Archiwa tagu: piłka nożna

Rosyjska „piłkarska marsylianka”

13 czerwca. Już biegą, już biegą, już nic ich nie wstrzyma. Już szał ogarnął kontynent. Kto nie interesuje się piłką, wypada poza główny nurt. Zresztą na nic ostentacje braku zainteresowania – nawet gdy ktoś nie wie, po co jedenastu facetów w białych koszulkach skacze obok jedenastu facetów w niebieskich koszulkach po wielkim przestworzu murawy, to i tak zostanie wciągnięty w wir wydarzeń dziejących się wokół Euro 2016 we Francji. Bo tu się dzieje dużo więcej niż tylko sport. Tu się dzieje socjologia, tu się dzieje masowa kultura, tu się dzieje polityka.

Weźmy choćby występ drużyny Ukrainy. Mecz z Niemcami. Trybuny pełne po brzegi. Kibice naszych wschodnich sąsiadów żyły sobie prują i śpiewają co sił w płucach. A co śpiewają? Ano, przebój ukraińskich trybun: „Putin ch**ło, la-la-la-la-la-lala-la”. Ta nieelegancka pieśń łatwo wpada w ucho. Tym razem wpadła również w ucho rosyjskich telewidzów. Transmisję z meczu przeprowadził bowiem Pierwyj Kanał – program rosyjskiej telewizji o zasięgu ogólnokrajowym. Realizatorzy nie zdążyli wyciszyć ani zagłuszyć niewybrednego utworu stadionowego (http://24tv.ua/ru/v_jefire_rossijskogo_tv_pokazali_krichalku_pro_putina_n695348). Komentarze w rosyjskich mediach społecznościowych odznaczały się smutnym sarkazmem: „Oto kibice zza miedzy śpiewają na stadionie, że nasz prezydent jest wybitną jednostką i sławią jego męskość”. Hm, takie sobie.

Ale nie wyczyny wokalne ukraińskich kibiców stały się już w pierwszych dniach piłkarskiego turnieju przedmiotem największej liczby komentarzy i interpretacji. Uwagą sportowego i politycznego świata zawładnęli kibice z Rosji, którzy przybyli do Marsylii obejrzeć mecz swojej reprezentacji z Anglią. Czy obejrzeć? Można powiedzieć: między innymi obejrzeć. Mecz jak mecz, nic specjalnego. Remis wyrwany w doliczonym czasie gry był dla Rosji satysfakcjonującym wynikiem. Ale, jak się miało okazać, niekoniecznie satysfakcjonującym rozwojem wydarzeń dla rosyjskich kibiców. W sektor angielskich kibiców poleciała odpalona z rosyjskich trybun raca. No i się zaczęło. Angielscy kibice, znani z tego, że lubią sobie poszaleć, nie zamierzali puszczać płazem prowokacji. Poszły w ruch krzesełka, butelki i inne ciężkie przedmioty. Tak naprawdę to zaczęło się na ostro jeszcze przed meczem. Angielscy kibice byli atakowani na ulicach Marsylii. „To był dobrze przygotowany atak, który wielu świadków porównuje do wyszkolenia bojowego – mówi mieszkający w Anglii rosyjski politolog Andriej Ostalski. – Ci ludzie [rosyjscy kibice] byli wytrenowani, sprawni, wysportowani. Było ich od 150 do 300. Przeprowadzili skoordynowany atak na angielskich kibiców, na ogół podtatusiałych facetów z piwnymi brzuszkami. Rosyjscy siłacze wiedzieli, dokąd mają iść, wiedzieli, co mają robić […] mieli noże, pałki, łomy, a na sobie odzież chroniącą przed skutkami uderzeń. To było zaskoczenie dla brytyjskich kibiców. Mieszkam na Wyspach od dwudziestu paru lat, niejedno widziałem w wykonaniu miejscowych ultras – tępe twarze, wrzeszczące dziko, siła w grupie. Twarze Rosjan, które widzieliśmy w reportażach telewizyjnych, to był inny gatunek: to nienawiść w czystej postaci, złośliwie wyszczerzone zęby, samozachwyt, poczucie wyższości i bezkarności. Powstaje wrażenie, że ci ludzie nie przyjechali do Francji kibicować swojej drużynie, a po prostu napluć na piłkę, przyjechali się bić, a właściwie – dołożyć innym”.

Na to, że akcja Rosjan, była zaplanowana i skoordynowana, zwróciła dziś uwagę prokuratura Marsylii. Strona internetowa stowarzyszenia rosyjskich kibiców informowała jeszcze przed meczem, że do Marsylii przybył specjalnie wynajęty charter, który przywiózł na pokładzie „220 osób, które miały wesprzeć drużynę”. UEFA gniewnie oświadczyła, że zbada sprawę, a rosyjskiej i angielskiej reprezentacji grozi dyskwalifikacja i wywalenie z mistrzostw za skandaliczne zachowanie kibiców.

W Sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy podobnych do tego: „Przemoc, jakiej dopuścili się rosyjscy kibice w Marsylii, to jeszcze jeden argument na rzecz twierdzenia, że przyznanie organizacji Mundialu 2018 Rosji to wielki błąd skorumpowanej FIFA. Jak można przeprowadzić mistrzostwa w kraju, gdzie antyamerykańska, antyeuropejska propaganda wywołuje nienawiść do wszystkiego, co inne. Nie, to nie jest miejsce na mistrzostwa”.

Ale nie brakowało i wyrazów dumy i radości, że „dołożyliśmy tym parszywym Angolom, niech wiedzą, kto tu rządzi, niech nas szanują”. Na boisku padł remis, ale na ulicach Marsylii wynik walki był inny: Rosjanie pobili Anglików i to na głowę. I to zwycięstwo wysławiano pod niebiosa. Zdaniem wielu rosyjskich komentatorów, to „bordello zaczęli nie Rosjanie, a Anglicy, którzy od kilku dni pili w porcie i roznosili wszystko wokoło”, a więc się im należało. Podobnie relacjonowały ekscesy w Marsylii rosyjskie stacje telewizyjne.

„Rosjanie zrobili porządek z Anglikami, wyręczyli przy tym policję. To wspaniałe!” – taki jest powtarzający się motyw sieciowych zachwytów. W rosyjskim segmencie Twittera i FB rozpowszechniane są twierdzenia, że Anglicy sami są sobie winni, bo wznosili obrażające Rosję okrzyki (brak potwierdzenia z neutralnych źródeł): „Każdy, kto obraża Rosję, niech pamięta, że w każdej chwili możemy mu przysłać Topol. Albo przynajmniej przyładować piąchą w machę”.

Są też tacy, którzy odczuwają wstyd. Siergiej Miedwiediew napisał: „Nasi kibole w Marsylii to kopia rosyjskiej polityki zagranicznej. Mistrzostw nie wygramy, więc przynajmniej poszalejemy, mordy obijemy, cały świat będzie o nas mówić”. Faktycznie, to się udało, cały świat o tym mówi. Następny mecz – 15 czerwca ze Słowacją. Piłkarze rosyjskiej reprezentacji poprosili kibiców, aby zachowywali się spokojnie.

Russia no criminality, czyli piłka jest kanciasta

30 maja. Aresztowaniami działaczy FIFA, podejrzewanych o korupcję i pranie brudnych pieniędzy przez amerykańską prokuraturę, najbardziej zaszokowani i zaniepokojeni okazali się rosyjscy politycy. Głos zabrał sam Władimir Putin. Zgodnie z regułami teorii spiskowych, w amerykańskich poczynaniach zobaczył on zagrożenie dla ponownego (na piątą z rzędu kadencję) wyboru Seppa Blattera na przewodniczącego FIFA i chęć pozbawienia Rosji prawa organizacji mistrzostw świata w 2018 roku.

Putin zapewnił, że nie ma mowy o żadnych „szczególnych relacjach pomiędzy FIFA i Rosją”, a Sepp Blatter konsekwentnie trzyma się zasady, że „sport i polityka powinny być oddzielone”. I pewnie w związku z tym żelaznym kodeksem Blatter był niedawno gościem Putina. Spotkanie odbyło się 5 maja w rezydencji prezydenta w Nowo-Ogariowie, miało charakter poufny. Jakieś przecieki wszelako zaraz się pojawiły. Media społecznościowe rozpowszechniały nieoficjalne sprawozdania. Według nich, uczestniczący w rozmowach Blatter-Putin minister sportu Witalij Mutko, który nie zna niemieckiego (ani angielskiego, o czym poniżej), potrzebował tłumacza. Odmówiono mu, widocznie obecność osoby z zewnątrz była podczas spotkania niepożądana. Podobno Putin osobiście tłumaczył ministrowi treść przyjacielskiej pogawędki z Blatterem. Skąd tak wysoki poziom dyskrecji przy rozmowach dwóch krystalicznie czystych podmiotów? I skąd zaangażowanie głowy państwa przy sprawie, która – jak on sam twierdzi – powinna zostać oddzielona od polityki?

Na pomoc Blatterowi i skorumpowanym działaczom ruszył też rosyjski MSZ. Wiceminister wyrażał oburzenie, że amerykańskie prawodawstwo ma być zastosowane „eksterytorialnie” (aresztowań działaczy FIFA dokonano w Zurychu). Amerykanie tłumaczą, że sankcja jest jak najbardziej uzasadniona, gdyż piłkarscy bossowie przy przepierkach milionów uzyskiwanych z renty korupcyjnej korzystali z amerykańskich banków.

