Archiwa tagu: młodzieżówka

Młoda Armia w starych dekoracjach

28 maja. „Przysięgam zawsze być wiernym swojej Ojczyźnie i bractwu Młoda Armia” – tak zaczyna się przysięga członków patriotycznego ruchu młodzieżowego Junarmia (Młoda Armia). Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu odebrał uroczystą przysięgę od dwustu adeptów ruchu. Ściskał dłonie junaków w czerwonych beretach i wręczał znaczki z godłem organizacji: gwiazda wpisana w łeb orła. Każdy z uczestników uroczystości dostał na dodatek chabrowy lub czerwony mundurek – tak ma wyglądać uniform organizacyjny.

Utworzenie „Putinjugend”, jak z mety ochrzczono paramilitarną młodzieżówkę, zaanonsowano w kwietniu. Działalność organizacji pełną parą ma ruszyć z początkiem roku szkolnego. Ale już dziś – przed końcem obecnego roku szkolnego – w całym kraju odbywają się pilotażowe zbiórki, zachęcające do wstępowania w szeregi ruchu. Patronat nad młodzieżówką objęło ministerstwo obrony, „jaczejki” Młodej Armii będą ściśle współpracować z jednostkami wojskowymi, uczelniami oraz klubami sportowymi. Chodzi o to, aby zwarta ideowo młodzież nie tylko kochała Putina i umiała powiedzieć za co (to będą krzewić kursy wiedzy o Rosji i świecie współczesnym), ale uprawiała jego ulubione sporty walki i w razie czego potrafiła przywalić we wrogie ucho.

Powołanie Młodej Armii to kolejna inicjatywa w ramach wychowania patriotycznego, programu realizowanego pod skrzydłami wojska. Rosjanie mają być dumni ze swej armii i od dziecka szykować się do zasilania jej szeregów (kiedyś w PRL było takie powiedzonko „Armia Radziecka z tobą od dziecka”, teraz to powiedzonko, jak widać, jest w Rosji galwanizowane dla potrzeb armii rosyjskiej, tylko już bez rymu). W organizacji junakom będzie się wpajać odpowiednią wersję (wyłącznie chlubnej) historii i (bałwochwalczy) stosunek do najwyższych władz partyjnych i państwowych. Młodoarmista od pierwszego wejrzenia będzie potrafił wyhaczyć wroga. Piąta kolumna wewnątrz kraju, a także wraży i cuchnący zepsuciem Zachód będą się mieli z pyszna, gdy naprzeciw nich stanie hufiec w czerwonych beretkach. Pomysłodawcy Młodej Armii kładą nacisk na bliskie współdziałanie organizacji i regularnej armii, szkolenia będą prowadzić zawodowi wojskowi, ćwiczenia obejmują techniki przetrwania, sztukę kamuflowania się, obchodzenie się z bronią (w tym strzelanie), naukę jazdy, sport, kształtowanie odpowiedniej postawy światopoglądowej. Ministerstwo Obrony utrzymuje, że utworzenie Młodej Armii jest związane ze wzrostem zapotrzebowania na „patriotyzm i chęć służenia ojczyźnie”. A tłumacząc na język potoczny, „chodzi o to, aby młodzież nie włóczyła się po bramach”.

Program wychowania patriotycznego i jego umieszczenie w strukturach resortu obrony wprost nawiązuje do wzorców z czasów ZSRR, kiedy wszystkich obowiązywały normy sprawnościowe (zdawane w ramach „Gotow k Trudu i Oboronie” – Gotowy do pracy i obrony; przywrócone kilka lat temu) i odpowiednia postawa polityczna. Militaryzacja świadomości społecznej odbudowywana po latach dziewięćdziesiątych ostatnio znacznie przyspieszyła. Aneksja Krymu i zmiana na geostrategicznej szachownicy pobudziły władze do działania na sprawdzonej niwie.  

W przysiędze Młodej Armii znajduje się punkt, w którym młodoarmista zobowiązuje się „czcić pamięć bohaterów, walczących o wolność i niepodległość ojczyzny”, a także „pokonywać wszelkie przeszkody w walce o prawdę i sprawiedliwość”. Czyli mamy kontynuację bitwy o historię, prowadzonej przez władze Federacji Rosyjskiej na wszystkich frontach historycznych i politycznych.

