Hokej. Rosja na ławce kar

18 maja. Niepowodzenie rosyjskiej drużyny narodowej w hokeju na lodzie podczas zeszłorocznego olimpijskiego turnieju w Soczi było wielkim rozczarowaniem nie tylko dla kibiców, ale także najwyższych władz, które specjalnie przyjeżdżały kibicować hokeistom w przerwach pomiędzy naradami o metodach uspokojenia kijowskiego Majdanu. Nie otarło ogólnonarodowych łez nawet pierwsze miejsce całej reprezentacji narodowej w generalnej klasyfikacji medalowej igrzysk. W tegorocznych mistrzostwach świata w Pradze hokejowa sborna miała sobie olimpijską klęskę powetować. Nie bez wybojów (np. przegrany mecz grupowy z USA) Rosja doszła do finału, w którym zagrała z reprezentacją Kanady. I przegrała z wynikiem dalekim od marzeń 6:1.

Po syrenie kończącej spotkanie zgodnie z ceremoniałem odbywa się wręczenie medali, odegranie hymnu, przekazanie pucharu, zdjęcia, ogólna feta. Rosyjska drużyna odebrała swoje srebrne medale i… wyszła do szatni, nie czekając na dalszą część uroczystości: dekorację zwycięzców i hymn Kanady. Trybuny wygwizdały tę zaskakującą demonstrację przegranych.

Na lodzie zostało tylko siedmiu sprawiedliwych, m.in. Aleksandr Owieczkin i Jewgienij Małkin, którzy próbowali zatrzymać kolegów, opuszczających lodowisko. Hokeiści zeszli na polecenie trenera Olega Znaroka lub – wedle innej wersji podawanej przez media – kapitana drużyny Ilji Kowalczuka. Najstarsi górale nie pamiętają, by coś podobnego zdarzyło się podczas mistrzostw.

Przewodniczący Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie Rene Fasel nie wierzył własnym oczom: „To, co zrobiła rosyjska drużyna, jest nie do przyjęcia. Podczas meczu mogą się dziać różne rzeczy, nawet bójki, ale okazanie braku szacunku wobec rywala po meczu – to rzecz niesłychana”. Władze IIHF zapowiedziały, że Rosja może zostać za tę demonstrację ukarana.

„Opuszczenie lodowiska przez rosyjską drużynę przed hymnem Kanady wpisuje się w logikę rosyjskiej polityki. Ciągle dopominając się szacunku dla naszych wartości i zwycięstw, coraz częściej zapominamy nie tylko o szacunku, ale nawet elementarnym takcie w stosunku do cudzych wartości i zwycięstw. Wyobraźmy sobie taką sytuację: w finale wygrywa Rosja, a Kanadyjczycy (Amerykanie, Czesi, Białorusini i in.) opuszczają lód, gdy grają rosyjski hymn. Jak zareagowałaby Rosja? Nie ma najmniejszych wątpliwości, że przegranym przypomniano by wszystkie grzechy.[…] Słusznie by powiedziano, że cham nie gra w hokeja, że nie należy mieszać sportu i polityki, że nie umieć godnie przegrać to oznaka słabości, a nie siły” – napisała internetowa „Gazeta.ru” w komentarzu redakcyjnym.

Wysoka fala quasi-patriotycznej histerii najwidoczniej odbiera niektórym zdolność logicznego myślenia. Jak pisze Anton Oriech w swoim blogu, drużynę wysyłano jak na wojnę „naszego dobra z zachodnim złem. Przysięgi na grobie Charłamowa [legendarny hokeista ZSRR], wstęgi św. Jerzego, miłosne wyznania pod adresem opiekuna reprezentacji Rotenberga [w przeszłości sparing partner Putina w dżudo, obecnie przedsiębiorca cieszący się względami kremlowskiego dworu], codzienne narzekania na antyrosyjskie spiski sędziów”. I co? I wstyd. Chociaż srebrny medal to znakomity rezultat, zwłaszcza że rosyjska reprezentacja nie jest w cudownej formie.

Postawa rosyjskiej drużyny została skwitowana w sieciach społecznościowych tysiącami komentarzy. Jeden z użytkowników Twittera napisał: „Według doniesień, lodowisko kazał opuścić główny trener rosyjskiej sbornej Barack Obama”. Ale za najważniejszy komentarz można uznać depeszę agencji TASS: „Hokeistów wracających z mistrzostw świata nie wyjechał witać ani jeden kibic”. Kurtyna nader wstydliwie opada, jak pisał Konstanty Ildefons Gałczyński.

Użytkownik używający nicku MickTacker w tekście „Trzy razy hańba” napisał, że przegrana Rosjan jest karą boga hokeja, który nie zdzierżył znęcania się nad duchem sportu w meczu weteranów hokeja w ramach tzw. Nocnej Ligi Hokeja (wymyślona cztery lata temu inicjatywa Putina dla zasłużonych gwiazd lodowego sportu i polityków). W meczu zagrali m.in. minister obrony Siergiej Szojgu i prezydent Władimir Putin. Putin strzelił osiem bramek. „Gdyby nie było obrońców i bramkarza, strzeliłby zapewne mniej” – skomentowali złośliwcy po obejrzeniu popisów głowy państwa.

Minister obrony został uznany za najlepszego gracza tegorocznej Nocnej Ligi Hokeja. W nagrodę otrzymał skierowanie na wczasy na Krymie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *