Oziero nie tonie

Ekonomiści mniej lub bardziej oddaleni od władzy, a nawet ci do niej zbliżeni zaczynają coraz głośniej mówić, że Rosja mimo gromkich zapowiedzi władz nie może się wygramolić z jamy kryzysu, w który wpadła po 2008 roku. Wróżą, że rok 2014 będzie jeszcze chudszy. Zaklęcia prezydenta nie działają. Ale jak mówi stare rosyjskie porzekadło – „komu wojna, a komu mat’ rodna”. Czyli jedni na kryzysie tracą, a drudzy się tuczą.
Jak wynika z pobieżnego przeglądu aktywów, członkowie najwierniejszej grupki wspierającej Władimira Putina i siebie – kooperatywy Oziero plus najbliżsi – nie stracili na kryzysie. W 2013 roku żwawo rozglądali się po świecie i kupowali nowe cegiełki do budowli swych imperiów biznesowych.
I tak, bracia Jurij i Michaił Kowalczukowie w minionym roku „poszli w media”: kupili akcje gazety „Izwiestia”, dom wydawniczy Trzy Korony, wydający najpopularniejszą gazetę Petersburga, holding Profmedia (m.in. trzy stacje TV), za pośrednictwem Gazprommedia/Gazprombank kontrolują inne popularne telewizje i rozgłośnie radiowe. Kowalczukowie zainteresowali się też telekomunikacją i wykupili 50% akcji czwartego co do wielkości operatora komórkowego w Rosji Tele2Rossija.
Kolejni panowie bracia, którzy kiedyś wraz z prezydentem walczyli w klubie na tatami, Arkadij i Borys Rotenbergowie rozwijali się w dziedzinie telekomunikacji, obsługi portów lotniczych. Mogli się cieszyć otrzymaniem lukratywnych zleceń (Borys Rotenberg buduje, niezgoda z nim rujnuje). Nie pogardzili sferą kultury: kupili wielkie wydawnictwo, które też otrzymuje lukratywne zlecenia od państwa i tłucze na tym miliardy rubli rocznie. Stara miłość do sportu nie rdzewieje, więc do spółki z Giennadijem Timczenką (który słynie z tego, że podaje do sądu dziennikarzy, nazywających go „przyjacielem Putina”) wykupili akcje fińskiego klubu hokejowego Jokerit i kompleks sportowy. Sam Timczenko zakupił akcje wielkich firm budowlanych, obecnie szykuje się do walki o kontrakt na zbudowanie naziemnego odcinka gazociągu South Stream (ciekawe, czy wygra).
Igor Sieczin, prezes największego koncernu naftowego Rosji Rosnieft’, zakupił 794 863 akcje swego koncernu. Kilka dni później dokupił jeszcze kilkaset tysięcy kolejnych. To był rok, dobry rok – śpiewał kiedyś Seweryn Krajewski.
A teraz nastąpił Nowy Rok – czas wytchnienia, odprężenia. Największe święto w Rosji. Nawet w Związku Radzieckim na Nowy Rok były dwa dni wolnego po szumnym Sylwestrze. Teraz styczniowa śpiączka trwa jeszcze dłużej, bo zaraz prawosławne Boże Narodzenie – też dni wolne od pracy, a potem jeszcze tak zwany stary Nowy Rok, 13 stycznia to 1 stycznia według starego kalendarza, więc znowu okazja do balowania. Bracia Rotenbergowie, Kowalczukowie, Timczenko, Sieczin, ministrowie, deputowani Dumy, senatorowie, gubernatorzy, bankierzy, członkowie zarządów mniej lub bardziej ważnych spółek albo wyjechali w Alpy czy na Seszele, albo zaszyli w dobrze strzeżonych willach. Życie polityczne na ten czas na ogół zastyga. Wakacyjnego kalendarza nie zakłóciły nawet tragiczne wydarzenia w Wołgogradzie. Jedynie Władimir Putin przyjechał do szpitala, w którym leczone są ofiary wybuchów.

5 komentarzy do “Oziero nie tonie

  1. ~Marina Dulska

    Wiele z Pani refleksji rosyjskich jest interesujących, ale to nie zwalnia Pani od powoływania się na źródła, bo nagle moglibyśmy pomyśleć, że to Pani Łabuszewska nie wiadomo gdzie zdobyla to rewelacyjne informacje. A to wszystko jest o wiele prostsze, o biznesowych sukcesach „Oziera” napisal moskiewski tygodnik „The New Times”, redagowany przez Jewgieniję Albac. Z podaniem źródła będzie rzetelniej I ucziciwiej : http://www.newtimes.ru/articles/detail/76857
    Pozdrawiam, Szczęśliwego Nowego Roku.

    Odpowiedz
  2. ~Józef Figura

    To jest blog, a nie artykuł analityczny. A w blogu autor wyraża własne, subiektywne poglądy i nie musi się silić na sporządzanie przypisów! Zresztą, podejrzewam, że na temat rosyjskich oligarchów powstało wiele opracowań, więc dlaczego wymieniać tylko jeden moskiewski tytuł?

    Odpowiedz
    1. ~Dulska

      Dlatego, ze nawet na blogu przepisywanie cudzego i podawanie za swoje nie jest w porządku. Pani Łabuszewska zwykle powołuje się na źródła i informuje, gdzie co przeczytała. W tym wypadku mamy do czynienia z oczywistym przepisaniem podstawowych informacji z The New Times ! To artykuł, na który nie tylko ona zwróciła uwagę.

      Odpowiedz
      1. ~Anna Łabuszewska

        Szanowni Państwo!

        Bardzo dziękuję za komentarze. Obydwoje Państwo macie rację: bezpośrednią inspiracją do napisania o kooperatywie Oziero była publikacja „The New Times” (choć rzeczona kooperatywa jest obficie opisywana i w innych źródłach, sama o niej pisałam na tym blogu i nie tylko niejednokrotnie). Tak, zwykle powołuję się na źródła, teraz mi to po prostu zwyczajnie umknęło, bez żadnych podtekstów, zwykłe przeoczenie. Z drugiej strony podawanie w blogu pełnej bibliografii czasopism, jak pisze Pan Figura, nie jest wymagane. Racja, zgadzam się, przeładowanie odsyłaczami nie służy lekkości gatunku. Staram się sterować w środkowym nurcie biegu rzeki. No, jak widać, nie zawsze mi wychodzi.

        Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
        Anna Łabuszewska

        Odpowiedz
  3. ~Marek Borsuk

    Także uważam , że podawanie źródeł na blogu nie jest konieczne.Autorzy blogów nie tylko dotyczących wydarzeń w Rosji ,czy innych krajów ale i innych dziedzin życia społeczno-politycznego , są najczęściej znawcami w swych dziedzinach mających dostęp do szeroko rozumianych źródeł i cieszących się zaufaniem czytelników. A zaufanie jak wiadomo zdobywasię poprzez rzetelne informowanie swoich czytelników.I jak zaznaczył Pan Figura ,autorzy blogów wyrażają swoje poglądy z którymi my czytelnicy nie musimy się zgadzać.Ale w tym celu istnieje blog ,abyśmy mogli dyskutować.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz

Skomentuj ~Marina Dulska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *