„Nawet najbardziej tępy deputowany jest mądrzejszy od przeciętnego obywatela” – takimi przemyśleniami podzielił się w jednym z wywiadów deputowany Dumy Państwowej z ramienia Jednej Rosji Ilja Kostunow. Wypowiedź była w tym tygodniu hitem rosyjskich mediów internetowych i forów dyskusyjnych na równi z losem odwołanego ze stanowiska eksministra obrony Anatolija Sierdiukowa (o tym w dalszej części). Komentatorzy sentencji Kostunowa podzielili się z grubsza na trzy obozy. Jeden obóz przyznawał poniekąd rację złotoustemu – wybierać do Dumy tępych deputowanych może tylko jeszcze bardziej tępe społeczeństwo. Drugi obóz trwał przy twierdzeniu, że parlament to społeczeństwo w miniaturze i procent tępoty jest mniej więcej równy i tu, i tu. Trzeci obóz wychwala pod niebiosa szczerość i trafność wypowiedzi pana Kostunowa.
Ciekawsze niż egzegeza wypowiedzi deputowanego Kostunowa wydaje się bliższe przyjrzenie się nowej formacji, która zaczęła zasilać szeregi rosyjskiej polityki. Na razie to nie są pierwsze szeregi, ale politycy tej generacji coraz sprawniej przesuwają się na czoło. Ilja Kostunow, lat 32, należy do „młodych wilków Putina”. Był aktywistą prokremlowskiej młodzieżówki Nasi, uczestnikiem, organizatorem, a potem dyrektorem obozów Naszych nad pięknym jeziorem Seliger. Na obozach młodzież zdobywała cenną wiedzę o pionie i poziomie. Głównie o pionie władzy – wszakże zaszczycali obozowe namioty nie tylko kremlowscy urzędnicy szczodrze sypiący rubelkami na szkolenie młodzieżówek, ale nawet sam Władimir Władimirowicz (np. żeby zaprezentować świeżo zasilone botoksem oblicze). Co do poziomu, to młodzież kilkakrotnie wykazała się poziomem, np. urządzając obraźliwe happeningi kpiące z opozycjonistów.
Takich „pięknych dwudziestoparo-, trzydziestoletnich” jest w Dumie jeszcze kilku, większość przeszła przez szkołę zaangażowanych po stronie umiłowanej władzy młodzieżówek, gdzie nauczyła się nie mieć wątpliwości, gdy władza każe coś zrobić. W Dumie obecnej kadencji występują z cennymi inicjatywami ustawodawczymi, np. 27-letni Robert Szlegiel, sekretarz prasowy Naszych, ma na swoim koncie inicjatywę ustawodawczą w sprawie przywrócenia w kodeksie karnym artykułu przewidującego karę za oszczerstwo czy interpelację w sprawie finansowania transmisji z antyputinowskich protestów ulicznych przez internetową telewizję Deszcz. Aleksandr Sidiakin, lat 34, z frakcji Sprawiedliwa Rosja, może się poszczycić przeprowadzeniem ustaw o podniesieniu kar za naruszenie przepisów dotyczących zgromadzeń ulicznych oraz o zagranicznych agentach. Z kolei Władimir Burmatow, lat 31, jest autorem listu otwartego do kierownictwa Aerofłotu w sprawie wykluczenia Aleksieja Nawalnego z rady dyrektorów tej firmy oraz kilku interpelacji w sprawie protestów.
„Charakterystyczne cechy putinowskich wilków to absolutne przekonanie o własnej nieomylności (pilnie uczyli się od Putina), zdrowy brak jakichkolwiek zasad […] i całkowity brak hamulców. Dlatego to właśnie oni, a nie zasłużeni aksakałowie z Dumy, idą w bój jako pierwsi, gdy trzeba czegoś zakazać, natychmiast wprowadzić jakieś kary albo napisać na kogoś donos w formie interpelacji poselskiej. Ich nazwiska na równi z głównymi „siłowikami” będą symbolizować epokę nowego przykręcania śruby, która rozpoczęła się wraz z powrotem Putina na Kreml” – napisał w portalu Openspace Dmitrij Kamyszew. Komentator wyraża przypuszczenie, że głodne wilki na razie jeszcze słuchają swego mentora, ale wcale nie jest powiedziane, że tak będzie zawsze.
