Z miasta Złatoust przyszła szczęsna wieść: w najbliższych dniach zostanie wybita moneta z okazji aneksji Krymu. Pracownia Art Grani już przystąpiła z zapałem do pracy. Na awersie przedstawiony zostanie wizerunek prezydenta Władimira Putina, a na rewersie mapa Krymu z nazwami najważniejszych miejscowości półwyspu i napisem „przyjęcie Republiki Krym do Federacji Rosyjskiej 2014”. Zostanie wybitych 25 srebrnych, pozłacanych monet, ważących (uwaga!) kilogram. Inkorporacja Krymu ma, jak widać, swój ciężar gatunkowy. Projekt monet można zobaczyć m.in. tu: http://cdn3.img22.ria.ru/images/100485/13/1004851394.jpg
Pracowici ludzie Złatoustu chyba się w swej gorliwości pospieszyli. Proszę zwrócić uwagę: Władimir Władimirowicz jest przedstawiony na monecie bez żadnego nakrycia głowy. A chyba myśli o czapce Monomacha. Ale po kolei, zacznijmy od pewnego głośnego potomka Napoleona i Einsteina. O kim mowa? Państwo będziecie się śmiali: o Władimirze Wolfowiczu Żyrinowskim, niezmiennym liderze Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, mającym licencję na zabijanie słowem (ostatnio przesadził z tym swoim przywilejem mocno: w niewybrednych słowach i gestach obraził ciężarną dziennikarkę i jej koleżanki; taka w Rosji teraz moda, idąca z góry: obrażanie kobiet jest najwyraźniej w dobrym guście, w każdym razie w sferach politycznych i zbliżonych).
Żyrinowski zabrał głos na wzmiankowanym posiedzeniu: „Władimirze Władimirowiczu, zbadałem zagadnienie genealogii, mamy rosyjski Instytut Genetyki, jest laboratorium w Ameryce, analiza krwi kosztuje drogo, ale za to można się dowiedzieć, gdzie byli pańscy przodkowie 25 tysięcy lat temu. To wspólni przodkowie, to Afryka Wschodnia, potem przewędrowaliśmy do Afryki Północnej, potem przyszliśmy do Europy i stamtąd przyszliśmy. Jesteśmy jedną rodziną, Europejczykami, a nas w Europie mają za Azjatów. Ja mam wspólne korzenie – to nie moje analizy, to amerykańscy specjaliści stwierdzili – z Albertem Einsteinem i Napoleonem”.
Tutaj zrobię małą dygresję. Żyrinowski opowiada, że ludzie w Rosji przywędrowali z Europy. Ta teza znacząco różni się od poglądu wypowiedzianego przez Wiaczesława Nikonowa, deputowanego Dumy, doktora nauk historycznych. Podczas „okrągłego stołu” poświęconego podręcznikowi historii powiedział m.in.: „Nasza Ojczyzna ma wspaniałą przeszłość. Odgałęzienie aryjskiego plemienia zeszło z Karpat, pokojowo zasiedliło Wielką Ruską Równinę, Syberię, najzimniejszą część planety, doszło do Oceanu Spokojnego, założyło Fort Ross, żywiło się sokami najbogatszych kultur Bizancjum, Europy, Azji, rozgromiło najstraszniejszego wroga ludzkości – nazizm, podbiło kosmos” (oryginał można przeczytać tu: http://www.duma.gov.ru/news/273/646438/). Wiaczesław Nikonow jest dobrze poinformowany i zasłużony, od lat przewodniczy rozwijaniu projektu „Russkij Mir” na świecie. No i poza tym ma zbadane korzenie: jest wnukiem Wiaczesława Mołotowa, szefa radzieckiej dyplomacji, który do historii wszedł jako sygnatariusz traktatu z sierpnia 1939 roku, z czystymi Aryjczykami.
Wróćmy do korzeni Władimira Wolfowicza Żyrinowskiego. Pani Swietłana Borinska z Instytutu Genetyki Rosyjskiej Akademii Nauk powiedziała internetowej „Gazecie.ru”: „Nasze laboratorium przeprowadziło analizę DNA Władimira Żyrinowskiego. […] Linia chromosomu Y wykazała nie tylko wspólnych przodków z Einsteinem i Napoleonem, ale także z piłkarzem Zidanem, amerykańskim prezydentem Johnsonem, włoskim artystą Caravaggio, […], a także z hrabią Draculą i krewnymi Adolfa Hitlera”.
Prezydent odniósł się do rewelacji Żyrinowskiego z dystansem, a właściwie nie tyle do rewelacji, co do amerykańskich metod badania korzeni: „Myślę, że tak jak większość zebranych, nie znam swoich korzeni, niestety, ale zwracaniem się do specjalistów z USA nie jestem zainteresowany. Dlatego że nie wiadomo, co oni tam o mnie napiszą. W najlepszym razie założycielem dynastii okaże się niedźwiedź”.
Dynastii? No, no…
Zapewne dynastii skoro tak prezydent twierdzi.Do tego należy też czapa Monomacha.A niech i tak mu bądzie skoro tak łasy jest na tytuły.Czy to będzie prezydent , czy agent KGB ,czy car w czepcu Monomacha ,nie zmiani to jego charakteru.Miernota intelektualna , nie pozbawiona cwaniactwa w swoich działaniach, a w stosunku do bratniego narodu jak sam twierdził, łajdak nie warty wzmianki.Szczerze mówiąc żal mi i szkoda uczciwych i porządnych Rosjan , a myślę , że takich nie brakuje.
Popisy pozostaąych notabli rosyjskich to degrengolada, to ośmieszanie własnego państwa , które mieni się być mocarstwem. Zdaje się że prezydent Obama przesadzią z tym mocarstwe regionalnym.
Obawiam się, że pan Władymir Władymirowicz nie przejęzyczył się tak bardzo. Naturalnie, nie chodzi o dynastię niczym Romanowowie – raczej widziałbym dynastię idei. Samodzierżawca nie może wszak pozwolić przypadkowemu społeczeństwu decydować o sukcesji. Naturalnie, teatr z wyborami odgrywać trzeba – takie czasy – ale niechaj nikt nie myśli, że tą drogą można cokolwiek zmienić!
Problemem dyktatur jest zawsze sukcesja. Kiedy przychodzi ten moment, nagle cała konstrukcja władzy może się łatwo zawalić. Mechanizmy sukcesji w Rosji nie tyle, że są kompletnie niejasne – co raczej w ogóle nie istnieją. W ZSRR istniało przynajmniej Biuro Polityczne i z grubsza te mechanizmy jednak istniały (zasługą Breżniewa było np. to, że był pierwszym przywódcą ZSRR który intronizował się nie po śmierci ale po odsunięciu swojego poprzednika no i go potem nie kazał zabić). Teraz w Rosji jest w tej dziedzinie kompletna (że tak powiem) wolnoamerykanka. Dzisiaj pan Władymir Władymirowicz trzyma wszystko mocno w swojej garści – ale będzie się starzał i ten problem będzie z czasem narastał. Wystarczy pobieżny rzut oka na historię Rosji, aby przypomnieć sobie podobne sytuacje w przeszłości.
Gdyby nie broń nuklearna, to można by całość zbyć wzruszeniem ramion. Jednak jesteśmy zbyt blisko niedźwiedzia aby się nie przejmować.