Wczoraj na Kremlu znowu strzelały korki od szampana – tym razem powodem nie była inkorporacja kolejnej zdobyczy terytorialnej, a wręczenie nagród państwowych za igrzyska w Soczi. Ordery na wstążkach i bez wstążek otrzymali zasłużeni dla przygotowania święta zimowych sportów – m.in. Dmitrij Kozak (wicepremier, zaufany człowiek Putina, po skandalu wyjawiającym kolosalne nadużycia przy budowie obiektów olimpijskich nadzorował przygotowania do igrzysk; obecnie rzucony na odcinek krymski), Konstantin Ernst (szef stacji telewizyjnej Pierwyj Kanał, autor i realizator scenariuszy uroczystości otwarcia i zamknięcia igrzysk, wieloletni pilny uczeń w szkole pielenia grządek wolnomyślicielstwa) czy Władimir Łukin (szef komitetu paraolimpijskiego, były ombudsman, człowiek wysłany przez Putina do Kijowa, który nie podpisał 21 lutego porozumienia pomiędzy Janukowyczem a opozycją, tymczasem Rosja domaga się przestrzegania postanowień tego niepodpisanego przez Łukina dokumentu).
Podczas uroczystości odnotowano niebywały sukces rosyjskiej ekipy: pierwsze miejsce w nieoficjalnej klasyfikacji medalowej, robiące wrażenie szczególnie po niezbyt udanych występach na poprzednich igrzyskach. W utrzymaniu czołowej pozycji w sporcie ma pomóc reanimacja sowieckiego programu GTO. Odpowiedni dekret już został przez prezydenta podpisany.
GTO – Gotow k trudu i oboronie (gotów do pracy i obrony). Program, zgodnie z którym każdy obywatel w wieku 6-60 lat miał obowiązek zdawać tak zwane normy. Każdy przedział wiekowy musiał wykazać się odpowiednią liczbą podciągnięć na drążku i pompek, wymaganym czasem w biegu i pływaniu, odległością w skokach, ale najważniejsze były rzuty. Mali adepci rzucali piłeczką palantową, a od 16 roku życia trenowano rzut granatem. Nie chodziło wszakże o sportową formę (to przy okazji), ale o przygotowanie do obrony, jak głosiła nazwa systemu, który zmarł razem z ZSRR. „Sama idea popierania [przez władze] masowego sportu jest świetna – napisał jeden z komentatorów. – Ale nie przez wskrzeszanie GTO. System powinien być gruntownie zmieniony, z uwzględnieniem nowych zadań. Koncepcja GTO polegała na fizycznym przygotowaniu rekrutów do wykonania prostej funkcji – mieli jak najszybciej dobiec do linii rzutu granatem i wykonać rzut w przeciwnika. To, co dalej, nie było już takie ważne”.
Zgodnie z prezydenckim dekretem zdawanie norm obowiązywać zacznie od września br. Ludność zostanie podzielona na jedenaście kategorii wiekowych, poczynając od szóstego roku życia. Rząd ma rokrocznie przedstawiać raport o stanie fizycznej gotowości ludności do ciskania granatów we wroga. Dobre wyniki testów sprawnościowych będą zaliczane jako dodatkowe punkty przy ubieganiu się o indeksy wyższych uczelni.
Szybko, coraz szybciej władze nawracają do umiłowanej radzieckiej przeszłości. „To nie Rosja wstaje z kolan, to Związek Radziecki wyłazi z trumienki” – spuentował pomysł odrodzenia norm GTO pewien dowcipny komentator na stronie „Echa Moskwy”.
Oczywiście, można mówić o przygotowaniu młodzieży do „ciskania granatów we wroga” – każdy w końcu widzi tylko i wyłącznie to, co chce zobaczyć.
Ja natomiast widzę pewnego rodzaju przymuszenie do ruszenie tyłka i oderwania od telewizorów, komputerów itp.
Widzę wymuszenie na leniwych cielskach (małych i dużych) jakiegokolwiek ruchu, co chyba złym pomysłem nie jest, prawda?
Jest jeszcze coś, o czym Pani nie pisze:
1. Prowadzenie „sportowego” trybu życia ma być premiowane w różnych formach ubezpieczenia medycznego
2. Mają być opracowane nowe normy GTO (do 1 sierpnia) – i póki co jeszcze nie wiadomo czy znajdzie się tam norma dla rzutu granatem.
3. Wprowadzenie GTO pociągnie za sobą tworzenie dostępnego zaplecza sportowego wszelkiego rodzaju.
Pozdrawiam.
Szanowna Pani Joanno!
Dziękuję za komentarz. Jasne, że propagowanie zdrowego trybu życia jest godne pochwały.
Napisałam o tym w poście, cytując rosyjskiego komentatora:
„Sama idea popierania [przez władze] masowego sportu jest świetna – napisał jeden z komentatorów. – Ale nie przez wskrzeszanie GTO”, które ćwiczyło rzuty granatem.
Pozdrawiam
Anna Łabuszewska
Jako żywo przypomina to hitlerowskie Niemcy i ówczesną HJ.Niewyobrażam sobie aby rzut granatem ćwiczono dla zdrowia. Albo ćwiczenia strzeleckie ,aby poprawiać wzrok.Chyba ,że ma się do czynienia z psychicznie chorym społeczeństwem.A Władimir Władimirowicz prawdopodobnie należy do typu człowieka , który podpisuje umowy i ich nie przestrzega , a nie podpisanych przez siebie umów wymaga przestrzegania od innych.
Pozdrawiam
Obawiam się, że jednak Pan nic nie zrozumiał. KIEDYŚ w normach był rzut granatem. Obecnie opracowywane są nowe normy. I nie wiemy czy będzie tam miejsce na ten nieszczęsny granat, którego tak się uczepiliście. Jak tylko normy zostaną ogłoszone niezwłocznie poinformuję Pana o tym – wszak znać je będę – moje dziecko będzie je zdawać.
Szanowna Pani!
Dziękuję za komentarz. Zaprowadzenie – choćby i odgórne – mody na zdrowy tryb życia zapewne nie przyciągnęłoby uwagi i nie bulwersowało. Ale czytelne, jednoznaczne odwołanie się do radzieckiego programu, który miał na celu przysposobienie obronne, zastanawia. Dosłowność rzutu granatem to sprawa drugorzędna.
Pozdrawiam
Anna Łabuszewska
I owszem zrozumiełem. Sama nazwa programu mówi za siebie.A przy tym i historia uczy.Chociaż nie każdego.Być może Władimir Władimirowicz zamierza były Gułag zamienić w militarny obóz.Z cywilami co prawda chwiejącymi się ,ale wysportowanymi.
Pozdrawiam