Z dalekiego frontu

Syria. Daleko od Moskwy. W pewnej chwili Syria stała się jednak bliska sercu rosyjskiego przywódcy. W zeszłym roku w rozgrywce z niezdecydowanym Zachodem Władimir Putin zagrał skuteczną partię – powstrzymał USA przed interwencją, która doprowadziłaby do obalenia Baszara al-Asada. A prezydent Asad to przyjaciel Rosji postrzegany przez Kreml jako gwarant, że w Syrii nie powtórzy się „arabska wiosna/kolorowa rewolucja” (kremlowskie wróble ćwierkają od dawna, że pan Putin bardzo nie lubi takich hopsztosów, uważa je za rezultat wrażych knowań Waszyngtonu). Putin po akcji „wstrzymać Obamę, obronić Asada” zyskał uznanie jako człowiek miłujący pokój i skutecznie oń walczący. Rozległy się nawet głosy, by mu za to przyznać Pokojową Nagrodę Nobla. Teraz po Krymie i rozpętaniu wojny w Donbasie nawet najzagorzalsi zwolennicy kandydatury Putina jakoś się z tym pomysłem nie wyrywają. Ale wróćmy do Syrii.

Wobec wydarzeń na Ukrainie Damaszek znalazł się na dalekich pozycjach. Informacje stamtąd rzadko goszczą na łamach rosyjskiej prasy. Tymczasem trzy dni temu z rejonu syryjskiej stolicy napłynęły wiadomości od członków sił antyrządowych (SSA). Otóż, zdobyli oni strategiczne wzgórze Tal al-Hara na południu Syrii, w pobliżu granicy z Izraelem. Nie byłoby w tym żadnej sensacji, gdyby nie to, że na wzgórzu zdobywcy odkryli zakamuflowane radiolokacyjne centrum wywiadowcze. Znalezione tam materiały świadczą o tym, że w wraz z syryjskimi funkcjonariuszami w centrum pracowali specjaliści z Rosji. Pokazane na filmie zamieszczonym w internecie przedmioty zidentyfikowano jako należące do GRU (wywiad wojskowy). W porzuconej dokumentacji znaleziono dowody na to, że ośrodek odwiedzali wysoko postawieni funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych i członkowie kierownictwa ministerstwa obrony. Piętnastu funkcjonariuszy rosyjskiego wywiadu miało pracować w ośrodku niemal do ostatniej chwili: opuścili bazę dwa tygodnie temu i zostali wywiezieni do Damaszku samolotem syryjskiego lotnictwa wojskowego. W przeddzień ataku powstańców z obiektu wywieziono też część nowoczesnego sprzętu – pisze internetowa gazeta „Wzglad”.

Oficjalna Moskwa nabrała na razie wody w usta, za to w Waszyngtonie ochoczo podchwycono temat. Eksperci Pentagona uznali znalezione w centrum poszlaki świadczące o obecności Rosjan za wiarygodne. „To świadczy o bezpośrednim udziale Rosji w konflikcie syryjskim” – podkreślają. Zdaniem znanego kremlinożercy senatora Johna McCaina, znaleziska świadczą niezbicie, że Moskwa okazuje Damaszkowi nie tylko wsparcie wojskowe, ale wręcz bezpośrednio koordynuje działania i zarządza konfliktem.

Stephen Blank z amerykańskiej rady ds. polityki zagranicznej, specjalizujący się w tematyce wojskowej w wywiadzie dla Radia Swoboda powiedział, że centrum było zapewne wykorzystywane nie tylko dla pozyskiwania danych o działaniach armii izraelskiej, ale „wykorzystywano [je] do śledzenia amerykańskich transportów wojskowych na Bliskim Wschodzie. Sens zakładania takiego ośrodka polega na tym, aby przechwycić możliwie jak najwięcej informacji elektronicznej. […] Rosjan interesowały w pierwszym rzędzie działania USA w Turcji, Iraku i Jordanii”. Od początku arabskiej wiosny Rosja i Syria wymieniały informacje wywiadowcze. Niewykluczone, że rosyjscy wojskowi pomagali syryjskiej armii rządowej w prowadzeniu walk.

