O postawach kibiców, szczególnie tych najbardziej zaangażowanych – kibiców piłkarskich, napisano wiele książek, nie mówiąc o artykułach prasowych. Piłka nożna sama z siebie wyzwala ogromne emocje, ale gdy do tego dochodzi jeszcze gorączka polityczna, robi się naprawdę gorąco.
Można to było zaobserwować podczas meczu Białoruś-Ukraina w ramach eliminacji do mistrzostw Europy, który odbył się na Białorusi. Od razu podam wynik – Ukraina wygrała 2:0, ale tym razem nie o wynik chodziło. A o to, jak zachowywały się trybuny. Ale po kolei.
W ukraińskiej i rosyjskiej prasie przed meczem pojawiły się informacje, że szykuje się największa od lat ustawka pomiędzy kibicami Rosji i Ukrainy. Takie ustawki odbywały się niejednokrotnie przed wojną rosyjsko-ukraińską, ale teraz mają jeszcze wymiar dodatkowy. Na stronach internetowych rosyjskich kibiców można znaleźć obszerne opisy poprzednich ustawek. Rosyjscy kibole twierdzą, że wszystkie „machacze” (rosyjska nazwa ustawki) wygrywają oni – Ukraińców z pola boju znoszą nieprzytomnych. Czy w białoruskim Borysowie doszło do bitwy kiboli – nie wiadomo, media nic nie o tym nie piszą. Natomiast piszą o tym, co wydarzyło się na stadionie. Trybuny kibiców ukraińskich i białoruskich prowadziły zadziwiający dialog. „Żywe Biełaruś” – krzyczała białoruska trybuna, a także: „Sława Ukrainie”, Ukraińcy odpowiadali „Herojam sława”. Na trybunie rozwinięto ogromny baner po białorusku: „Spotkanie braci”. Śpiewano pieśni zespołu Lapis Trubieckoj oraz słynny przebój ukraińskich kibiców (i nie tylko kibiców) „Putin ch… la la la la la la”. Na twitterze pojawiło się natychmiast mnóstwo komentarzy, np. „Ukraina strzela bramki, Białoruś wpuszcza, ale przegrywa Rosja”. Po meczu białoruskie KGB zatrzymało kilkanaście osób pod zarzutem publicznego używania niecenzuralnych słów.
Jeszcze pod koniec lutego, po krwawych wydarzeniach na Majdanie i ucieczce Janukowycza z Kijowa, rosyjscy kibice (tym razem hokejowi) wyrażali solidarność z protestującą Ukrainą (http://www.aif.ua/sport/other/1115053). W czasie meczu Spartaka i CSKA trybuny wykrzykiwały „Sława Ukrainie”. Dzisiaj w Rosji nie do pomyślenia.
Równie ciekawie było na meczu eliminacyjnym Rosja-Szwecja w Sztokholmie w ostatni czwartek. Pod stadionem jeszcze przed początkiem spotkania kilka osób stało z ukraińskimi flagami w ręku, plakatami „czerwona kartka dla Putina” i wezwaniami do odebrania Rosji organizacji mistrzostw świata w 2018 roku. Przybywający na mecz rosyjscy kibice rzucili się na protestujących, jeden z Rosjan nazwał uczestników pikiety „faszystami”. Doszło do przepychanki, interweniowała policja. Do incydentu doszło również w trakcie meczu. Rosyjski kibic wyciągnął flagę samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej i chciał ją wywiesić na barierze. Taka manifestacja polityczna nie spodobała się reszcie rosyjskiego sektora, znowu doszło do szarpaniny.
Z poparciem dla „projektu Noworosja” wystąpili natomiast rosyjscy kibice podczas dzisiejszego meczu Rosja-Mołdawia, który odbył się w Moskwie: nad trybuną wznieśli portrety Igora Girkina vel Striełkowa, Walerija Bołotowa i innych dowódców separatystów działających teraz i wcześniej na wschodzie Ukrainy, pod portretami wywieszono baner z napisem „Duma narodu”. Mecz zakończył się remisem, choć Rosja ostrzyła sobie zęby na wysokie zwycięstwo. Stosunki rosyjsko-mołdawskie nie należą do najcieplejszych, zwłaszcza po podpisaniu przez Kiszyniów umowy stowarzyszeniowej z UE. O tym, jakie emocje towarzyszą ostatnim wydarzeniom, niech świadczy wymiana ciosów pomiędzy prezydentami Rosji i Mołdawii podczas niedawnego szczytu WNP. Mołdawski prezydent wyraził ubolewanie, że po podpisaniu przez jego kraj umowy stowarzyszeniowej z Unią Rosja faktycznie zamknęła swój rynek dla mołdawskich towarów i że Mołdawia została de facto wypchnięta ze wspólnej przestrzeni wolnego handlu WNP. Na co Putin odparł: trzeba było wcześniej pomyśleć, jakie skutki będzie miało podpisanie umowy z UE. I nawet wtedy, kiedy zaczął przemawiać kolejny z prezydentów, obaj panowie wymieniali groźne słowa, gesty i spojrzenia. No i teraz jeszcze ten niekorzystny wynik meczu…
Białorusko-ukraińskie braterstwo stadionowe, mobilizacja mołdawskiej drużyny podczas meczu z Rosją, portrety „bohaterów Noworosji” w chwili, gdy Kreml po cichu zwija projekt Noworosja – to ważne sygnały trendów społecznych. Jesienią 2011 roku trybuny wygwizdały Putina (http://labuszewska.blog.onet.pl/2011/11/21/zmieszane-sztuki-walki/), to był ważny sygnał niezadowolenia tej grupy społecznej, która potem zorganizowała masowe protesty „białej wstążki” przeciwko fałszowaniu wyborów i powrotowi Putina na Kreml. Czy teraz ktokolwiek na szczytach władzy w Rosji w ogóle chce słyszeć i widzieć sygnały dobiegające ze stadionów? Wiele wskazuje na to, że inżynierowie dusz i ich szef grają swój mecz i nie oglądają się na reakcje widzów. Czy słusznie?
