Archiwa tagu: Feliks Dzierżyński

Którzy odeszli, 2015. Część druga

1 listopada. O zabójstwie opozycjonisty Borysa Niemcowa mówił cały świat. Pod koniec lutego na moście w pobliżu Kremla Niemcow został zastrzelony przez (nadal) nieznanych sprawców (https://www.tygodnikpowszechny.pl/smierc-borysa-niemcowa-mord-w-cieniu-kremla-26805).

Zabójstwo dokonane pod murami Kremla, pod okiem Saurona, było wstrząsem. Demonstracją siły. Czyjej? Wiele napisano w związku z tym o konflikcie pomiędzy strukturami rosyjskiego MSW a kierującymi się własnym pojęciem o prawie ludźmi prezydenta Czeczenii, Ramzana Kadyrowa. Zgodnie z tą wersją, Niemcow miał być ofiarą rozgrywki pomiędzy tymi siłami. Jednoznacznej odpowiedzi na to, kto z tej rozgrywki wyszedł zwycięsko, brak. Na razie można poszukać odpowiedzi pośrednich, patrząc na to, jak przebiega (a właściwie wlecze się i rozpełza) śledztwo.

Zatrzymani domniemani sprawcy zabójstw, Czeczeni, to składają, to odwołują zeznania. Ostatnio grupa śledczych przybyła do sąsiadującej z Czeczenią Inguszetii, aby przesłuchać świadków, mogących mieć jakiś związek ze sprawą. Potem śledczy mają się udać do Czeczenii w nadziei, że uda się im wreszcie przesłuchać kluczową osobę: Rusłana Gieriemiejewa, domniemanego bezpośredniego zleceniodawcę zabójstwa Niemcowa. Wysyłane przez organy ścigania wezwania na przesłuchania Gieriemiejew ignoruje, korzystając z patronatu władz republiki, unika kontaktów z federalnymi śledczymi. Plątanina klanowych powiązań, „krysza” ze strony Kadyrowa, stojącego z najwyższego przyzwolenia ponad prawem są jak dotąd skutecznie osłaniającą tarczą.

Zwolennicy Niemcowa doprowadzili do końca jego ostatnie dzieło – raport o wojnie na wschodzie Ukrainy (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2015/05/14/raport-niemcowa-o-wojnie-putina/). I ucichli. Córka Niemcowa, Żanna, wyjechała na Zachód w obawie o swoje bezpieczeństwo. Pracuje nad stworzeniem mediów rosyjskojęzycznych działających w Europie na rzecz demokratyzacji Rosji.

Kilka dni temu nazwisko Niemcowa znów pojawiło się na łamach gazet w związku z przyznawaniem Nagrody Sacharowa. Był jednym z trzech pretendentów do tegorocznej edycji. Ostatecznie nagrodę przyznano saudyjskiemu blogerowi.

W tym roku odszedł Jewgienij Primakow, wieloletni pracownik, potem szef Służby Wywiadu Zagranicznego, były premier, minister spraw zagranicznych. Barwna postać rosyjskiego establishmentu. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych jako szef rosyjskiej dyplomacji udał się z wizytą do USA; gdy samolot znalazł się nad Atlantykiem, nadeszła wiadomość, że USA postanowiły rozpocząć bombardowania Jugosławii; Primakow nakazał zawrócenie samolotu do Moskwy, zerwał wizytę, co było jego protestem przeciwko amerykańskiej polityce na Bałkanach i końcem atlantyckiego wektora polityki Moskwy. Primakow rozkręcił tak zwaną politykę wielowektorową, zgodnie z tą doktryną, nie ma na świecie jednego hegemona (a w każdym razie nie powinno go być), potrzebny jest koncert wielu mocarstw, w tym Rosji, rzecz jasna. Był znawcą Bliskiego Wschodu. W pierwszych kadencjach Putina należał do jego bliskiego zaplecza. W 2003 roku przed upadkiem reżimu Saddama Husajna Primakow na polecenie prezydenta Putina udał się z misją specjalną do Bagdadu. Miał skłonić Husajna, którego znał osobiście z dawnych lat, do opuszczenia Iraku. Znajomość panowie zawarli w czasach, gdy Primakow pracował w delikatnej materii tworzenia siatki wywiadowczej w regionie. Husajn miał odmówić. Co – poza odmową Saddama – Primakow pospiesznie wywiózł z Bagdadu? Nie wiadomo. W styczniu tego roku wystąpił z delikatną krytyką kursu Putina wobec Ukrainy, doradzał „pozostawienie Donbasu Ukrainie”.

Wśród tych, którzy zmarli w tym roku w Rosji, zwraca uwagę znane nazwisko: Feliks Dzierżyński. Feliks Janowicz Dzierżyński, wnuk Feliksa Edmundowicza, twórcy Czeki. Był ornitologiem, zoologiem, pracował naukowo. Urodził się w 1937 roku jako syn Jana Dzierżyńskiego, inżyniera i Lubowi Lichowej, architektki. Feliks studiował biologię, poświęcił się pracy naukowej, mozolnie wspinając się po szczeblach kariery. Do polityki się nie mieszał. Nazywany był przez współpracowników dobrotliwie „nieżelaznym Feliksem”.