„Ta sprawa nie będzie miała wielkiego znaczenia dla ogólnego krajobrazu stosunków amerykańsko-rosyjskich. Dla nas też się nic nie zmieni: Rosja jak popierała reżim Asada, tak nadal będzie go popierać, to nasza pryncypialna linia. I żadne amerykańskie oświadczenia i krzyki nie powstrzymają nas” – powiedział w cytowanej powyżej gazecie „Wzglad” rosyjski ekspert ds. wojskowych Igor Korotczenko. A teraz deser, posłuchajcie Państwo. – „Sytuacja zmieniła się po kryzysie na Ukrainie. Mamy rozwiązane ręce w kwestii jakiejkolwiek pomocy Syrii. Obecnie Rosja absolutnie nie będzie się kryć z udzielaniem pomocy sojusznikom”. Hulaj dusza, piekła nie ma.

Rosja jeszcze przez kryzysem ukraińskim też się niespecjalnie kryła. W październiku 2012 roku doszło do incydentu: Turcja przechwyciła rosyjskie ładunki wojskowe wiezione do Syrii (http://labuszewska.blog.onet.pl/2012/10/12/przymusowe-ladowanie-przymusowe-hamowanie-2/).

Zdaniem Blanka, na terytorium Syrii z całą pewnością istnieją jeszcze inne obiekty wywiadowcze, w którym pracują rosyjscy specjaliści. Rosyjscy specjaliści wojskowi wykazują ostatnio dziwną predylekcję: zamiast niewzruszenie stać na straży ojczystych granic i własnego terytorium, co rusz błądzą gdzieś po świecie. Kilka tygodni temu „zabłądzili” podczas rzekomych ćwiczeń w pobliżu granicy z Ukrainą i weszli wraz z całym sprzętem w głąb terytorium sąsiada…

5 komentarzy do “Z dalekiego frontu

  1. ~Kalina

    Wywiad wielkich mocarstw i nawet ich siły zbrojne błądzą po tym swiecie i nawet czasem gdzies zabłądzą. Rosja nie jest tu wyjątkiem, Amerykanie robia to jawnie od lat. Tyle ze trzeba mieć chyba oczy naokoło głowy, wroga nazywać wrogiem, a nie „partnerem” i stopować go w każdym zakątku swiata, czy to Gruzja, Czeczenia, Syria, czy Ukraina. A CIA już chyba raz się popisała, kiedy obudziła się z ręką w naczyniu pozostawionym przez islamskich terrorystów.

    Odpowiedz
    1. ~Marek

      Rosja nie ma prawa pomagac Syrii. Nie ma, i juz. Koniec dyskusji. Co innego Najwieksza Demoracja, jej wszystko wolno. I kazdy glupek, dran potwierdzi.

      ——

      Ukraina – Wszystkie wojska podlegają władzom i samowolnie naruszają zawieszenie broni. To zdumiewające ale mówią o tym władze Doniecka i Ługańska. W rzeczywistości jest to wielkie nieporozumienie!

      Procesy na Ukrainie są całkowicie sterowane! Czy to Lwów, Kijów czy to południowy wschód. Tak zwane oddziały Kołomojskiego, nac-gwardii i inne zalegalizowane bandy, były specjalnie tak przedstawiane jako, rzekomo, działające poza kontrolą. I czasami zachowują się wyzywająco prowokacyjnie ażeby uwiarygodnić tę legendę.

