Pierwsza rozprawa Aleksieja Nawalnego przed sądem w Kirowie trwała 45 minut. Obrońcy oskarżonego poprosili o kilka dni na zapoznanie się z dokumentacją sprawy. Rozprawę odroczono więc do 24 kwietnia. Tłum dziennikarzy i sympatyków Nawalnego nie zdołał się dostać do sali rozpraw, szumny mityng odbywał się spontanicznie pod siedzibą sądu.
Nawalny jest najbardziej znaną twarzą opozycji pozasystemowej, w swoich publikacjach na blogu i w portalach internetowych Rospil.ru i innych tropi nieprawidłowości w funkcjonowaniu biurokracji i przewały finansowe oraz liczy majętności skorumpowanych bonzów. To na niego patrzą z nadzieją uczestnicy demonstracji ruchu białej wstążki. On sam nie ukrywa, że ma ambicje polityczne: kilka dni temu zapowiedział, że chce zostać prezydentem.
Według wersji śledztwa, w 2009 roku będąc doradcą gubernatora obwodu kirowskiego Nawalny miał zmusić szefa firmy Kirowles do zawarcia niekorzystnego kontraktu. Firma miała na tym stracić kilka-kilkanaście milionów rubli. „Śmieszne pieniądze. Nawet gdyby Nawalny rozkradł cały las obwodu kirowskiego, to urządzono by mu rutynowy proces [na niższym szczeblu], a centralny aparat Komitetu Śledczego [powołanego, by prowadzić najważniejsze śledztwa w kraju] nie zwróciłby na takie coś uwagi. Powodem, dla którego jednak zwrócił uwagę, było nazwisko Nawalnego” – pisze w komentarzu portal Polit.ru.
W sprawie domniemanych machinacji wokół firmy Kirowles dochodzenie wszczynano kilka razy. Po raz pierwszy, kiedy Nawalny pojawił się na firmamencie z rewelacjami o rozkradaniu państwowych pieniędzy przy realizacji wielkich kontraktów przez Transnieft’. Śledczy kopali, kopali, ale się niczego nie dokopali, sprawę umorzono „z braku znamion przestępstwa”. W zeszłym roku – po wielkich demonstracjach antyputinowskich, w których Nawalny brał aktywny udział – ponownie do sprawy powrócono. Sam szef Komitetu Śledczego Aleksandr Bastrykin w lipcu ub.r. urządził piekło podwładnym za zaniedbania, ci zabrali się ochoczo do roboty, niedostrzeżone uprzednio „znamiona przestępstwa” dostrzegli i wysmażyli akt oskarżenia. Nawalny też nie pozostał dłużny i wyciągnął Bastrykinowi posiadanie cichego mieszkanka w Czechach, gdzie główny śledczy Federacji Rosyjskiej ubiega się o prawo stałego pobytu, czego jako urzędnik państwowy nie powinien robić. (Więcej o tym: http://labuszewska.blog.onet.pl/2012/07/31/bloger-kontra-czeski-szpieg/)
To, że proces Nawalnego jest procesem politycznym, nie ulega wątpliwości dla rzeszy jego zwolenników i większości komentatorów prasowych. Niektórzy porównują go do procesu Chodorkowskiego. Oliwy do politycznego ognia dolał w zeszłym tygodniu rzecznik Komitetu Śledczego Władimir Markin, który oznajmił, że „góra” ma dosyć Nawalnego, który ją drażni. No i stąd ten proces. Ponadto Markin insynuował, że podczas studiów w Ameryce Nawalny mógł zostać zwerbowany przez służby specjalne.
Władze rzeczywiście są zniecierpliwione. Neutralizacja przywódców opozycji, nękanie czy prześladowanie uczestników demonstracji (więźniowie 6 maja), naloty na NGO – to elementy kampanii, karczującej „niepożądane elementy”.
W kampanii przeciwko Nawalnemu dla każdego coś miłego: Nawalny złodziej oraz Nawalny szpieg to hasła dla szerokiej publiczności, która nie czyta niszowych gazet i nie zagląda do Internetu (Nawalny ignorowany przez długi czas przez „podkabłuczną” telewizję, teraz jest obiektem jej zainteresowania; ale przedstawiany jest wyłącznie w czarnych barwach), natomiast teza Nawalny – projekt Kremla przeznaczona jest dla grona jego zwolenników, by podważyć zaufanie.
Nawalny opublikował w Internecie wszelkie dostępne dokumenty związane ze sprawą Kirowlesa http://navalny.livejournal.com/788038.html. Jego zdaniem, oskarżenie kupy się nie trzyma.
Komentarze oscylują wokół linii: posadzą – nie posadzą. Jeśli skażą – to na jaki wyrok: realny czy w zawiasach. Jeśli Nawalny zostanie skazany, to nie będzie mógł wystartować w wyborach. Sekretarz prasowy prezydenta pospieszył zapewnić, że Władimir Władimirowicz nie zamierza obserwować procesu Nawalnego. No pewnie, dlaczego miałby obserwować, skoro ma na głowie sprawy wagi państwowej. A może nie jest ciekawy, bo już zna wynik?
Rosja znowu w sądzie
4 komentarze