Po wyborach 2012 roku tandem nie przetrwa, formuła nie będzie już przydatna w nowym układzie biznesowo-politycznym – taką tezę w rozważaniach nad możliwym rozwojem sytuacji w Rosji na progu cyklu wyborczego stawia ekspert moskiewskiego Centrum Carnegie, Nikołaj Pietrow.
Układanka przedwyborcza dopiero się kształtuje, wszystko jest jeszcze możliwe. Sprzeczne sygnały przedostające się do prasy (forujące Miedwiediewa bądź zapewniające, że to jednak Putin wybierze się w wyborach) raczej zamazują sytuację, niż pozwalają postawić jasną prognozę. Te dywagacje nie są jednak pozbawione sensu. Pozwalają przyjrzeć się tym procesom, które dotyczą sprawowania władzy i sposobom rozwiązania problemu sukcesji w sytuacji, gdy władza nie odwołuje się do woli społeczeństwa wyrażającej się w głosowaniu, a dokonuje wyboru wewnątrz ścisłego grona „elity rządzącej”.
„W Rosji istnieją poważne tarcia pomiędzy poszczególnymi strukturami [najostrzejsze chyba można było obserwować na początku rządów tandemu pomiędzy aparatem Putinowskiego rządu i kancelarią prezydenta Miedwiediewa, które pokazują, że toczy się walka, że panuje pewna nieokreśloność” – twierdzi Nikołaj Pietrow. W ciągu trzech lat przedstawiciele wielkiego biznesu wyrobili sobie modele postępowania i kanały komunikacji z władzą, istnienie tandemu stwarza pewne możliwości manewrowania pomiędzy formalnym i realnym liderem. „Ale manewrowanie pomiędzy członkami tandemu to jedno, a sytuacja, gdy okazuje się, że Miedwiediew staje nie tylko formalnym, ale i realnym liderem – to drugie. To zasadniczo inna konfiguracja. Podobnie jak dwanaście lat temu elita postawiła Putina na miejscu prezydenta, tak i teraz na główne miejsce Miedwiediewa może postawić tylko Putin lub elita polityczna. Miedwiediew tego miejsca sam nigdy nie zajmie”.
Większość ekspertów jest zdania, że jeśli nie uda się wypracować polubownego rozwiązania wewnątrz grupy trzymającej władzę, to może dojść do konfliktu w łonie tej grupy. Jak mówi Olga Krysztanowska, specjalista „od elit” z Rosyjskiej Akademii Nauk, kompromis będzie polegał na tym, który z członków tandemu zgodzi się odejść bez wojny i zająć jakieś ważne stanowisko [w organizacji międzynarodowej]. „Jeśli Putin pozostanie premierem, to będzie oznaczać jedno – teraz jest on na pozycji technicznego premiera [jak wszyscy rosyjscy premierzy przed nim] i nie podejmuje najważniejszych decyzji, a prezydent zyskuje pełnię władzy, jak to było za czasów prezydentury Putina. Miedwiediew wtedy wzmacnia swoją pozycję, a władza Putina zostanie znacząco zredukowana. Dla niego taka sytuacja jest dalece niekomfortowa. Może zatem przewodnictwo w jakiejś prestiżowej międzynarodowej organizacji to nie jest złe wyjście” – konkluduje Olga Krysztanowska, powtarzając znaną od dawna, a reanimowaną ostatnio tezę o wypchnięciu Władimira Władimirowicza z galer na wygodną szalupę w MKOl czy Narodach Zjednoczonych.
O tym, czy Putin ma apetyt na pozostanie u steru, można jeszcze powróżyć z fusów, przyglądając się ostatnim spektakularnym przepływom finansowym, aktom kupna-sprzedaży aktywów pomiędzy firmami należącymi do osób z bliskiego kręgu pana premiera. Ale o tym – w kolejnym odcinku.