Amerykańskie śledztwo w sprawie korupcji i prania brudnych pieniędzy przecina się w kilku punktach ze śledztwem prowadzonym przez prokuraturę Szwajcarii (FIFA ma oficjalną siedzibę w tym kraju). Chodzi o procedury przyznawania prawa organizacji mundiali w 2018 (Rosja) i 2022 (Katar), przy których być może dopuszczono się korupcji. I w związku z tym pojawiło się kilka pytań do ministra Mutki, który był wtedy członkiem komitetu wykonawczego FIFA. Swoje pytania zadali mu też w Zurychu zagraniczni dziennikarze. Z jego chichotliwego monologu można było wyłuskać kluczową frazę: „Russia no criminality”. Posłuchajcie Państwo sami: http://echo.msk.ru/blog/day_video/1557038-echo/

Głosy w sprawie odebrania Rosji mistrzostw rozlegają się nie od dziś. I jak najbardziej mają wiele wspólnego z polityką. Pomijając wątpliwości co do sposobu wygrania konkursu ofert, zdaniem krytyków przeprowadzenia mundialu w Rosji, turniej nie może odbyć się w kraju, który prowadzi wojnę. Kreml nie przyznaje się oficjalnie do wysyłania wojsk na wschodnią Ukrainę, uznaje więc takie wezwania za nieuzasadnione. Dwóch mocno nielubianych w Rosji (z serdeczną wzajemnością) senatorów USA Robert Menendez i John McCain wystosowało do członków władz FIFA list z prośbą o zerwanie z praktykami Blattera, o niegłosowanie nań i – szerzej – o zmiany w federacji. No i oczywiście o odebranie mistrzostw Putinowi. „Jeśli FIFA pozwoli [Rosji] zorganizować turniej, to wyciągnie tym samym pomocną dłoń do reżimu Putina, to będzie gospodarcze koło ratunkowe wbrew sankcjom, które wprowadziła społeczność międzynarodowa”.

W Europie wiele się mówi o możliwości zbojkotowania mistrzostw w Rosji ze względu na dokonaną przez nią aneksję Krymu i zaangażowanie w wojnę na wschodzie Ukrainy. Blatter zapewnia Putina, że plan turnieju piłkarskiego w Federacji Rosyjskiej jest niezagrożony.

Blattera namawiał do rezygnacji z kandydowania szef UEFA Michel Platini. Bez skutku. Blatter wystartował i wygrał. Prezydent Putin natychmiast pospieszył z gratulacjami i zapewnieniami, że Rosja ceni doświadczenie Blattera, zasługi dla krzewienia kultury fizycznej na wszystkich kontynentach. „Rosja jest zainteresowana i gotowa do współpracy z FIFA oraz do przygotowania mistrzostw świata w 2018 roku”. A Ramzan Kadyrow wiwatował, że spiski Ameryki i Anglii, by mistrzostwa Rosji wyrwać, się nie powiodły. Blatter został. Ha! Tylko na jak długo? Czy w związku z głośnymi aferami, od których Blatter publicznie się zresztą odcinał ustrojony w białą szatę jedynego sprawiedliwego w gnieździe skorumpowanych żmij, dotychczasowe niecne praktyki FIFA trzeba będzie zmienić, a atmosferę oczyścić? Russia no criminality, FIFA no criminality. Wsio OK.

Kryzysowe wojny futbolowe

O postawach kibiców, szczególnie tych najbardziej zaangażowanych – kibiców piłkarskich, napisano wiele książek, nie mówiąc o artykułach prasowych. Piłka nożna sama z siebie wyzwala ogromne emocje, ale gdy do tego dochodzi jeszcze gorączka polityczna, robi się naprawdę gorąco.

Można to było zaobserwować podczas meczu Białoruś-Ukraina w ramach eliminacji do mistrzostw Europy, który odbył się na Białorusi. Od razu podam wynik – Ukraina wygrała 2:0, ale tym razem nie o wynik chodziło. A o to, jak zachowywały się trybuny. Ale po kolei.