Zdaniem obrońców praw człowieka, Młoda Armia będzie kolejnym wydaniem „dojnej krowy” – szefostwo się upasie na pieniądzach z budżetu, „rozpiłuje” je, a sensu żadnego z tych zajęć nie będzie. Ponadto rzecz dotyczy niepełnoletnich – w szeregi Junarmii mogą wstępować adepci w wieku 14-18 lat. „Doświadczenie uczy nas, że wszelkie próby militaryzowania dzieci są przestępstwem i naruszeniem ustawy o prawach dziecka, niezależnie od tego, jak piękne szyldy się im wymyśla” – mówi Walentina Mielnikowa z Komitetu Matek Żołnierskich.

Dziś pod Moskwą odbył się założycielski zlot Młodej Armii – zleciało się pięciuset junaków i minister Szojgu, mają zostać wybrane władze organizacji, jej symbole i hymn (skąpą relację z tego wydarzenia można obejrzeć tu: https://www.youtube.com/watch?v=MeRToFVW97Q). Bardzo jestem ciekawa tego hymnu.

Miszki Putina

Prezydent Putin jakoś nie cieszy się ze zwycięstwa w głosowaniu, cieszyć się więc muszą za niego w pocie czoła inni. Aktywiści proprezydenckich młodzieżówek „Nasi” i „Miejscowi” od dwóch dni balują za państwowe pieniądze w okolicach placu Czerwonego w Moskwie (mieszkańcy Moskwy klną na czym świat stoi, bo centrum Moskwy – i tak zwykle zakorkowane – stało się jednym wielkim korkiem), a dziś postanowili zorganizować jeszcze pożyteczną zabawę dla młodszych kolegów – tysiąca dzieci w wieku 8-15 lat z młodzieżowego ruchu „Miszki” (Misie). Imprezka na placu Błotnym odbyła się pod hasłem „Dziękujemy Putinowi za naszą stabilną przyszłość” . Dziwnie podobne to hasło do stalinowskiego „Dziękujemy Stalinowi za szczęśliwe dzieciństwo”. Wdzięczne dzieci postanowiły poprosić obiekt swej wdzięczności, prezydenta Putina, aby stanął na czele ich ruchu i został nie tylko liderem narodowym, ale jeszcze naczelnym Misiem Rosji.

Pomysłodawcy ruchu w wypowiedzi dla agencji TASS oznajmili, że „Miszki” są potrzebne, aby w przyszłości zrealizować osławiony plan Putina (tymczasem nadal trwają poszukiwania, gdzie znajduje się ów plan), „taka polityka młodzieżowa – wychowanie młodzieży w duchu patriotyzmu, wsparcie dla młodych talentów, edukacja – są nieodzowne, aby Rosja stała się światowym liderem”.

„Miszki” mają już swoją strukturę: drużynowy, który zorganizował dziesięć imprez z udziałem dzieci, otrzymuje tytuł „Niedźwiedź Wędrujący” (taki, który nie zapada w sen zimowy); drużynowy, który stworzył „jaczejkę” z dziesięciu podwórek, zostaje „Białym Niedźwiedziem”. Najwyższy w hierarchii jest „Niedźwiedź Brunatny” (czy ze względu na kolor koszuli?) – czyli, wedle słów aktywistów, megasuperniedźwiedź, który potrafi załatwić ważne problemy dzieci, np. zbudować plac zabaw.

Tak, plac zabaw jest rzeczywiście w dzisiejszej Rosji najważniejszą instytucją, wszyscy lubią się bawić i wszyscy się bawią, i nie zwracają uwagi, czy oczko już wypadło temu Misiu.
Należy przypuszczać, że prezydent Putin zgodzi się na oddolną inicjatywę „Miszek” i poprze ich starania. Prezydent Putin bardzo kocha dzieci. Kiedyś podczas spaceru po Kremlu w porywie pozytywnych uczuć pocałował w goły brzuszek chłopczyka Nikitę. Zdjęcia z tego pokazu czułości obleciały cały świat. Miłość prezydenta do dzieci objawia się też w popieraniu narodowego programu demograficznego. Dzieciom, którym już uda się przyjść w Rosji na świat (co wcale nie jest takie łatwe, zważywszy, że w 2006 roku dokonano tam 1 mln 407 tys. aborcji  przy liczbie urodzeń 1 mln 425 tys.), rzeczywiście trzeba pomagać, budować dla nich żłobki, przedszkola, szkoły, szpitale, karmić, odziewać, obuwać, a przede wszystkim kochać. O tym jednak szalejący po Moskwie aktywiści młodzieżówek nie myślą i nie mówią. Po prostu dziękują komu trzeba za szczęśliwą młodość.