Po wojnie z Gruzją w sierpniu 2008 roku Rosja uznała niepodległość dwóch oderwanych w wyniku tej wojny gruzińskich prowincji – Osetii Południowej i Abchazji. Potem pospieszyli uznać niepodległość dwóch parapaństw południowoamerykańscy przyjaciele Moskwy – Wenezuela i Nikaragua. Natomiast sąsiedzi z WNP nabrali wody w usta – niepodległości kaukaskich zdobyczy Rosji nie uznały do tej pory nawet Białoruś i Kazachstan, sprzęgnięte z Federacją Rosyjską unią celną. Jako wielkie osiągnięcie w dziele uznawania nowego państwowego statusu Abchazji i Osetii Południowej przedstawiano w Rosji uznanie ich niepodległości przez trzy egzotyczne państewka – Nauru, Vanuatu i Tuvalu. Chodziły słuchy, że uznanie nastąpiło niebezinteresownie. W klubie uznających było więc łącznie sześć państw.
Od 2011 roku klub się nie powiększył, za to w zeszłym roku zmieniło zdanie Vanuatu. Wyspiarze z Vanuatu, którzy wygrywają w plebiscytach na najszczęśliwszych ludzi na świecie, najwidoczniej uznali w swym pogodnym podejściu do życia, że to uznanie jednak nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem. Dziś z klubu uznających wycofało się kolejne państwo – Tuvalu. Ministrowie spraw zagranicznych Tuvalu i Gruzji podpisali w Tbilisi umowę o ustanowieniu stosunków dyplomatycznych i konsularnych. Dokument zawiera punkt o uznaniu przez Tuvalu integralności terytorialnej Gruzji z Abchazją i Osetią Południową.
Niepodległość Abchazji i Osetii uznała poprzednia ekipa rządząca tym maleńkim, liczącym 26 kilometrów kwadratowych powierzchni, państwem polinezyjskiego archipelagu. W sierpniu zeszłego roku tamten rząd upadł, a nowy postanowił ustanowić stosunki z Tbilisi.
W klubie uznających pozostało jeszcze Nauru, Wenezuela i Nikaragua. No i Rosja, która też jako jedyne państwo uznaje swoją jurysdykcję nad inkorporowanym Krymem. Dziś w Symferopolu odbyło się robocze posiedzenie rosyjskiego rządu. Powołano nowy resort – ministerstwo rozwoju Krymu. W drukarniach tłucze się nowe mapy Federacji Rosyjskiej z zaznaczonym Krymem jako terytorium rosyjskim. Moskwa w blitz tempie stara się „zaklepać” Krym jako swoje rdzenne tereny – czas moskiewski, pieniądze rosyjskie, rosyjski system bankowy, rosyjski system ubezpieczeń, rosyjskie emerytury (to na razie obietnice). A własność? To ciekawe zagadnienie – o tym przy następnej okazji.