W ukraińskiej i rosyjskiej prasie przed meczem pojawiły się informacje, że szykuje się największa od lat ustawka pomiędzy kibicami Rosji i Ukrainy. Takie ustawki odbywały się niejednokrotnie przed wojną rosyjsko-ukraińską, ale teraz mają jeszcze wymiar dodatkowy. Na stronach internetowych rosyjskich kibiców można znaleźć obszerne opisy poprzednich ustawek. Rosyjscy kibole twierdzą, że wszystkie „machacze” (rosyjska nazwa ustawki) wygrywają oni – Ukraińców z pola boju znoszą nieprzytomnych. Czy w białoruskim Borysowie doszło do bitwy kiboli – nie wiadomo, media nic nie o tym nie piszą. Natomiast piszą o tym, co wydarzyło się na stadionie. Trybuny kibiców ukraińskich i białoruskich prowadziły zadziwiający dialog. „Żywe Biełaruś” – krzyczała białoruska trybuna, a także: „Sława Ukrainie”, Ukraińcy odpowiadali „Herojam sława”. Na trybunie rozwinięto ogromny baner po białorusku: „Spotkanie braci”. Śpiewano pieśni zespołu Lapis Trubieckoj oraz słynny przebój ukraińskich kibiców (i nie tylko kibiców) „Putin ch… la la la la la la”. Na twitterze pojawiło się natychmiast mnóstwo komentarzy, np. „Ukraina strzela bramki, Białoruś wpuszcza, ale przegrywa Rosja”.  Po meczu białoruskie KGB zatrzymało kilkanaście osób pod zarzutem publicznego używania niecenzuralnych słów.

Jeszcze pod koniec lutego, po krwawych wydarzeniach na Majdanie i ucieczce Janukowycza z Kijowa, rosyjscy kibice (tym razem hokejowi) wyrażali solidarność z protestującą Ukrainą (http://www.aif.ua/sport/other/1115053). W czasie meczu Spartaka i CSKA trybuny wykrzykiwały „Sława Ukrainie”. Dzisiaj w Rosji nie do pomyślenia.

Równie ciekawie było na meczu eliminacyjnym Rosja-Szwecja w Sztokholmie w ostatni czwartek.  Pod stadionem jeszcze przed początkiem spotkania kilka osób stało z ukraińskimi flagami w ręku, plakatami „czerwona kartka dla Putina” i wezwaniami do odebrania Rosji organizacji mistrzostw świata w 2018 roku. Przybywający na mecz rosyjscy kibice rzucili się na protestujących, jeden z Rosjan nazwał uczestników pikiety „faszystami”. Doszło do przepychanki, interweniowała policja. Do incydentu doszło również w trakcie meczu. Rosyjski kibic wyciągnął flagę samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej i chciał ją wywiesić na barierze. Taka manifestacja polityczna nie spodobała się reszcie rosyjskiego sektora, znowu doszło do szarpaniny.

Z poparciem dla „projektu Noworosja” wystąpili natomiast rosyjscy kibice podczas dzisiejszego meczu Rosja-Mołdawia, który odbył się w Moskwie: nad trybuną wznieśli portrety Igora Girkina vel Striełkowa, Walerija Bołotowa i innych dowódców separatystów działających teraz i wcześniej na wschodzie Ukrainy, pod portretami wywieszono baner z napisem „Duma narodu”. Mecz zakończył się remisem, choć Rosja ostrzyła sobie zęby na wysokie zwycięstwo. Stosunki rosyjsko-mołdawskie nie należą do najcieplejszych, zwłaszcza po podpisaniu przez Kiszyniów umowy stowarzyszeniowej z UE. O tym, jakie emocje towarzyszą ostatnim wydarzeniom, niech świadczy wymiana ciosów pomiędzy prezydentami Rosji i Mołdawii podczas niedawnego szczytu WNP. Mołdawski prezydent wyraził ubolewanie, że po podpisaniu przez jego kraj umowy stowarzyszeniowej z Unią Rosja faktycznie zamknęła swój rynek dla mołdawskich towarów i że Mołdawia została de facto wypchnięta ze wspólnej przestrzeni wolnego handlu WNP. Na co Putin odparł: trzeba było wcześniej pomyśleć, jakie skutki będzie miało podpisanie umowy z UE. I nawet wtedy, kiedy zaczął przemawiać kolejny z prezydentów, obaj panowie wymieniali groźne słowa, gesty i spojrzenia. No i teraz jeszcze ten niekorzystny wynik meczu…

Białorusko-ukraińskie braterstwo stadionowe, mobilizacja mołdawskiej drużyny podczas meczu z Rosją, portrety „bohaterów Noworosji” w chwili, gdy Kreml po cichu zwija projekt Noworosja – to ważne sygnały trendów społecznych. Jesienią 2011 roku trybuny wygwizdały Putina (http://labuszewska.blog.onet.pl/2011/11/21/zmieszane-sztuki-walki/), to był ważny sygnał niezadowolenia tej grupy społecznej, która potem zorganizowała masowe protesty „białej wstążki” przeciwko fałszowaniu wyborów i powrotowi Putina na Kreml. Czy teraz ktokolwiek na szczytach władzy w Rosji w ogóle chce słyszeć i widzieć sygnały dobiegające ze stadionów? Wiele wskazuje na to, że inżynierowie dusz i ich szef grają swój mecz i nie oglądają się na reakcje widzów. Czy słusznie?