W rosyjskim parlamencie trwa wytężona praca nad przykręcaniem śruby. Deputowani jeden przez drugiego zgłaszają cenne inicjatywy ustawodawcze. I wszystko dla dobra tych, którzy wybrali ich do reprezentowania swoich interesów.
Nawet pobieżny przegląd najnowszych inicjatyw wzbudza szacunek dla pracowitości wybrańców ludu.
Deputowany z ramienia LDPR Roman Chudiakow „jako ustawodawca i patriota” wystąpił z wnioskiem do odpowiedniej agencji rządowej o zablokowanie tych haseł Wikipedii, w których aneksja Krymu nazywana jest aneksją Krymu. Zdaniem Chudiakowa taka formuła wprowadza w błąd czytelników. Prawda w oczy kole.
Kilka dni temu Duma w pierwszym czytaniu przyjęła ustawę o ograniczeniu udziału zagranicznych udziałowców w kapitale rosyjskich mediów do 20 procent (obecnie obowiązuje 50-procentowe ograniczenie). Konieczność przyjęcia nowej regulacji uzasadniono „zimną wojną rozpętaną przeciwko Rosji”. Przeciwko projektowi zagłosował jeden deputowany (Dmitrij Gudkow) (*).
Prawdziwym arcydziełem myśli ustawodawczej jest kolejny projekt wniesiony pod obrady izby, przewidujący wypłatę z budżetu państwa rekompensat dla tych obywateli Federacji Rosyjskiej, którzy ponieśli straty na skutek podstępnych zachodnich sankcji. Podobne rozwiązanie miało być rozpatrywane na wiosnę, kiedy Ukraina groziła, że skonfiskuje rosyjską własność (a wcześniej jeszcze przy wprowadzaniu „ustawy Dimy Jakowlewa” w związku z zagrożeniem sankcjami). Rząd wydał wtedy opinię negatywną. Ale sprawa wróciła. I to akurat tego dnia, gdy w prasie pojawiły się informacje o aresztowaniu we Włoszech aktywów Arkadija Rotenberga.
Arkadij Rotenberg jest przyjacielem Władimira Putina z maty w klubie dżudoków w Petersburgu. W ciągu minionej dekady okazał się nieoczekiwanie bardzo zdolnym menedżerem i na wygrywanych w cuglach lukratywnych zamówieniach państwowych dorobił się fortuny. Część środków ulokował w mieszkaniach i willi we Włoszech. Kwaterki Rotenberga zostały ostatnio na mocy decyzji sądu opieczętowane.
W myśl poselskiej inicjatywy, nazwanej przez blogerów „Ratujmy kooperatywę Oziero”, poszkodowani mogą dochodzić rekompensat na drodze sądowej w Rosji, wykazując straty poniesione za granicą. Czy zdolnemu dżudoce rosyjski sąd odmówi wyrównania strat poniesionych w wojnie z podłym Zachodem? Borys Wiszniewski, deputowany petersburskiego Zgromadzenia Parlamentarnego, tak skomentował inicjatywę ustawodawczą o rekompensatach: „To jasne jak słońce. Oligarchowie z najbliższego kręgu Putina […], którzy zostali objęci sankcjami, wprowadzonymi na skutek polityki Kremla w sprawie Ukrainy, będą mieli zagwarantowane rekompensaty z rosyjskiego budżetu. To znaczy rosyjscy podatnicy zapłacą za ubytki, przyjaciele Putina nie poniosą strat”.
Dalej. Frakcja komunistów przygotowuje poprawki do konstytucji, przewidujące wprowadzenie najwyższego wymiaru kary nie tylko za najcięższe przestępstwa (terroryzm, morderstwa), ale także za przestępstwa gospodarcze. W Rosji obowiązuje moratorium za wykonywanie kary śmierci, według ostatnich badań opinii ponad połowa Rosjan opowiada się za zniesieniem moratorium. W sondażu pracowni socjologicznej FOM, 73% badanych uznało, że karę śmierci należałoby orzekać za pedofilię, 63% – za morderstwo, 47% – za gwałt, 28% – za rozpowszechnianie narkotyków, 13% – za zdradę państwa.
Z Dumy napływają jednak i dobre wiadomości. Oto już w październiku odbędzie się nabór do parlamentarnego chóru. „Nie jest ważne, czy macie słuch absolutny czy po prostu lubicie śpiewać przy biesiadnym stole, wszystkich zapraszamy na wstępne przesłuchania” – głosi komunikat. Na razie wpłynęło dwadzieścia zgłoszeń. O repertuarze w komunikacie nic się nie mówi.
W chórze nie pośpiewa Alina Maratowna Kabajewa, która złożyła swój mandat w związku z przejściem do wykonywania innych obowiązków. Ale o tym – przy innej okazji niebawem.
(*) Dzisiaj ustawę przyjęto w tempie ekspresowym w drugim i trzecim czytaniu. Nadążyć niepodobna za tym parlamentarnym „pendolino”.
idealnym kandydatem do Dumnego chóru byłby Aleksander Kwaśniewski, który, jak pokazały ostatnie wydarzenia, stosowny repertuar zna bardzo dobrze…
o tamtym incydencie słyszałem ostatnio taką anegdotę: podczas wykonywania przez AK hymnu ZSRR niektórzy uczestnicy zebrania pozostali w pozycji siedzącej, co rosyjski premier miał skwitować stwierdzeniem: „No cóż, u nas jest przecież demokracja… Kto nie wstaje, ten siedzi.”
W Polsce wzrasta aktywność prorosyjskich organizacji. Głównym miejscem ich działania staje się internet, gdzie toczy się wojna propagandowa. Sprawą „kremlowskiej armii trolli” atakujących polską sieć zajmuje się już kontrwywiad – informuje tygodnik „Do Rzeczy”.
——-
Chyba się pożegnamy:-)
Działalność probanderowskich organizacji i ich trollów nie budzi, na szczęście, zaniepokojenia „polskich” służb.