Ci ludzie, tytułowa podejrzana jedenastka, nie mają nic wspólnego z futbolem. Amerykanie postawili w Nowym Jorku zarzut „niezgodnego z prawem eksportu” jedenastu Rosjanom. Dziś od oficjalnego przedstawiciela MSZ Rosji można było usłyszeć, że podejrzani nie mają nic wspólnego z działalnością wywiadowczą – to zwyczajny kryminał i tyle. Dyplomata po to jest dyplomatą, żeby używać okrągłych dyplomatycznych sformułowań. O co chodzi z tą kolejną rosyjską wpadką na amerykańskim gruncie?
Prokuratura Brooklynu podała do wiadomości, że dzielna jedenastka zajmowała się nielegalnym przekazywaniem nowoczesnych technologii Federacji Rosyjskiej, m.in. elementów mikroelektronicznych, chipów, mikroprocesorów, znajdujących się pod czułą opieką władz USA. Krótko mówiąc, z pominięciem wymaganych prawem procedur, Rosjanie szmuglowali na ojczyzny łono urządzenia podwójnego przeznaczenia. Takie, którymi władze USA nie zamierzają się dzielić z zagranicą. Takie, które mogą być wykorzystywane do celów cywilnych, i do celów wojskowych. Tymczasem główny podejrzany w sprawie, 46-letni obywatel USA i Rosji o swojsko brzmiącym nazwisku Alexander Fiszenko (lub Fiszczenko) – szef amerykańskiej firmy Arc Electronics działającej w Houston i zarejestrowanej w Moskwie Apex System – wraz z całym sztabem współpracowników bez wiedzy amerykańskich władz miał się dzielić amerykańskim wrażliwym sprzętem z centralą w Moskwie. Według FBI, przez kilka ostatnich lat Arc Electronics wysłała do Rosji aparaturę, części, sprzęt na łączną kwotę 50 mln dolarów. Jeżeli wina zostanie udowodniona, Fiszenko, któremu Amerykanie zarzucają m.in. to, że nie zarejestrował się w charakterze „oficjalnego agenta rządu Federacji Rosyjskiej”, może dostać wyrok nawet 55 lat więzienia. Amerykańskie media podają, że podejrzani starali się również pozyskać dane dotyczące arsenału jądrowego USA, amerykańskiej polityki wobec Iranu oraz informacje o amerykańskich kongresmanach i wysoko postawionych osobach w CIA. Jako kamuflaż służyły podane oficjalnie cele działalności firmy Arc Electronics: produkcja kutrów rybackich i ulicznej sygnalizacji świetlnej.
Historyk wywiadu Borys Wołodarski w ocenie wyczynów pana Fiszenki-Fiszczenki i spółki nie był tak dyplomatyczny jak oficjalny przedstawiciel MSZ: – Tu nie chodzi o szpiegostwo przemysłowe w czystej postaci – powiedział Wołodarski w wywiadzie dla Radia Swoboda. – Mamy do czynienia z operacją wywiadowczą. Pod szpiegostwem przemysłowym rozumiemy kradzież technicznych i przemysłowych sekretów, a w danym wypadku został zorganizowany przerzut z USA do Rosji tajnego sprzętu mikroelektronicznego, produkowanego do celów wojskowych. To najprawdopodobniej operacja wywiadu wojskowego GRU, wykonywały ją bowiem struktury afiliowane z wojskiem. Siatka pracowała od dawna, obserwowana była od 2008 roku. Ich działalność przyczyniła Stanom sporych strat.
Odmiennego zdania na temat charakteru działalności pana Fiszenki-Fiszczenki jest ekspert ds. służb specjalnych Andriej Sołdatow: „Ten biznes [nielegalnego eksportu wrażliwych towarów podwójnego przeznaczenia] zawsze był karany, ale nigdy nie był uważany za prawdziwe szpiegostwo. Jeśli porównać dwie afery – tę z 2010 roku, kiedy Amerykanie złapali i wysłali rosyjskich nielegałów, i tę obecną – to widać jedno: etatowi pracownicy wywiadu, uśpieni agenci [z Anną Chapman na czele] przez wiele lat nic nie wskórali, tymczasem przedsiębiorca z firmy Arc Electronics raczej nie pobierał uposażenia z kasy Służby Wywiadu Zagranicznego czy GRU, tymczasem przeprawił do Rosji całkiem sporo”. Czy „na etacie” czy „nie na etacie” struktura zorganizowana przez Fiszenkę przesyłała towar do resortu obrony i do Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W aktach sprawy, jak twierdzi FBI, znalazł się list z Federalnej Służby Bezpieczeństwa, w którym odbiorca skarży się na kiepską jakość chipów i prosi o ich wymianę.
Wołodarski wyklucza, by Rosja była w stanie odpowiedzieć Amerykanom pięknym za nadobne i zatrzymać analogiczną liczbę szpiegów, polujących na rosyjskie rarytasy techniczne. „Pewnie wymienią ich na pseudoszpiegów, czyli najpewniej na rosyjskich uczonych” – przypuszcza ekspert. Jego zdaniem w wielu krajach świata – przede wszystkim Szwajcarii, Austrii i USA – działa wiele nielegalnych rosyjskich siatek, uprawiających nielegalny proceder: pranie brudnych pieniędzy, inwestowanie „wypranych” środków, polowanie na technologie, nielegalny przerzut do Rosji pozyskanych technologii. „Można mówić o swego rodzaju renesansie działalności szpiegowskiej w wykonaniu Rosjan” – twierdzi Wołodarski.