Zostawmy młody polityczny las, zwróćmy swe oczy jeszcze na las stary, w każdym razie starszy. Skandal wokół dymisji ministra obrony Anatolija Sierdiukowa daje obfitą pożywkę do rozważań o kondycji wierchuszki i o motywach działania Putina. Wszystkie media – w tym usłużna w każdym calu telewizja – zmieszały już Sierdiukowa z błotem za wszystkie popełnione i niepopełnione grzechy. Wyemitowano obszerne programy odsłaniające schematy korupcyjne, stworzone w resorcie obrony pod opiekuńczymi skrzydłami ministra. Wyciągnięto na światło dzienne brzydkie sprawki nieuczciwej prywatyzacji mienia wojskowego. Jeden z komentatorów wojskowych napisał, że w ministerstwie szampan lał się po dymisji Sierdiukowa strumieniami: „Od czasów zwycięstwa nad faszyzmem nie było wśród wojskowych takiej radości”. Dlaczego z takim upodobaniem rozpętano te antysierdiukowskie bachanalia?
Czy to nowy znak czasów? Czy Putin złamał żelazne zasady, jakie stosował w grze ze swoim otoczeniem przez ostatnie dwanaście lat? Jedną z tych zasad było: swoich nie poddajemy. W pewnym momencie pojawiła się w mediach informacja, że Sierdiukow zostanie przygarnięty przez starego druha Putina, Czemiezowa, do agencji Rostiechnołogii jako doradca. Dziś tę wiadomość zdementowano. A nagabywany w sprawie pracy dla Sierdiukowa Putin oględnie powiedział, że nie widzi żadnych przeszkód, by Sierdiukow gdzieś się zatrudnił. Łaskawy pan.
Jedna z wersji, przedstawiona przez Aleksandra Golca, brzmi: „rozprawa z Sierdiukowem nosi charakter pokazowy. Chłosta na widoku publicznym miałaby rzekomo podziałać na innych skorumpowanych urzędników (ciekawe, czy bywają nieskorumpowani), jak niegdyś sprawa Chodorkowskiego była sygnałem dla wszystkich wielkich przedsiębiorców, by bez pozwolenia Kremla nie finansowali partii politycznych. Ale przecież tylko naiwny człowiek (a Putin na pewno nie jest naiwny) mógł pomyśleć, że po historii z Sierdiukowem wyżsi urzędnicy ustawią się w kolejce, by oddać nielegalnie zgromadzone majątki”. Zdaniem Golca, odwołanie Sierdiukowa to początek wymiany kadr, albo – jeśli Państwo wolą – czystka. Putin stwierdził, że nie może już dłużej stosować zasad „kodeksu podwórkowego”, jakim pozostawał wierny w ciągu dwunastu lat rządów. „W pewnym momencie cały ten misternie spleciony kokon wzajemnych powiązań [w ramach grupy trzymającej władzę] zaczyna być przyciasny. I trzeba się pozbyć przyjaciół, których jeszcze wczoraj wciągnął na szczyty władzy, kierując się szlachetną lojalnością. Trzeba się ich pozbyć, bo oni pamiętają go jeszcze z czasów, kiedy nie był mieszkańcem Olimpu. A to go zaczyna już drażnić. Potrzebni są nowi – młodzi i gotowi na wszystko. Jednym słowem – wychowankowie Seligeru, dla których nawet „kodeks podwórkowy” Putina to nieosiągalny szlachecki kodeks honorowy. Oni nie mają najmniejszych wątpliwości, że wódz jest genialny. Oni będą wierni i zobowiązani”.
A więc jednak młode wilki. Sytuacja robi się rzeczywiście bardzo ciekawa. Bo stan zawieszenia i oczekiwania na to, jakie będą wytyczne Kremla, jakie zasady będą regulować stosunki władza-społeczeństwo oraz stosunki wewnątrz grupy trzymającej władzę, trwa już długo. Bardzo długo. Za długo jak na dynamiczne procesy wewnątrz społeczeństwa i wewnątrz elit. Stary porządek odchodzi, a właściwie już odszedł do lamusa. A co do nowego – nadal nie ma jasności w temacie Marioli.
Uśmiech młodych wilków
Dodaj komentarz