To ulubiony projekt prezydenta. Prezydent zamknął usta niedowiarkom, którzy wyśmiewali pomysł zorganizowania zimowych igrzysk olimpijskich w subtropikalnym Soczi, zsyłając złoty deszcz państwowych rubli na ten nadmorski kurort u podnóża majestatycznych gór. Za gigantyczne pieniądze już za rok Soczi ma się stać światowym centrum sportów zimowych, które i po zawodach olimpijskich ma przyciągać narciarzy i łyżwiarzy.
Od dziś zaczęło się odliczanie – do otwarcia igrzysk pozostał równo rok. Wczoraj z wielką pompą prezydent Putin objechał „igrzyska w budowie”. Gospodarskim okiem rzucił na gotowe i rozbebeszone obiekty i wysłuchał referatów o stanie przygotowań. Budowa posuwa się z oporami. Co rusz okazuje się, że przewidziane kwoty nie wystarczają na wykonanie zadań. Soczi okazało się beczką bez dna. „W naiwnym 2007 roku [kiedy zapadła decyzja o tym, że gospodarzem zimowych igrzysk 2014 będzie Soczi] planowano wydatki na poziomie 300 mld rubli (30 mld złotych), co było kwotą mniej więcej porównywalną z wydatkami państw organizatorów igrzysk. Ale dość szybko okazało się, że potrzeba 1 biliona rubli [od 2008 roku wydano już 1,1 bln – donoszą media]. A i to nie jest ostatnie słowo: mówi się nawet o 1,5 bln. Z wyliczeń wynika, że dziennie trzeba będzie wydawać 1,05 mld rubli” – napisali dziennikarze portalu „Slon.ru”. Putin podczas wczorajszej inspekcji nakazał skrupulatnie kontrolować wydatki. Najwyraźniej wykonawcy przegięli z „zagospodarowywaniem” strumienia pieniędzy, szczodrze spływającego z Moskwy. Owszem, wszystko na igrzyska w Soczi trzeba było zbudować od zera, owszem, z rozmachem, ale mimo wszystko… Aż za 50 mld dolarów? To więcej niż wydały Chiny na organizację letnich igrzysk w Pekinie w 2008 roku (40 mld dolarów).
Budowa obiektów olimpijskich w Soczi od początku przyciągała uwagę. Na początkowym etapie dlatego, że protestowali mieszkańcy – i ci, których wywłaszczano w związku z szykowaniem miejsca pod obiekty sportowe i bazę hotelową, i ci, którym budowa przeszkadzała w normalnym życiu (zakorkowane miasto, rozjeżdżone kołami wielkich ciężarówek, mniejszy napływ letnich turystów, z których od czasów radzieckich żyje pół miasta). Później ze względu na publikacje prasy dotyczące kulis przyznania Rosji organizacji igrzysk (Rosja miała kupić głosy członków MKOl, m.in. księcia Monako Alberta, który spędził z Putinem pamiętny urlop nad Jenisejem oraz uczestniczył w polarnej wyprawie, co miało być prezentem i wyrazem wdzięczności za poparcie kandydatury Soczi). Już w 2010 roku komentatorzy zwrócili uwagę na kosmiczne wydatki na przygotowanie obiektów olimpijskich. Korporacja państwowa Olimpstroj, odpowiadająca za budowę obiektów, została okrzyknięta najsmaczniejszym kąskiem wielkiego tortu, przy którym pożywiają się urzędnicy z kręgu Putina. Nadzór nad budową powierzono Dmitrijowi Kozakowi, zaufanemu totumfackiemu prezydenta. Po kontrolach Izby Obrachunkowej [ros. NIK] posady straciło kilku wysoko postawionych urzędników, wobec kilku wszczęto śledztwa w sprawie machinacji finansowych. „Kuluarowe słuchy o rozkradaniu funduszy przeznaczonych na budowę obiektów w Soczi to nie nowina, choć głośno i oficjalnie nikt o tym nie mówi. Zresztą, wcale nie wiadomo, czy bez korupcji cała ta machina związana z finansowaniem ze strony państwa byłaby w stanie wykonać zadanie na czas (w sumie buduje się osiemset różnych obiektów). Teraz państwo bardziej martwi się o to, gdzie znaleźć ludzi, którzy dokończą budowę. Z koniecznością wydzielenia dodatkowych środków już się chyba wszyscy pogodzili” – komentuje Anton Kluczkin z Lenta.ru. Ze zwerbowaniem ludzi do pracy może być różnie; w niedawnym raporcie Human Rights Watch zwróciła uwagę na niewłaściwe traktowanie gastarbeiterów, pracujących na budowie w Soczi. Ale jeśli nie gastarbeiterzy, to kto?
RIA Nowosti uspokaja, że większość obiektów sportowych jest już gotowa lub prawie gotowa. Już teraz odbywają się zawody, testujące te obiekty. Ale kompletnie w proszku jest cała reszta infrastruktury, niezbędna do przeprowadzenia tak gigantycznej imprezy. Na przykład skocznie dla narciarzy są, ale trybun wokół nich nie ma. Nie ma też dróg, którymi można się do danego obiektu dostać.
Prezydent podczas wczorajszej inspekcji niezadowolony marszczył brew, a dzisiaj odwołał ze stanowiska wiceprezesa Olimpijskiego Komitetu Rosji Ahmeda Biłałowa. Powodem nagłej dymisji było niedostateczne przygotowanie obiektu „Russkije Gorki”.
365 dni do Soczi
4 komentarze