Archiwa tagu: Siergiej Żelezniak

Deputowani Dumy skrycie kochają Europę

Jakiś czas temu Europa wpisała na listę osób niepożądanych kilkanaście nazwisk deputowanych, mających związek z „naruszeniem integralności terytorialnej Ukrainy”, czyli aneksją Krymu. Osoby te nie mogą wjechać na terytorium państw należących do Unii Europejskiej, ponadto zamrożono ich aktywa znajdujące się tamże.

Minęło kilka miesięcy i „skazani na Soczi”, jak nazwałam objętych sankcjami rosyjskich oficjeli (http://labuszewska.blog.onet.pl/2014/03/22/skazani-na-soczi/), mocno zatęsknili za znienawidzoną staruszką Europą. I tak tą tęsknotą przepełnieni, wymyślili sposób, jak obejść zakaz i jednak wjechać tam, gdzie ich nie chcą, ale gdzie oni chcą.

Rada Dumy Państwowej, jak donosi RBK, dokonała zmian w składzie stałych rosyjskich delegacji w różnych instytucjach europejskich. Ze składu wykreślono niektóre nazwiska, a na ich miejsce wpisano nazwiska deputowanych, objętych sankcjami UE. O co chodzi? Otóż, okazało się, że w sankcjach UE są pewne „łaziejki” – to znaczy, taki delikwent, który zgodnie z zapisem sankcyjnym nie może wjechać do UE, jednak wjechać może, jeżeli otrzymał zaproszenie od organizacji międzynarodowej, a udział członków parlamentu w stałych delegacjach pozwala im na wjazd na terytorium Unii i pracę w tych ciałach. Proste? Genialnie proste!

Popatrzmy na personalia tych, którzy skorzystali z luki w przepisach. W składzie rosyjskiej delegacji znalazł się między innymi wpisany na listę sankcji Leonid Słucki, jeden z głównych orędowników aneksji Krymu. Stałe miejsce w delegacji Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy zajęli przewodniczący Dumy Siergiej Naryszkin i jego zastępca Siergiej Żelezniak.

Pana Żelezniaka można na okrągło oglądać w rosyjskiej telewizji, jak z wysoka lży beznadziejną „Gejropę”, szydzi z jej niskich standardów i w całej rozciągłości popiera słuszną linię prezydenta Putina. Czemu zatem tak się rwie do tych znienawidzonych krain? Pragnie nakupić zakazanego przez Putina w Rosji jamonu? Przecież prezydent bratniej Białorusi zapewnia, że białoruski jamon jest tak samo dobry jak hiszpański. A może chce odwiedzić tajne konta i biznesy, bo one tam zostały osierocone? A może po prostu chce się częściej widywać z córkami, które patriotycznie mieszkają na Zachodzie?

„Rosyjscy deputowani stęsknili się za europejskich shoppingiem i restauracjami” – podsumował w Twitterze prześmiewca, podpisujący się pseudonimem „pierzidient Roissi”.

*

Szanowni Czytelnicy! Życzę wspaniałych ciepłych Świąt Bożego Narodzenia, wielu pozytywnych wzruszeń w ten czas, „kiedy Bóg jest w dziecko małe przemieniony”. Wesołych Świąt!

Gorzki smak czekolady Roshen

Krym nie będzie jadł czekoladek produkowanych przez firmę Roshen. Mieszkańcom zaanektowanego przez Rosję półwyspu mógłby zaszkodzić polityczny komponent, zawarty w cukierkach firmy Petra Poroszenki – najpoważniejszego kandydata w wyborach prezydenckich na Ukrainie. Czekoladki Poroszenki od dawna stały kością w gardle rosyjskim władzom. Słodycze padły ofiarą zeszłorocznej wojny handlowej Rosji z Ukrainą, a po upadku Janukowycza, w marcu tego roku znajdująca się w Rosji (w Lipiecku) jedna z fabryk słodkiego holdingu została skutecznie zmuszona do zawieszenia działalności. Wczoraj sąd w Moskwie odrzucił apelację w sprawie aresztowania kont firmy Roshen w Rosji, 2,4 mld rubli pozostaną zamrożone. Teraz w Rosji i na Krymie patriotycznie będzie zakąszać rosyjskimi cukierkami „Zorza polarna” i „Miszka na Siewierie”. Na pewno mają wszystkie komponenty na miejscu. Za swoistą odpowiedź na zakazy dotyczące ukraińskich czekoladek w Rosji można uznać żart „Lwowskiej pracowni czekolady”, która wypuściła na rynek czekoladową figurkę podobną do Władimira Putina (http://rus.newsru.ua/pict/big/448348.html).

