27 września. Jednak. Jednak do spotkania dojdzie. Administracja prezydenta USA włączyła zielone światło dla izolowanego od czasu aneksji Krymu Władimira Putina – przy okazji jego pobytu w Nowym Jorku i przemówienia w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych Barack Obama porozmawia z nim.
W rosyjskich mediach od kilku dni panuje uroczysta atmosfera, propagandyści telewizyjni (nazywani przez duży segment internetowych wolnych strzelców „propagandonami”) wyskakują ze spodni, opowiadając, jak to Biały Dom zabiega o spotkanie z Putinem. Tymczasem sekretarz prasowy amerykańskiego prezydenta Josh Earnest powtarza: Barack Obama zmienił swoje stanowisko w sprawie spotkania z Putinem „po wielokrotnych prośbach” strony rosyjskiej, które można nazwać wręcz rozpaczliwymi. „Prezydent [Obama] rzeczywiście postanowił, że obecnie osobista rozmowa z Putinem będzie rzeczą pożyteczną z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych”. Co więcej, Earnest pozwolił sobie na nieprzyjemne pod każdym względem pokazanie „miejsca w szeregu”: podczas spotkania Obama nie zamierza demonstrować otwartej wrogości, powiedział, gdyż nadal uważa Rosję za regionalne mocarstwo z gospodarką trochę mniejszą od hiszpańskiej. [Tutaj pan Earnest trochę przegiął, bo Rosja ma większe PKB (1857,5 mld USD) niż Hiszpania (1406,9 mld USD), ale już w przeliczeniu na głowę mieszkańca – albo jak pięknie mówią Rosjanie „na duszu nasielenija” – Hiszpania (30 278 USD) znacznie wyprzedza Rosję (12 926 USD)].
O czym porozmawiają prezydenci? Tutaj też mamy dwugłos: Biały Dom oświadczył, że tematem spotkania będzie w pierwszym rzędzie wypełnianie porozumień mińskich w sprawie uregulowania sytuacji na wschodniej Ukrainie. Natomiast sekretarz prasowy prezydenta Putina, Dmitrij „Zegarek-Jacht-Dom na Rublowce” Pieskow stwierdził, że kluczową kwestią będzie sytuacja w Syrii, a „jeśli zostanie czas”, to Ukraina.
Zadziwiające jest to, jaką błyskawiczną metamorfozę przeszedł też w Rosji przekaz medialny na temat Stanów Zjednoczonych: na co dzień odsądzana od czci i wiary Ameryka raptem okazuje się godnym partnerem uregulowania konfliktowych sytuacji na świecie. Sam prezydent Putin skomplementował Amerykanów za „twórcze podejście, otwartość, empatię”. Popularna w Rosji naklejka na tylną szybę auta „Обама чмо” [Obama, niecenzuralne słowo] przerabiana jest sytuacyjnie na „Обама чмочки” [Obama, buziaki].
Jakie będą rezultaty tego spotkania, zobaczymy już jutro. Putin w swoim wystąpieniu na forum Zgromadzenia Ogólnego NZ ma namawiać, sądząc z przecieków (w tym od samego oratora, który udzielił wywiadu amerykańskiemu dziennikarzowi), do wspólnej walki z terroryzmem. Putin w cytowanym wywiadzie dał do zrozumienia, że nadal popiera Asada, a rosyjska obecność wojskowa w Syrii to efekt „prośby syryjskiego rządu o okazanie pomocy wojskowo-technicznej, co robimy w pełnej zgodzie z absolutnie legalnymi międzynarodowymi kontraktami”. W wywiadzie Putin nie wspomniał o pomocy wojskowo-technicznej, jakiej Rosja udziela od zeszłorocznej wiosny Donbasowi bez żadnych legalnych międzynarodowych kontraktów i próśb ze strony Kijowa. I jak widać z zaklęć Pieskowa, o tym akurat Putin w Nowym Jorku rozmawiać kategorycznie nie chce. Podobnie jak o nieszczęsnym zestrzelonym na Donbasem samolocie Malezyjskich Linii Lotniczych.