Feliks nie wraca

Przynajmniej na razie. Chodzi o słynny pomnik Feliksa Dzierżyńskiego, który od 1958 do 1991 roku stał na placu Łubiańskim w Moskwie pod siedzibą KGB. Majestatyczna sylwetka twórcy Czeki najwidoczniej tak mocno wrosła w ten plac i w serca niektórych, że jego przedłużająca się nieobecność spokoju im nie daje. Od czasu do czasu powstaje turbulencja i podnoszą się krzyki, by pomnik znów postawić na Łubiance pod umiłowaną instytucją Feliksa Edmundowicza, która obecnie nosi nazwę Federalna Służba Bezpieczeństwa.
Przedstawiająca wyniosłego czekistę rzeźba dłuta Jewgienija Wuczeticza od 1991 r., kiedy w porywie wolności po zduszeniu sierpniowego puczu została zdemontowana, przebywa na zasłużonym odpoczynku w Muzeonie – muzeum pod gołym niebem nad rzeką Moskwą przy Wybrzeżu Krymskim. Stoi tam w towarzystwie Leninów i Breżniewów, sierpów i młotów. Ostatnio – już po raz szósty w ciągu ostatnich czternastu lat – moskiewska duma miejska rozpatrywała sprawę przywrócenia Feliksowi starego adresu. Zdecydowano jednak, aby pomnik pozostawić w parku. Po co grzebać się w przeszłości i ryzykować polaryzację w społeczeństwie – brzmiało wyjaśnienie. Moskiewscy deputowani uznali, że może jeszcze kiedyś Feliks powróci na Łubiankę, gdy to nie będzie wywoływało takich emocji. Postanowili sypnąć groszem, aby Feliksa wyremontować.
Kiedy spojrzy się na mapę Rosji, można dojść do wniosku, że nie ma równości wśród Feliksów Dzierżyńskich stojących na cokołach. W Orle pięknie prezentuje się złocisty Feliks siedzący w niedbałej pozie, z nogą założoną na nogę, również złocisty Feliks pręży pierś w Kisłowodzku. Biały jak anioł Feliks stoi w Sorsku (Chakasja). A jeszcze w Krasnodarze, Dzierżyńsku, Nowosybirsku, Ufie, Petersburgu (jeden zdemontowano, ale dwa zostawiono), Niżniewartowsku i in. W Wołgogradzie Feliks stoi sobie nadal spokojnie, z ręką w charakterystycznym geście wyciągniętą w stronę zakładów produkcji traktorów. Druga statua Dzierżyńskiego w tym mieście, stojąca na podwórcu siedziby miejscowych wydziałów MSW i FSB, pod koniec listopada 2013 roku przeżyła niemiłą przygodę. Pomnik wyrżnął o metalowe ogrodzenie, zwalił się na chodnik i pękł na dwoje. Feliksa najprawdopodobniej rzucił na plecy gaz: w pobliżu na tymże podwórcu znajdował się wieczny ogień, zasilany gazem; władze miasta obiecały, że po remoncie pierwszy czekista wróci na miejsce.
W 2012 roku postawiono pomnik Dzierżyńskiego w Tiumeniu. Pomnik powstał w 1980 r., przez piętnaście lat stał pod wydziałem spraw wewnętrznych w Gołyszmanowie (miasto niedaleko Tiumenia), w 1995 r. został zdemontowany i spoczął w garażu. A półtora roku temu pomysł ponownego postawienia pomnika wprowadziła w czyn rada miejscowych weteranów.
„Każdy pomnik działacza politycznego przeszłości – to aktualny głos sprawujących władzę. A podejście do historii [i ocena postaci historycznych] stale się zmienia. Ten, kto dla jednych jest wielkim mężem stanu, dla innych jest oprawcą. Szczególnie dotyczy to Rosji, […] u nas nie ma ‘bezspornych’ polityków w rodzaju Nelsona Mandeli. […] Jak chcecie budować prawosławne carstwo na gruncie tradycyjnych wartości, to zdemontujcie mumię polityka, który zmarł już prawie sto lat temu, pochowajcie Lenina po chrześcijańsku w Petersburgu, jak on sam chciał, obok matki” – wskazuje na brak konsekwencji w traktowaniu postaci historycznych Siemion Nowoprudski (Gazeta.ru).
Wydaje się, że do starych sporów o stare pomniki dojdą nowe spory o nowe pomniki. W czasach ZSRR ich nazwisk albo nie wypowiadano wcale, albo wypowiadano z pogardą, to byli wrogowie. Mowa o białych generałach, z którymi walczył m.in. Feliks Edmundowicz Dzierżyński. Kołczak, Denisow i Denikin zostaną upamiętnieni w spiżu.