Tymczasem w Rosji trwają szeroko zakrojone przymiarki do przechodzenia na rodzimą produkcję, nie tylko cukierniczą. MSW zobowiązało swoich funkcjonariuszy wszystkich rang do rezygnacji z korzystania z elektronicznych gadżetów produkcji zachodniej. Pod resortowy paragraf podpadły telefony komórkowe, smartfony, tablety i inne urządzenia, które mogą służyć do namierzania użytkownika lub podsłuchu. Czy zostaną zastąpione te zwyrodniałe produkty Zachodu? Tego w rozporządzeniu podpisanym przez wiceministra nie ma.

Czarną przyszłość ma przed sobą w Rosji GPS. Wicepremier Rogozin, znany z patriotycznej gorliwości, zapowiedział, że stacje GPS w Rosji zostaną niebawem wyłączone. Czy to oznacza, że Rosjanom będzie musiał wystarczyć rodzimy odpowiednik GLONASS? Nie ma jeszcze jasności w temacie Marioli (choć karykaturzyści mają już wyrobioną opinię: http://politicana.ru/wp-content/uploads/2014/05/GPS-закрыли-но-у-нас-будет-развернута-система-Крымнасс-т.е.-Глонасс….jpg).

Członkowie rosyjskiej elity politycznej muszą być w tym względzie rozdarci jak sosna u Żeromskiego. Z jednej strony na wyprzódki występują z kolejnymi patriotycznymi inicjatywami, sukcesywnie zawężającymi zakres kontaktów z Zachodem i kontrolę nad społeczeństwem, z drugiej – sami korzystają z niezaprzeczalnych uroków gnijącej zachodniej krainy. Jednym z najpilniejszych rzeczników nowej fali neoimperialnej szowinistycznej gorączki jest wiceprzewodniczący Dumy Państwowej, Siergiej Żelezniak. Kartę ma wspaniałą: pod obrady Dumy wniósł kilka projektów ustaw, przykręcających śrubę, m.in. o agentach zagranicznych, cenzurowaniu internetu, wprowadzeniu kar pieniężnych za udział w zgromadzeniach, wymyślił, że należy w rosyjskich kinach wprowadzić kwotowe ograniczenia na amerykańskie filmy. Odznaczył się na froncie walki z korupcją, obcymi wpływami, zgnilizną opozycji. Rwie się do odpowiedzi nawet nie pytany, regularnie występuje w programach publicystycznych i informacyjnych o największej oglądalności, do marynarki przymocowuje wielką wstęgę św. Jerzego, tropi zachodnie podstępy, wyklina banderowców i generalnie opowiada same krzepiące serce prawdziwego patrioty rzeczy. Oto garść cytatów: „Jestem przekonany, że urzędnik nie może być związany zobowiązaniami z innymi państwami, gdyż wtedy staje się zależny […] od oczekiwań władz innych państw”. „Jest niezwykle ważne, aby wartości, miłość do ojczyzny, patriotyzm formowały się od dzieciństwa i były nieodłączną częścią procesu wychowania obywatela. Patriotyzm powinien stać się priorytetem w kształtowaniu uczuć patriotycznych młodego pokolenia. Nie można być patriotą tylko przez kilka godzin na dobę”.

Okazuje się jednak, że można. W każdym razie Siergiej Żelezniak może. Niezmordowany Aleksiej Nawalny swego czasu wygrzebał, że patriotyczny deputowany Żelezniak kształci swoje piękne córy w Szwajcarii i w Anglii (http://navalny.livejournal.com/761818.html) i to nie byle gdzie, a w prestiżowych szkołach. Za czesne trzeba słono zapłacić. Zbyt słono, by stać było na to skromnego wybrańca narodu. Dzisiaj współpracownicy Nawalnego (który od pewnego czasu znajduje się w areszcie domowym) opublikowali w internecie nowe dane (http://alburov.ru/2014/05/zheleznyaha/). Z dokumentów pozyskanych na Cyprze wynika, że pan Żelezniak zachowywał się na wyspie całkiem niepatriotycznie: w minionych latach zarabiał na nieruchomościach i jachtach. O tych dochodach skromnie zmilczał w oświadczeniu majątkowym. Zapomniał też o niezłej furze. Gdybyście państwo chcieli zgadywać, jaka to marka, proszę zapomnieć o ładach i żiguli. Pieniądze z tych tajnych transakcji, jak twierdzą ludzie Nawalnego, sprytny patriotyczny deputowany ukrył w Liechtensteinie. „Gdyby w Dumie zorganizowano specjalne zawody olimpijskie o miano najbardziej załganego deputowanego, to wiceprzewodniczący Siergiej Żelezniak byłby w czołówce” – napisał bloger Ałburow, który ujawnił cypryjskie znaleziska.