W rosyjskich realiach braku wolnej dyskusji o prawdziwych nastrojach opinii publicznej trzeba się dowiadywać na stadionie. O rzeczywistych relacjach między PRL i ZSRR więcej można się było dowiedzieć słuchając reakcji publiki na Stadionie Śląskim w 1957. Albo obserwując finał siatkówki w Montrealu w 1976. Albo finał skoku o tyczce w Moskwie na olimpiadzie w 1980.
Z drugiej strony – w dzisiejszej Europie głównym miejscem manifestowania przynależności narodowej są właśnie wydarzenia sportowe. O ile w USA jest normalnie przyjęte demonstrowanie patriotyzmu na codzień, np. przez powieszenie flagi – to w Europie takie zachowanie z lekka trąci czymś podejrzanym. Debaty nacjonalizm vs patriotyzm bywają gorące. W trakcie meczu nie ma to jednak żadnego znaczenia – vide nasze sobotnie zwycięstwo z Niemcami. Nawiasem mówiąc, komentator Sueddeutche Zeitung jakby ze zdziwieniem skonstatował, że polscy kibice w przeważającej liczbie klaskali z aplauzem podczas niemieckiego hymnu na początku meczu i to w Warszawie (sic!):
http://www.sueddeutsche.de/sport/dfb-niederlage-gegen-polen-instinktlos-im-post-wm-blues-1.2169689
Poza tematem piłki kopanej, ze specjalną dedykacją dla Pani Kaliny, co uparcie twierdzi, ze banderowców na Ukrainie już nie ma:
http://mysl-polska.pl/node/239
Może niektórym z Państwa umknęło ważne wydarzenie u sąsiadów banderowców.
Na podstawie rozporządzenia prezydenta Poroszenki Dzień Obrońcy Ojczyzny od tego roku obchodzony jest nie jak dotychczas – 23. lutego (była to tradycja radziecka, rocznica powstania Armii Czerwonej) – a 14. października, w rocznicę powstania zbrodniczej, kolaboranckiej – z hitlerowcami – Ukraińskiej Powstańczej Armii. „W celu uhonorowania męstwa i heroizmu obrońców niepodległości i integralności Ukrainy, wojskowych tradycji i zwycięstw ukraińskiego narodu, a także dalszej budowy mocnego patriotycznego ducha w społeczeństwie, postanawiam ustanowić na Ukrainie święto – Dzień Obrońcy Ojczyzny, który obchodzony będzie corocznie 14. października” – napisał w rozporządzeniu prezydent Poroszenko.
Droga Pani Aniu,
Życie szybko dopisało ciąg dalszy do Pani spostrzeżeń – mecz Albania-Serbia w Belgradzie został przerwany pod koniec pierwszej połowy z powodu zamieszek wywołanych pojawieniem się drona z flagą Wielkiej Albanii co rozwścieczyło serbskich kibiców. Kibice albańscy w ogóle nie zostali wpuszczeni na stadion.
Na przyszły tydzień była planowana wizyta jakiegoś wysokiego polityka z Albanii w Belgradzie, co mogło doprowadzić do jakiejś odwilży. Ale teraz, po tym meczu, nie jest pewne, czy w ogóle będzie miała miejsce.
To tak ku uwadze tych, którzy sądzą, że wojny futbolowe to tylko w Ameryce Łacińskiej, jak to pięknie opisał Ryszard Kapuściński.
Szanowny Panie!
Bardzo dziękuję za komentarz. Wojny futbolowe nie toczą się tylko w Ameryce Łacińskiej, ale jak najbardziej w Europie i to na kilku płaszczyznach. Weźmy choćby kwestię organizacji kolejnych mistrzostw świata. Toczy się dyskusja, czy Rosji nie odebrać tego honoru.
Proszę oczyma wyobraźni zobaczyć hipotetyczny mecz reprezentacji Rosji z reprezentacją Ukrainy obecnie.
Albo jak rozwiązać problem udziału w rozgrywkach ligowych drużyn z Krymu. Rosyjska federacja piłkarska, jeśli mnie pamięć nie myli, nie zdecydowała się na włączenie tych drużyn do rosyjskiej ligi.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska