Wiele było ostatnio dyskusji o warzywach. Rosja zamknęła granice dla europejskich rzodkiewek i ogórków. A mnie akurat przyjaciel z Rosji przysłał opowiadanie. Z życia wzięte. Nie znam nazwiska autora. Przyjaciel napisał mi tylko, że tekst nie jest jego. Bardzo pouczający. Zwłaszcza w czasie, gdy w rosyjskich szkołach trwają egzaminy na JeEGie (wspólny jednakowy egzamin dla wszystkich szkół). I jeszcze na dodatek zbliża się kolejna rocznica napaści Niemiec hitlerowskich na Związek Radziecki. Rocznica, o której na pewno będą głośno trąbić wszystkie rosyjskie media – w tym roku wypada okrągła, siedemdziesiąta.
„Szanowni sceptycy, przysięgam, że to, co napisałem, jest prawdą, samą prawdą i tylko prawdą. W pracy mam asystentkę – uroczą dziewczynę imieniem Nastia. Jest rodowitą moskwianką, ma 22 lata. Za rok skończy studia. Nastia nieźle radzi sobie w pracy, nie mam zastrzeżeń. Zastrzeżeń – żadnych, żadnych, żadnych! – nie można mieć też do jej wyglądu. Długonoga, foremna, rudawy warkocz do pasa, talia osy. Sam sobie zazdroszczę, że mam taką asystentkę.
Wczoraj mieliśmy spotkanie z partnerami, Nastia towarzyszyła mi, bo już kiedyś była w tamtym biurze, a ja nie, poza tym razem raźniej. Pojechaliśmy metrem. Na ruchomych schodach stacji Taganskaja Nastia nagle zadała mi pytanie:
– Ciekawe, po co tak głęboko to metro zbudowali? Niewygodnie, tak długo się jedzie tymi schodami, dłużej niż samym metrem.
– Moskiewskie metro miało początkowo podwójne przeznaczenie – jako środek transportu miejskiego i jako schron.
– Schron? – w oczach dziewczyny przeczytałem niedowierzanie. – Co za brednie? Ktoś będzie nas bombardował?
– Powiem więcej: Moskwa była bombardowana.
– Jak to? Kto bombardował Moskwę?
Z początku wydawało mi się, że Nastia się wygłupia, że to niemożliwe, żeby nie wiedziała. Robi mnie w konia.
– No, Niemcy… w czasie wojny – powiedziałem niepewnie. – Przylatywały samoloty i zrzucały bomby.
– Dlaczego?
No, tak – pomyślałem, faktycznie, dlaczego. Czułem się jak ojczym, który właśnie wyznał swojej córce, że wziął ją z domu dziecka.
Nastia po namyśle zadała kolejne wnikliwe pytanie: – To znaczy oni chcieli nas zniszczyć? Ale świnie!
Świat mojej asystentki właśnie na moich oczach wywrócił się do góry nogami. Ale Nastia podeszła do tego spokojnie. I zadała kolejne pytanie:
– I wszyscy ludzie chronili się w metrze?
– Nie wszyscy. Ale wielu, niektórzy nawet nocowali.
– A do metra bomby nie trafiały? Nie? To w takim razie po co oni zrzucali te bomby? No bo przecież bez sensu jest bombardować, skoro bomby nie trafiają. Lepiej by było, żeby zeszli do metra i tu pod ziemią wszystkich rozstrzelali…
Pomyślałem, że tłumaczenie dziewczynie realiów mija się z celem. Wybrałem więc inną drogę.
– To byli Niemcy, nie mieli naszych biletów na metro. Przecież nikt by ich tutaj nie wpuścił.
– No, tak. Teraz rozumiem.
– Nastiu, żartowałem. Tak naprawdę Niemców zatrzymano na przedpolach Moskwy, nie wpuszczono ich do miasta.
Twarzyczka dziewczęcia rozjaśniła się szczęściem. – Nasi to jednak zuchy, co?
Tymczasem doszliśmy do celu naszej wyprawy. W drodze powrotnej starałem się nie poruszać historycznych tematów. Zadałem więc pytanie o wakacje.
– W tym roku to nie wiem, ale w następnym chciałabym pojechać do Pribałtyki.
– A konkretnie?
– Gdzieś nad morze.
– To znaczy na Litwę, Łotwę, do Estonii? Pribałtika to trzy kraje – Litwa, Łotwa i Estonia.
– Super! A ja myślałam, że to jedno państwo – Pribałtika. A pan tam był?
– Byłem, w Estonii.
– No i co? Jak tam z wizą? Robią trudności?
– Byłem jeszcze za czasów ZSRR. Wtedy byliśmy jednym państwem.
Nastia zatrzymała się. Wyraźnie była w szoku: – Jak to „w jednym państwie”?
– Pribałtika wchodziła w skład ZSRR. Nie wiedziałaś?
– Ekstra!
– To uważaj, teraz może ci się zakręcić w głowie. Białoruś, Ukraina, Mołdawia, a także Gruzja, Azerbejdżan, Armenia, Kazachstan, Kirgizja, Turkmenia, Tadżykistan i Uzbekistan też były w ZSRR.
– Gruzja? To ci durnie, z którymi wojna była?
Ciekawe, jak głęboko sięga niewiedza mojej wspaniałej asystentki? Czy jest gdzieś granica tej tabula rasa? Nastia jest ewidentnie doskonałym produktem reform oświatowych ministra Fursenki. Prototyp człowieka nowej generacji.
– Ale chyba wiesz, że był ZSRR i się rozpadł?
– Tak, wiem. Był ZSRR i się rozpadł. Ale nie wiedziałam, że tyle ziem się oderwało.
Rozstaliśmy się – ja poszedłem do biura, a Nastia płacić podatki. Patrzyłem na ludzi, mijających mnie na ulicy. Tyle młodych twarzy. I co – czy oni wszyscy są tacy jak Nastia? Idealne warzywa…”