      Całe to perorowanie w Waszyngtonie, Kijowie, Doniecku, Ługańsku i Moskwie, o tym, że istnieją niekontrolowane jednostki zbrojne, to czysty blef. Wszystkie te jednostki są twardo kontrolowane. Jednostki karno-terrorystyczne junty mogą ignorować rozkazy Poroszenko, Jacieniuka, Geleteja i Awakowa, to prawda. Ale tylko nie tych którzy nimi w rzeczywistością zarządzają.

      Otrzymują one rozkazy z jednego centrum zarządzania operacją informacyjno-terrorystyczną na Ukrainie. To centrum znajduje się w ambasadzie USA w Kijowie. Jego filię umieszczono w budynku SBU u Naliwajczenki, który jest kadrowym pracownikiem CIA. Właśnie dlatego Naliwajczenko ma pełnomocnictwa do fizycznej eliminacji pierwszych osób junty, Poroszenki, Jacieniuka i innych, w przypadku próby przeciwdziałania amerykańskim interesom.

      Oczywiście dla Kołomojskiego Poroszenko, i tym bardziej Jacieniuk, to zera bez znaczenia, to nicości. On już ich posyłał, i jeszcze wielokrotnie pośle, do diabła. Ale podskoczyć Amerykanom to on nigdy się nie ośmieli. USA to nie Rosja, nie będą się ceregielić. Dlatego wszyscy bandyci, zorganizowani w bataliony i wysłani na południowy wschód, są zarządzani, poprzez Kołomojskiego, przez amerykańskich specjalistów, dokładnie i umiejętnie.

      Amerykanie zawsze działają według takiego schematu. Pozwala to rozdzielić polityczną demagogię i realne działania bojowe. Można gadać w Mińsku do woli o pokoju a przy tym kontynuować ostrzał artyleryjski cywilnych mieszkańców Noworosji i prowadzić działania bojowe przeciwko pospolitemu ruszeniu. Oceńcie straty w Ługańsku i Doniecku wśród cywilnej ludności i powstańców pospolitego ruszenia w okresie „zawieszenia broni” a wszystko stanie się dla was jasne. A spotkania w Mińsku to tylko zasłona dymna dla ukrycia prawdziwej sytuacji, zaprojektowane dla durniów…

      Alieksandr ŻilinDoprawdy, Rosja nie ma prawa pomagac Syrii. Nie ma, i juz. Koniec dyskusji. Co innego Najwieksza Demoracja, jej wszystko wolno. I kazdy glupek, dran potwierdzi.

      ——

      Odpowiedz
  2. ~Muchor

    Rosjanie wracają do świata bipolarnego, tzn. tak im się wydaje. Być może liczą na to, że pomagając Asadowi, wciągają USA i UE w kosztowny konflikt. Tyle, że nie mają dzisiaj tylu zasobów które miał ZSRR w latach 50 i 60. Wystarczy kilka lat, aby to zrozumieli.

    Odpowiedz
    1. ~Kalina

      Z pewnościa w koncu dostana po kulach. Ja tylko sie boje, aby nie sprawdzilo sie ludowe powiedzenie: zanim słonce wzejdzie, rosa oczy wyje;))

      Odpowiedz
  3. ~Marek Borsuk

    ZSRR jako państwo totalitarne prowadziło na całym świecie ,gdzie tylko nadarzała się taka możliwość, czynności wywiadowcze i terrorystyczne.W połowie lat 70.tych premier Tichonow oznajmił światu ,że ZSRR nigdy nie zrezygnuje z walki o socjalizm na całym świecie. Rosja ,bezpośrednia spadkobierczyni ZSRR, jako państwo w tej chwili autorytarne podjęło , na kilka lat porzuconą , ideę walki o …?Właśnie o co? Moim skromnym zdaniem o dominację nad globem. W podobnym stylu wyrażał się Putin.Tylko czy Rosję stać na to? Zasoby Rosji nie są tak wielkie , aby pozwalały dominować nad globem.A może jest to agonia?Zranione śmiertelnie zwierzę może być też bardzo groźne.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz

Skomentuj ~Kalina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *