Po przerwie wracam do pisania. Od 21 marca (daty ostatniego wpisu) bardzo dużo się wydarzyło. Tonący Cypr. Śmierć Borysa Bieriezowskiego. Putin dobiera się do skóry majętnym deputowanym i urzędnikom. Putin rozmawia z Chińczykami. Rosja nawołuje do spokojnego podejścia do brykającej Korei Północnej. Masowe naloty na biura NGO w Rosji. Po kolei postaram się do tego wrócić. Ale dziś chciałabym poświęcić wpis Paszy 183.
P183, Pasza183, po prostu Pasza. Zapewne Paweł Puchow lub Paweł Andropow. Nie wiadomo, jak się naprawdę nazywał. Przez brytyjską prasę został obwołany „rosyjskim Banksym”, choć sam dystansował się od tego określenia, twierdząc, że ma własny styl i nie powiela brytyjskiego kolegi. Uprawiał oryginalną sztukę street artu – inteligentne i piękne graficznie rysunki na murach, ulicach, zaspach. „Tak, miał swój styl – styl anarchistycznego romantyzmu. Jego bohaterowie idą pod prąd, przebijają mury” – napisała Anna Tołstowa w „Kommiersancie”. Wiele z jego prac utracono – budynki czy kawałki betonu, na których utrwalał swoje wizje, zostały zburzone, rozbite, zniszczone. Część znikała z przyczyn naturalnych (np. kompozycje na śniegu). Pozostały fotografie. Można je obejrzeć na stronie Paszy: http://183art.ru/
Dwa dni temu podano wiadomość, że Pasza 183 zmarł. Pochodził z Moskwy i tu głównie pracował. Ale wiele jego prac znajdowało się także w Petersburgu i innych rosyjskich miastach. Do najbardziej znanych należała praca „Prawda za prawdę”: naklejone na szyby sylwetki OMON-owców naturalnej wielkości, z pałami i z tarczami, na drzwiach wyjściowych na stacji moskiewskiego metra Krasnyje worota. Rysunek pojawił się 19 sierpnia 2011 roku w rocznicę sierpniowego puczu Janajewa (1991). Miał przypomnieć o tamtych dniach, o obywatelskiej postawie mieszkańców Moskwy.
Pasza 183 fanatycznie pilnował swego incognito. Nawet gdy dał się namówić, by na zeszłorocznym festiwalu reklamy w Jekaterynburgu wygłosić wykład o sztukach wizualnych, wystąpił w masce zakrywającej twarz. Udzielił wtedy też wywiadu dziennikarce AdMe. „Nie uważam siebie za politycznego artystę – mówił. – Mogę mówić o polityce, ale zajmować się nią cały czas? Nie. Dla mnie polityka to brudna rzecz, jeszcze gorsza niż reklama. Wdepniesz jedną nogą i już siedzisz po uszy. Wiele nie podoba mi się w polityce – i wtedy o tym mówię, ale nie mógłbym się zajmować nią cały czas. Jestem wychowany na ideologii protestu. Chyba jestem anarchistą – nie uznaję żadnej władzy. Mam absurdalne, pokręcone poglądy na życie. Niełatwo mi z tym. Uważam, że człowiek jest prawdziwy tylko wtedy, kiedy może zrezygnować z czegoś wielkiego na rzecz czegoś mniejszego, ale ważniejszego i bardziej potrzebnego”.
Nie wiadomo, jak umarł. Miał 29 lat.
Mural to też sztuka
6 komentarzy