Szyby w ambasadzie Holandii, które chciał wybijać Władimir Żyrinowski, szczęśliwie ocalały, sery z Holandii momentalnie przestały wydzielać podejrzane wonie, a holenderskie tulipany, które też wydawały się rosyjskim służbom sanitarnym jeszcze wczoraj w południe zarażone tajemniczym wirusem, odzyskały zdrowie i urodę. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Holandii wczoraj po południu przekazało na ręce rosyjskiego ambasadora w Hadze przeprosiny za naruszenie konwencji wiedeńskiej przy zatrzymaniu rosyjskiego dyplomaty Dmitrija Borodina, czego domagali się prezydent i służby dyplomatyczne Rosji (o incydencie pisałam wczoraj http://labuszewska.blog.onet.pl/2013/10/09/jajo-holenderskie-blues/).
Strona holenderska przeprosiła jedynie za naruszenie konwencji wiedeńskiej (lecz nie za incydent jako taki). Minister spraw zagranicznych Królestwa Holandii Frans Timmermans podkreślił, że policja działała zgodnie z zakresem odpowiedzialności. Zapewnił, że strona rosyjska zostanie poinformowana o szczegółach dochodzenia w sprawie incydentu. Czyli tłumacząc z języka dyplomacji na potoczny: policja złamała konwencję, ale interweniując zgodnie z holenderskim prawem, gdyż miała powody – pijany dyplomata stanowił zagrożenie dla dzieci, trzeba było wkroczyć i działać. „Nastąpiła klasyczna konfrontacja dwóch konwencji międzynarodowych: konwencji wiedeńskiej o nietykalności dyplomatów i konwencji o ochronie praw dzieci – tłumaczyli eksperci w audycji Radia Swoboda. – Według konwencji wiedeńskiej dyplomata nie może zostać zatrzymany czy postawiony przed sądem nawet wtedy, kiedy na terytorium kraju przyjmującego popełnił przestępstwo. Jednocześnie konwencja o ochronie praw dziecka zobowiązuje holenderską policję do interwencji, jeśli dzieci znalazły się z niebezpieczeństwie. W przypadku w Hadze, policja zadziałała według procedur: doniesienie o nieodpowiednim traktowaniu dzieci (pijani rodzice, targanie dzieci za włosy, krzyki) – interwencja”. Prawnicy holenderscy są zdania, że policja, stwierdziwszy, że ma do czynienia z dyplomatą, powinna była o incydencie powiadomić ambasadę Rosji i zaniechać aresztowania.
Konwencja wiedeńska daje dyplomatom porządny parasol ochronny. Ale co robić, jeśli dyplomata nadużywa prawa? Bo przecież ta sama konwencja głosi, że dyplomaci są zobowiązani do poszanowania prawa kraju pobytu.
Dmitrij Borodin nie jest pierwszym dyplomatą, który zachował się nieprzystojnie. Przypadek ten jest natomiast ciekawy ze względu na mechanizmy, jakie państwo rosyjskie momentalnie uruchomiło. MSZ wytoczył wielką armatę, ostro wypowiedział się prezydent, służby fitosanitarne wzniosły kordon dla holenderskiego nabiału i tulipanów, rosyjska telewizja rozdmuchała skandal do rozmiarów galaktyki, przedstawiając sprawę jednostronnie i kłamliwie.
Rok Rosji w Holandii trwa.
„….przedstawiając sprawę jednostronnie i kłamliwie.”
Przepraszam Pania ale pozwole sie nie zgodzic. Opieram sie jedynie na Pani dwoch esejach. Sa dwie wersje owego wydarzenia i jedyne co dalej wiemy z cala pewnoscia, to fakt naruszenia konwencji wiedenskiej. W swietle „dyplomatycznych” wypowiedzi kazda ze stron „owija w bawelne” i probuje uzasadnic swe racje. Zarowno w powaznych jak i drobnych w sumie incydentach zadna ze stron nie powie tak jestesmy winni w 100%, zawsze pojawiaja sie „ifs and buts” bo inaczej byc nie moze. Strona holenderska musiala uznac zlamanie konwencji, gdyz inaczej sie nie dalo ale czym predzej stwierdza, iz w pewnym zakresie policja dzialala zgodnie z prawem i temu podobne fidrygalki….. Strona rosyjska zachowala sie jak kazda inna w sytuacji, gdy w problemy uwiklany jest dyplomata. tym bardziej, ze zona dyplomaty zdemolowala kilka zaparkowanych samochodow.
Ale co z podbitym okiem rosyjskiego dyplomaty?
Pozdrawiam
Szanowny Panie!
Dziękuję za komentarz.
Rosyjska telewizja pokazała tylko, podkreślam, tylko „pobitego bez powodu” dyplomatę. Stronie holenderskiej głosu nie udzielono. O wyczynach pani Borodinej i tarmoszeniu dzieci za włosy przez pijanego dyplomatę – czyli powodach, dla których cały incydent z policją miał miejsce – nie było w rosyjskiej telewizji ani słowa. Materiał telewizyjny oprawiono wyłącznie groźnymi pohukiwaniami pod adresem Holandii. Zero krytyki pod adresem dyplomaty, którego zachowanie nie licowało ze statusem. W widzach, którzy czerpali wiedzę na temat tego, co się stało, wyłącznie z rosyjskiej telewizji, powstało wrażenie, że oto niewinny jak baranek dyplomata został w środku nocy napadnięty przez holenderską policję, bez dania racji powalony na ziemię i wywleczony z domu na komisariat. I że Rosja jak najsłuszniej domaga się natychmiastowych przeprosin i ukarania winnych. Skąd siniec, pyta pan. Doszło do szarpaniny, może wtedy siniak powstał, tego dyplomata nie wyjaśnił, może dokładnie nie pamiętał.
Serdecznie pozdrawiam
Właśnie policja berlińska podała do wiadomości o ponad 20tys.wykroczeń dokonanych przez dyplomatów. Konia z rzędem kto przoduje. Chodzi o łamanie obowiązujących przepisów , przekraczanie prędkości i najzwyklejszy stan upojenia alkoholowego za kierownicą.Otóż przodującymi w tej kategori są Rosjanie.Ignorują wszelkie zasady szkodząc sobie i krajowi ,który reprezentują.Putin krytykował zachód za upadek moralności. Niech przyjrzy się swoim przedstawicielom ,reprezentującym jego kraj za granicą..Nie zdobywają sobie tym zachowaniem dobrej opinii.Rosja napręża muskuły grożąc wstrzymaniem importu z zachodu.A może by tak naprężała resztki rozumu i zastanowiła się czy rzeczywiście są właściwi ludzie ją reprezentujący na placówkach dyplomatycznych.