ten skandal na blogu: https://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2025/07/28/desant-w-genewie-czyli-rozmiekczanie-europy/).
Czemu to się udało? Kto wpuścił Matwijenko na trybunę, aby mogła szerzyć kłamliwe tezy zbrodniczego putinowskiego reżimu?
Może odpowiedzi na te pytania przybliży krótki kurs pozyskiwania przez Rosję polityczek z dalekich krajów. W lipcu 2024 r. świeżo wybrana przewodnicząca Unii Międzyparlamentarnej (IPU) Tulia Ackson z Tanzanii przyjechała na zaproszenie Walentiny Matwijenko do Petersburga na forum parlamentarne państw BRICS, a we wrześniu 2024 r. wygłosiła online przemówienie na organizowanym również pod auspicjami Matwijenko Eurazjatyckim Forum Kobiet (też w Petersburgu), jednej z platform, na których w iście sowieckim stylu krzewi się bujnie gadanina o walce o pokój, wzmacnianiu pozycji kobiet w polityce, postępowej postawie w pokonywaniu wyzwań XXI wieku itd. Kilka miesięcy wcześniej kontakty w ramach inicjatyw IPU i Forum ożywiał zastępca Matwijenko w RF, Konstantin Kosaczow, który chętnie jeździ do Genewy i uczestniczy w zjazdach kobiet-przewodniczących parlamentów (w tym roku też przyjechał). Spotkał się podczas zeszłorocznej konferencji z panią Ackson i zaprosił ją do odwiedzenia Rosji w dowolnym czasie. Kontakty mimo sankcji, jak widać, rozwijają się przy każdej nadarzającej się sposobności, co kilka miesięcy rozmowy i wizyty. Podczas tegorocznej wyprawy Matwijenko z Kosaczowem et consortes do gościnnej Szwajcarii Tulia Ackson ponownie spotkała się z rosyjskimi przyjaciółmi. W tle rosyjskie media państwowe raportują o wzroście wartości dwustronnych obrotów handlowych pomiędzy Rosją a Tanzanią oraz o spisaniu przez Moskwę tanzańskich długów.
W kwietniu br. Matwijenko pojechała do Taszkentu, aby wziąć udział w 150. Zgromadzeniu Unii Międzyparlamentarnej. I tam również uściskała się serdecznie z przyjaciółką Tulią. Po czym oznajmiła w zachwycie, że IPU pozostała niezaangażowaną politycznie organizacją międzynarodową i bardzo zyskała pod przewodnictwem pani Ackson – „człowieka mającego własną opinię, niepoddającego się naciskom”. I zapewne to w ramach tego braku nacisków i dzięki własnej opinii Tulia Ackson zorganizowała koleżance z Rosji wycieczkę do Genewy.
W poprzedniej części opisałam pokrótce pierwsze wystąpienie Matwijenko na genewskiej konferencji, wyraziłam wtedy zdziwienie, że nikt ze słuchaczy nie oprotestował wygłaszanych przez Walentinę Iwanowną propagandowych łgarstw o konieczności wystąpienia przez Rosję w obronie donbaskich dzieci, które „benderowcy” jedli na śniadanie, obiad i kolację. Cisza, spokój. Nazajutrz zachęcona powodzeniem swojego przemówienia Matwijenko ponownie wspięła się na trybunę. Tym razem jednak nie poszło tak gładko: kilka delegacji z państw UE i – rzecz jasna – przedstawiciele Ukrainy opuścili salę obrad w ramach protestu.
Rzecznik MSZ Ukrainy napisał na platformie X: „Miejsce Matwijenko jest na ławie oskarżonych, a nie na konferencjach międzynarodowych. Jej zaproszenie do Genewy jest haniebne i nigdy nie powinno mieć miejsca”. Zapowiedział, że chętnie zorganizuje jej kolejną zagraniczną podróż: do Hagi, gdzie powinna stanąć przed trybunałem i odpowiedzieć za zbrodnie wojenne.
Przeciwko obecności rosyjskich polityków protestowali też rosyjscy emigranci, około dwustu podpisało list protestacyjny, byli to m.in. ludzie z Fundacji Walki z Korupcją, dawni współpracownicy Aleksieja Nawalnego. Na co dzień zajmują się wyciąganiem na światło dzienne pokątnych biznesów rosyjskiej wierchuszki. Dzisiaj hitem internetów stało się ustalenie poczynione przez włoskich dziennikarzy z „Linkiesta” – syn Walentiny Iwanowny, Siergiej Matwijenko wraz z żoną Julią mieszkają sobie spokojnie w wilii nad Adriatykiem.
Do wiadomości o tej wilii Fundacja Walki w Korupcją dokopała się już w 2022 r.: 774 mkw, na działce 26 hektarów. Maleństwo, nie ma o czym mówić. Matwijenko zakupiła ją w 2009 r., a następnie przepisała na firmę Dominanta – wydmuszkę, służącą wyłącznie temu, aby tacy właściciele jak rodzina Matwijenko mogli zarządzać nieruchomością.
Może gdyby Walentina Iwanowna nie pchała się do Genewy, może gdyby wokół tej wyprawy nie powstała taka wrzawa, nikt by się tą skromną willą pod Pesaro nie zainteresował na nowo. Kto wie, kto wie.
Jak twierdzą dziennikarze „Linkiesta”, Siergiej Matwijenko ma włoski numer identyfikacji podatkowej, choć żadnej działalności zarobkowej w Italii nie prowadzi. Według ich ustaleń, wkrótce po nałożeniu sankcji UE na Walentinę Matwijenko (co miało miejsce w 2014 r.), syn przeniósł znaczną część rodzinnych aktywów do San Marino, które stało się nowym sezamem majętności rodzinnych.
Sankcje, jakie sankcje? No ile można o tych sankcjach. Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz. Dziurawe rzeszoto europejskich sankcji nieustannie przecieka. O jeszcze jednym bardzo ciekawym aspekcie tej sprawy napiszę w następnym odcinku.